» Sob wrz 03, 2016 19:37
Re: Dobranoc Gwiazdeczko
Operowałam, oczywiście. Znalazłam guza na sutku, niestety kiedy się zorientowałam guz się już rozpadał - być może gdybyśmy znaleźli go wcześniej to kto wie... Mania nie była zbyt miziasta, zorientowałam się po zapachu gdy guz pękł. jednocześnie miała guzka na policzku. Obie zmiany były wycięte - zresztą ze strony guza miała całą listwę mleczną wyciętą, jednak rokowanie od początku było kiepskie, guz rozpadający się jest bardzo aktywny. Po operacji przez jakieś trzy miesiące był spokój. Przed opeacją miała zmiany w płucach, ale mówiono nam,że to przewlekłe zapalenie płuc i zmiany pozapalne. następne badania miały być za pół roku, niestety po tych trzech miesiącach wyczułam guza pod pachą. Ciekawe, że właśnie od wtedy zaczęła pozwalać brać się na ręce. Wychodziła na klatkę i czekała żebym ją przyniosła do domu.. Na usg było znów widać zmiany zapalne, ewidentnych oznak nowotworu nie. ale była woda w płucach, także zagrożenie życia już było praktycznie stałe. Wet podawał antybiotyki i sterydy na to zapalenie, i niejako diagnostycznie - jeśliby pomogło można byłoby operować tę zmianę pod pachą, ciągle nie było pewności czy w środku są jakieś przerzuty czy nie. niestety w ciągu dwóch tygodni stan Mani się bardzo pogorszył, miała problemy z chodzeniem na tyle łapki, żwir już sypaliśmy bezpośrednio na kafelki bo nie dawała rady wejść do kuwety. Zaczęły się problemy z oddychaniem, w niedzielę leżałyśmy 3 godziny na tlenoterapii, ale nic to nie dało. we wtorek dzwoniłam do weta, żeby przejechał. Wizytę miałyśmy na środę ale wiedziałam,że okrutne byłoby kazać jej męczyć się jeszcze. Biedna leżała z języczkiem na wierzchu, walczyła o każdy oddech, nie jadła, nie piła. Po prostu musieliśmy pomóc jej odejść..
A jak jest u Twojej koteczki? mam nadzieję ,że Wam się uda. U rodziny jest koteczka, która wiele lat temu miała raka sutka i od dawna wszystko jest dobrze, życzę Wam żeby też tak się to skończyło.