» Śro kwi 10, 2024 19:58
Re: Zabierać kotkę ze sobą czy nie
dziewczyny, czego nie rozumiecie? przecież wyrobekj jasno napisała, że mysli nad tym, żeby kotka jeżdziła razem z nią i żyła po kilka dni w kazdym z mieszkań.
A zapytam- jakim transportem chcesz się przemieszczać?
Niezależnie od tego- imho, żadne rozwiązanie nie jest niestety dobre. Jeśli prawdą jest, że rozchorowała się ze stresu zw. z rozstaniami z Tobą, to widać, że obecna sytuacja nie sprawdziła się.
Ja kompletnie nie zgadzam się z tym, że kot jest przywiązany do miejsca. Twój kot związany jest z Tobą, co widzisz wyraźnie. Koty ( w większości ) po prostu nie lubią zmian, wiec ciągła zmiana i jeżdzenie z jednego miejsca do drugiego ale z Tobą, moim zd. zmieni jeden stres na inny. Który gorszy? Diabli wiedzą.
Mój pierworodny trafił do mnie, gdy wiecznie jeżdziłam, nie chcialam go zostawiać samego, jeżdził ze mną. Po pierwszym roku, gdy generalnie był lękliwy i ciężko było mu w to wchodził, wyluzował i wydawało się, że- poza samą jazdą, której naprawdę nie znosił- już pobyty w różnych miejscach znosi świetnie, wychodził sobie po okolicach, ogrody, działki itp, pilnował się mojego samochodu ( bo wyjazdy miałam w okoliczności natury. Tylko ciągle miał zapalenia pęcherza, które mi tłumaczono- a że ma nadwagę, a że kastrowane tak mają, a że niewychodzący- co było połowiczną prawdą. I z powodu rożnych zbiegów sytuacji, głownie powiększenia się grona kociego, którego już zabierać nie mogłam, po kilku latach takich przejazdów pierworodny zaczął zostawać w domu pod opieką dochodzącą. I nagle jak ręką odjął przeszły mu zapalenia pęcherza. Tak, jak przez pierwsze 6 lat miał je 5-6 x w roku, tak od 7 lat nie trafiło się żadne. i tyle nt. kotów, które lubią podróżować. Serio, patrzac na niego na wyjazdach byłam święcie przekonana, że to mu bardzo pasuje, a sama droga to taki koszt, który trzeba ponieśc.
Gdybys miała kota zabrać do nowego mieszkania na 100%- odpowiedź jest jasna. TAK.
