Beeju, Guree i Natalia.... i Kacperek..? zmiany...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon sty 19, 2009 16:40 Beeju, Guree i Natalia.... i Kacperek..? zmiany...

W końcu postanowiłam założyć własny koci wątek... ;-)

Więc od początku... ;P
Jako dziecko mieszkałam w starej dzielnicy, prawie na wsi - domek, ogródek, kurnik, itp.. Zawsze chciałam mieć kota, ale nie mogłam...
Był też pies - szarik... - w sumie pies dziadków, z którymi mieszkałyśmy. ;-) Pamiętam, że był jakiś taki owczarkowaty, ale gdy zmarł miałam kilka lat, więc to takie mgliste wspomnienia.
Potem przeprowadzka... i wylądowałam w centrum miasta w bloku na 10p... ale nim do tego doszło, moja mama chciała psa. Takiego swojego, żeby czuć się przy nim bezpiecznie, itp... I tak trafiła do nas Arcia. W międzyczasie okazało się, że przeprowadzamy się do bloku, ale decyzja zapadła.
Po kilku miesiącach od przeprowadzki zamieszkała z nami 2miesięczna rottweilerka (tyle to trwało, bo była "rezerwowana" u hodowcy nim jej mama w ciążę zaszła). Miałam wtedy 6/7 lat (urodziła się 24 grudnia, a ja niecałe 3 tygodnie później miałam urodziny)
Była ślicznym psem. Jedynym kupionym zwierzęciem. (Natępne kupione w moim otoczeniu pojawiło się 20 lat później, również rottweiler, z tej samej hodowli - pies aktualnego tż-ta)
Arcia była kochana, łagodna jak na rottweilerkę, oczywiście szkolona, na kilku wystawach zdobywała medale, itp. Ale nie akceptowała innych zwierząt, o kotach nie wspominając... Nie mogłam więc mieć kotka, ale miałyśmy Arcie...
Niestety nic nie trwa wiecznie.
Gdy byłam w drugiej klasie LO Arcia zaczęła utykać na przednią łapkę. Było zaraz przed wielkanocą, nie było "naszego" weta, więc wizyta u innego... sugestie - reumatym... mimo wszystko miała 9 lat..
Zaraz po wielkanocy poszła do "naszego" weta, usłyszała od niego, że "mamy poważny problem", diagnoza była nieubłagana... nowotwór złośliwy kości :cry: Było to zaraz po wielkanocy...
Wszystko poszło bardzo szybko... przerzuty m. in. do mózgu, kręgosłupa, ataki padaczki, utraty przytomności, biegunki i nie tylko...
28IV została uśpiona.
Wiele łez, smutku... i decyzja mojej mamy: "nigdy więcej zwierząt w domu"... i tak też żyłyśmy same.

Potem moje studia, małżeństwo, rozwód, ponowne wprowadzenie do mamy...


A potem.....
Jadąc do pracy jak zwykle czytałam metro. Na jednej ze stron zobaczyłam zdjęcie kotki szukającej domu.... nie mogłam oderwać od niej wzroku. Przyszłam do pracy, i pierwsze, co zrobiłam, to wejście na stronę adopcji.. Tam zobaczyłam zdjęcie koteczki (choć innej, ale kochanej, czarnej...), znalazłam namiary na Blondi2911, rozmowy na gg, itp. Napisałam w sprawie Zosi, ale jej już nie było... Rozmawiałyśmy, chciałam jedną kotkę... Ale gdy przyjechałam w odwiedziny "przykleiły" się do mnie takie dwa małe urwiski... młode kocurki:
Lilo i Sticz, które mnie w sobie rozkochały od pierwszej chwili...
I krótko potem (jak przygotowałam mieszkanie, przewalczyłam z mamą, itp... stanęło na tym, że to będą moje koty a ona nie chce mieć z nimi nic wspólnego...) chłopaki zamieszkały ze mną :D.
Zmieniły imiona (i tak nie było wiadomo, który jest który...) - Beeju (ten ciut bardziej beżowy...) i Guree (ten ciut bardziej szary...) - przy dziennym świetle na prawdę widać różnicę :lol:

Obrazek

I tak sobie żyliśmy razem, chłopaki ze mną spały, mama po jednym dniu zmiękła, po tygodniu już była ich :lol: :twisted:

Obrazek

Niestety chłopaki miały obniżoną odporność, po szczepieniu przypałętał się grzyb, z którym cierpliwie walczyliśmy, potem jeszcze świerzb.

A potem wyszłam do pracy ciut później niż zwykle, i jeszcze zwiał mi tramwaj... a na przystanku czekała ONA

Obrazek
Obrazek

Nie mogłam jej zabrać - chłopaki z grzybem i obniżoną odpornością + kot z ulicy, i przez remont całkowity brak możliwości izolacji... Wiedziałam, że nie mogę pozwolić, by tam została, ale nie mogłam jej zabrać do siebie :(
Na szczęście kicia znalazła DT u Beaty Jolanty, i już nie była bezdomna...
Pozostało szukać domu stałego... ale jak widać mam talent dyplomatyczny - moja mama zgodziła się na zabranie Natalii po szczepieniu/sterylce (w między czasie ja zajęłam się kastracją i drugim szczepieniem chłopaków - bądź co bądź, niewykastrowane choć młode kocurki i niewysterylizowana kotka pod jednym dachem to nienajlepsze połączenie) jeśli nie znajdzie innego domu (:twisted:), ale pod warunkiem, że to będzie JEJ kot... (różnica olbrzymia - to ona będzie jej miskę stawiać :lol:)

I tak oto w sobotę Natalia zamieszkała z nami ;-)


Na razie syczy na chłopaków, ale do nas przychodzi, wita się, barankuje, "całuje" - kochana kicia ;)

A gdybym zdążyła na ten tramwaj... ;-) - cieszę się, że się spóźniłam do pracy ;)

Natalia śpi z mamą (sama już pierwszej nocy wpakowała się jej na łóżko...), a z chłopakami pewnie za parę dni się dogadają ;)

Kociaste mają swoją galerię: zapraszam do oglądania ;-).
Nie ma najnowszych zdjęć, ale niedługo przybędą - może w weekend. Również z początkowych kontaktów międzykocich itp.

Dorzucę też kilka filmików ;)

Napiszę też oczywiście, jak przebiega dokocenie, co nowego urwisy nabroiły, itp.
I mam nadzieję, że nigdy inne problemy nie będą się pojawiać, że będą zdrowe, szczęśliwe, itp.


Obrazek Obrazek Obrazek

Zapraszamy do czytania i oglądania - a zdjęć jest sporo ;-) :D

Obrazek
Ostatnio edytowano Wto gru 13, 2011 16:24 przez charm, łącznie edytowano 81 razy

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Pon sty 19, 2009 16:54

Koty to szczęście.

Szymkowa

 
Posty: 4814
Od: Pon lis 21, 2005 17:06
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Pon sty 19, 2009 16:56

Szymkowa pisze:Koty to szczęście.

Oj tak... choć tak na prawdę zrozumiałam to gdy zaczęłam się budzić obok (pod...) dwóch kochanych urwisów.. bez których już nie wyobrażam sobie życia... :oops:

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Pon sty 19, 2009 17:04

witaj charm i gratuluje kotuchów :D pięknie je opisałaś :wink:
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43963
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sty 19, 2009 22:23

dorcia44 pisze:witaj charm i gratuluje kotuchów :D pięknie je opisałaś :wink:

dziękuję :oops: :D one po prostu są piękne i kochane ;-)


Dzisiaj Natalia miała ciężki dzień - obcinanie pazurków... chłopaki mają obcinane dość regularnie (regularnie bardziej dla "nawyku" - nie trzeba do tego dwóch osób - wystarczy trochę mizianek, i kocurki w czasie obcinania pazurków mruczą :o i ani im w głowie wyrywanie się.. ;) a potem zawsze jakieś dobre łakocie... to takie łakomczuchy, że dla jedzenia zrobią wszystko.... :lol:)
Panna się buntowała, ale w dwie osoby poszło sprawnie... Potem została wymiziana, i nawet się nie obraziła, a porcja tuńczyka ostatecznie zagłuszyła wspomnienia o obcinaniu ;-)
Chciałyśmy poczekać, ale tak było lepiej - jeden z urwisów dzisiaj dostał łapą jak za bardzo podszedł :cry: na szczęście nic się nie stało, ale ze względów bezpieczeństwa lepiej jak się będą zapoznawać z krótkimi pazurkami... wtedy nawet jeśli dojdzie do łapoczynów to sobie nie zrobią krzywdy....
Mam nadzieję, że koteczki szybko się dogadają...



A jeśli chodzi o wcześniejsze wyczyny burasków:

http://br.youtube.com/watch?v=BZFc24rHluI -mycie synchroniczne ;P (nie, to nie jest montaż, nie jest też wyreżyserowane, po prostu wzięłam aparat i sfilmowałam... ;) )

http://br.youtube.com/watch?v=n3I8EC7ZCG0 -nie ma to jak braterska troska ;P

http://br.youtube.com/watch?v=3VsrZtklcMY -co można zrobić z dywanikiem... (na początku leżał prosto....)

http://br.youtube.com/watch?v=WG6Bc9loeS4 -był sobie ogon.... :lol:

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Śro sty 21, 2009 21:51

Chłopaki przekonują mnie, że kto się lubi, ten się czubi ;P
Generalnie te dwa urwisy są z sobą bardzo zżyte, często śpią wtulone w siebie, myją się, przychodzą sobie z odsieczą (jak jednemu czyszciłam uszka, to drugiego trzeba izolować, przynajmniej na początku, potem oba przywykły, że to normalna czynność taka jak np obcinanie pazurków), itp, ale czasem się biją, choć niegroźnie - pazurki są schowane, itp, ale wygląda... sami zobaczcie ;P
http://br.youtube.com/watch?v=jGrnSWIH9Bg


W temacie dokocenia, wygląda coraz zabawniej ;P
http://picasaweb.google.com/agnieszka.f ... 2486289954
-to Beeju idący do Natalii, która siedzi na drapaku... ;)

Dodałam też kilka fotek Natalii w nowym domku ;)


Generalnie chlopaki są nią zauroczone - chodzą za nią, czekają aż wyjdzie, popisują się... W domu krążą już anegdotki, i komentarze w stylu "Julio Julio wyjdź na balkon" :lol:
Obrazek
(część wyretuszowana została z powodu ogólnopanującego bałaganu remontowego... -nie będę upubliczniać prowizorycznych konstrukcji, itp, które są w oczekiwaniu na meble kuchenne...)
To, na czym siedzi Natalia to kawałek tymczasowego blatu, gdzie stoi czajnik, i gdzie można zrobić sobie coś do picia...

Zagadka: Który kot jest który? ;P

W każdym razie myślę, że za tydzień-dwa będą się razem bawić... ;)
Acha, z Natalii wyszła straszna zazdrośnica - jak głaszczemy chłopaków to strzela focha i się obraża... ale myślę, że jak się zaprzyjaźnią to jej nieco minie ;)
Ostatnio edytowano Śro sty 21, 2009 22:21 przez charm, łącznie edytowano 1 raz

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Śro sty 21, 2009 21:52

:1luvu: :1luvu:
Gaja - ['] -09.06.2010 | Miya - ['] -05.05.2012 | Krzywy - ['] - 30.09.2012 | Niania - ['] - 19.01.2013 | Thaja - ['] - 04.02.2013 | Gaspar - ['] - 18.07.2013 | Kora - ['] - 21.06.2014
Obrazek Obrazek

Korciaczki

 
Posty: 15413
Od: Sob lip 26, 2008 19:52
Lokalizacja: śląskie

Post » Śro sty 21, 2009 22:07

uwielbiam kocie historie, gdzie duzo zdjec i filmow.. mmhmm.. z niecierpliwoscia czekam na wiecej :)


:ok:

amia

 
Posty: 46
Od: Czw sty 01, 2009 17:54
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Śro sty 21, 2009 22:28

amia pisze:uwielbiam kocie historie, gdzie duzo zdjec i filmow.. mmhmm.. z niecierpliwoscia czekam na wiecej :)


Postaram się niedługo zamieścić kolejne, choć najlepsze wyczyny są w nocy, gdy nie mam pod ręką aparatu... ale się staram.. :)
Mam nadzieję, że to zawsze pozostanie wątek z fotkami, filmami, itp (tzn że kociaste będą zdrowe, itd):)

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Czw sty 22, 2009 9:23

Mam takie pytanie odnośnie dokocenia i kontaktów międzykocich....

Tzn chodzi o to, że Natalia syczy na chłopaków, i raczej ich unika, a chłopaki wręcz przeciwnie - chętnie by się z nią pobawiły, chodzą za nią, itp.
Gdy chłopaków nie ma w pobliżu, to Natalia chce być głaskana, itp, ale przy nich, jak się ją głaszcze, to jest ok, ale pogłaskanie chłopaków w jej obecności kończy się osyczeniem, po czym foch i Natalia sobie idzie obrażona... Nie chce też przy nich jeść z ręki, itp. (tzn je, o ile ona dostanie, a oni nie, karmienie na zmianę też nie działa - jak już one dostają, to Natalia się obraża...)

Zastanawiam się, co lepiej - czy lepiej, żeby spędzali z sobą maksymalną ilość czasu, czy lepiej częściowo izolować? (przez ~6-7 godzin nocnych i tak jest izolacja - chłopaki śpią ze mną, chodzi o to, czy lepiej, żeby przez cały dzień były razem, czy lepiej izolować na conajmniej kilka dodatkowych godzin)? Czy może Natalia czuje się osaczona przez dwa chodzące za nią kocurki, i lepiej będzie, jeśli częściowo będą izolowane?

I czy lepiej głaskać chłopaków jak najwięcej przy Natalii, czy raczej skupić się na niej?

Chciałabym, żeby się dogadały... chłopaki są bardzo dobrze zsocjalizowane, akceptują inne zwierzęta, chciałyby się z nią bawić, a ona bawi się jak mały kociak gdy ich nie ma, przy nich nie... :(
Chłopaki robią smutne miny, jak przychodzą np z piłeczką do Natalii żeby się pobawić, a ona na nich syczy.. odsuwają się wtedy takie smutne, zawiedzione :(

Jest jeszcze jakiś w miarę prosty sposób, żeby im pomóc się dogadać (pomijając fakt, że powinny dogadać się same, ja tego za nich nie zrobię, pytanie, czy mogę im jakoś pomóc?)

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Czw sty 22, 2009 16:54

Szukałam jeszcze trochę na forum, itp.
Wiem, że muszę czekać i uzbroić się w cierpliwość, nie o to chodzi.
Chodzi mi o to, czy mogę jakoś pomóc Natalii się zaaklimatyzować i dogadać z chłopakami... zmniejszyć związany z tym stres...
Chcę, żeby jej było u nas jak najlepiej, żeby możliwie bezstresowo (małostresowo) zniosła zmianę lokalizacji, itp.

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Czw sty 22, 2009 17:31

Kurcze, zbytnio nic nie wiem o dokoceniu bo póki co mam tylko jednego kota i dopiero planuję małą rewolucję z drugim :lol: Jednak zdaje mi się, że skoro nie ma agresywnych zachowań to nie potrzeba izolacji, ma wtedy więcej okazji do przyzwyczajenia się. A próbujesz pomiziać najpierw chłopaków a potem ją i tak w różnych kolejnościach by zaobserwowała co i jak.
Obrazek & Obrazek Zapraszają!

Bandytka

 
Posty: 255
Od: Nie sty 11, 2009 14:29
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Czw sty 22, 2009 17:49

Bandytka pisze:A próbujesz pomiziać najpierw chłopaków a potem ją i tak w różnych kolejnościach by zaobserwowała co i jak.

Próbuję, ale jak widzi, że miziam chłopaków, to się obraża... np wstaje i sobie idzie... albo zaczyna syczeć na chłopaków, jakby była zazdrosna :roll:
Nie boję się, że sobie coś zrobią, ale nie chcę, żeby Natalia się stresowała, gdy jest możliwość uniknięcia tego. (chłopaki traktują ją jako potencjalną towarzyszkę zabaw, i przykro im, gdy nie chce się z nimi bawić, ale poza tym nie wyglądają na przejętych sytuacją... poza tym dochodzi jedna miska, z której można podjadać, a one takie niejadki :lol:)

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Czw sty 22, 2009 18:18

Masz kotę od soboty? tzn od 5 dni? spokojnie - daj jej i tygryskom więcej czasu...
Ja mam koty w sumie od niedawna - Piotrusia od miesiąca - Małą Tri od ... 5 dni - tez w sobotę sie wprowadziła. Kocur przez pierwsze dwa dni obserwował Małą i syczał kiedy ta polowała na niego, teraz - po 5 dniach - koty jedzą praktycznie z jednej miski, Piotruś liże Mała po główce i sam zaczyna prowokować do gonitw. Oba koty przychodzą na mizianie sie, w zależności kto pierwszy ten lepszy ;-)
Zero zazdrości, agresji etc. Staram się dopieszczać po równo oba koty.
Piotruś to koło 5 letni kastrat, a Mała 1,5 roczna wysterylizowana kociczka. Różnica wieku, różnica temperamentu a jednak koty sie dogadują.
Ja bym jednak nie izolowała kotów. A już na pewno nie zwracała zbytniej uwagi na fochy koty :D Być może właśnie w ten sposób chce zwrócić na siebie uwagę i jak zauważy, że fochami osiąga swój cel i Ty odstawiasz maluchy i zaczynasz zajmować się nią - tym bardziej będzie wykorzystywać takie swoje zachowanie. Więc nie daj się Ty z kolei "wytresować" . Obraża się? jej problem :D
Zobaczy że takie zachowanie nie przynosi korzyści, to je zmieni :D
Byleby równo dzielić głaski i miziania na koty.

Poniżej fotki sprzed godziny - koty wygłodzone :D


Obrazek
Obrazek

Evvcik

 
Posty: 231
Od: Nie gru 14, 2008 21:23
Lokalizacja: Warszawa/PragaPłd.-Kamionek

Post » Czw sty 22, 2009 18:23

Nie chcę niczego na siłę przyspieszać, zastanawiam się tylko, czy nie można jej jakoś pomóc ;) Bo chłopaki są dwa, BARDZO zżyte z sobą, i sobie dobrze radzą ;)
A fochy Natalii będę ignorować ;)

Evvcik pisze:Poniżej fotki sprzed godziny - koty wygłodzone :D
Obrazek

:D znajomo wygląda ;)


Będę pisać na bieżąco, jak efekty :)

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 37 gości