Strona 1 z 72

Beksa Pstrokata

PostNapisane: Pon sty 01, 2007 16:03
przez Dagmara
Witam,
od 30 grudnia w moim domu jest Szalotka (zwana Beksa). etapy jej adpocji mozna poznac na Kociarni.
a ja, co tu kryc, jestem zielona, jesli chodzi o oswajanie/wychowywanie/posiadanie kota.
kilka kotow, ktore przeszly przez moje mieszkanie, to byly zaprzyjaznione zwierzaki moich znajomych.
a Szalotka jest moja, swiadomie i z pelna odpowiedzialnosci przygarnieta.
no i tu sie zaczynaja schody, bo ja nie wiem jak jej pomoc sie zaklimatyzowac, jak sie nia opiekowac, zeby miala wszystko, co potrzebne.
jej domowe imie wzielo sie stad, ze lubi plakac za starym domem (co mnie dosc mocno rozdziera).
no i tu prosba do wszystkich czytajacych.
rady, rady i jeszcze raz rady.
co mam robic, czego nie, jak jej pomoc, jak nie zaszkodzic, co powinnam wiedziec.
zawsze mialam psy, wiec opieka nad kotem to dla mnie nowosc i do tego nad taka indywidulanosci jak Szalotka vel Beksa :) :)

PostNapisane: Pon sty 01, 2007 16:10
przez Wielbłądzio
kopiuję adres starego Szalotkowego wątku - dla potomności :wink: : http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=52983

Fajnie, że z nami zostaniecie :lol:

PostNapisane: Pon sty 01, 2007 16:12
przez Uschi
To ja króciuteńko - wszystkie porady, które napisano na wątku "kociarniowym" ;), czyli spokój, cierpliwość, łagodność, regularność (np. pór posiłków), konsekwencja...
Szal to anioł, ale nawet anioł się rozbestwia jeśli mu wszystko wolno, więc na pewno powinnaś się zastanowić, na co nie chcesz jej pozwolić (np. wchodzenie na stół itp.) i konsekwentnie tego pilnuj od samego początku. Nie trzeba wcale krzyczeć - bo przecież nie chcesz jej na razie stresować, ale na pewno np. zestawienie kilkakrotne z tego stołu i ew. stanowczym tonem powiedziane "nie wolno" czy coś takiego zadziałają.
Pomysł z trzymaniem jej kilka dni w łazience jest o tyle dobry, że Szal powinna mieć jakieś "swoje" miejsce w domu, taką oazę spokoju. Z czasem na pewno sobie je sama wybierze, ale na początek łazienka to na pewno dobry pomysł.

No i czytaj kocie ABC - mnóstwo się tam dowiesz :) : http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=27018

Wszyscy trzymamy kciui i ogony za Ciebie, nawet hrabianna Mruf, a Pestunia tak ładnie mruży złote oczka, kiedy jej mówimy, że mamusia ma dom... :D

(pamiętam to rozdzierające serce uczucie, kiedy przyjechałyśmy po Rudą do Wielbłądzio, a Szal już chyba wiedziała co się święci, bo była strasznie niespokojna i nie chciała małej od siebie puścić, cały czas ją myła, pilnowała... niezwykły widok :1luvu: )


No i zdjęcia prosimy!!!

PostNapisane: Pon sty 01, 2007 16:19
przez Dagmara
zdjecia oczywiscie beda, ale to moze chwile potrawac.
po pierwsze dlatego, ze chwilo Beksa mieszka w kascie na posciel. a przynajmniej sie tam chowa jak tylko wyjdzie z lazienki. nie ruszam jej, skoro jej tam wygodnie :) zreszta po tym jak skorzystala z kuwety, to jestem juz spokojniejsza i nie boje sie, ze zastane niespodzianke :)
po drugie: nie chce jej stresowac bardziej. jak zacznie sama wychodzic to aparat pojdzie w ruch, teraz nie bardzo jest nawet jak :)
a po trzecie chce pokazac na zjeciach Bekse, ktora juz sie nie boi :)
bo teraz to taka sierotka troche :D

no wlasnie, ale skoro jak jestem w domu to pozwalam Beksie zwiedzac cale mieszkaie i wybrac sobie miejsce, to jak jutro wyjde do pracy to ja przeniesc znow do lazienki czy dac jej spokoj?
lazienka sie sprawdzila 1 dnia, dzis juz nie, bo z niej sama wyszla, wiec pewnie jutro tez wyjdzie. jednym slowem jaki jest sens zamykania jej tam ponownie i makabrycznego zastawiania drzwi, zeby ich nie otworzyla?

ps. musze zmienic klamke i zamek, bo jak bedzie normalny, to Beksa, tak latwo ich nie otworzy :)

PostNapisane: Pon sty 01, 2007 16:28
przez Wielbłądzio
boję się jednego: żeby jednak przypadkiem podczas Twojej nieobecności nie zostawiła nigdzie śmierdzącej niespodzianki :roll: jeśli pójdzie dziś sama do kuwety drugi raz - chyba możesz spokojnie zostawić ją na wolności... ale jeżeli nie... to albo ją zamknij (nic jej się nie stanie, nie martw się :wink: ) albo przynajmniej schowaj pościel, przykryj czymś łóżko itp. w końcu jest u Ciebie od dwóch dni i może jej się zdarzyć pomyłka :roll: a lepiej, żeby było bez strat materialnych, prawda :wink: ?

PostNapisane: Pon sty 01, 2007 16:33
przez Dagmara
Wielbłądzio pisze:boję się jednego: żeby jednak przypadkiem podczas Twojej nieobecności nie zostawiła nigdzie


jak jest w kascie albo za lozkiem i zechce w tej wlasnie chwili oproznic pechcerz, to tez jej nie powstrzymam. nie dosc, ze nie wiem dokladnie gdzie jest :) to jeszcze nie mam sie jak tam dostac.
Beksa wybiera takie zakamarki, ze jej nawet nie widac :)

PostNapisane: Pon sty 01, 2007 16:36
przez gattara
Kaszalot jest po prostu wybitnie inteligentny ;). Dogadacie się na pewno :D .
Witamy serdecznie na forum nową Dużą Szalotki :D .
Pozdrawiamy razem z Potfforami.

PostNapisane: Pon sty 01, 2007 16:48
przez Wielbłądzio
wobec tego jedyna nadzieja we wrodzonej inteligencji Kaszalota :wink: nie jest już tak zestrachana, żeby miała zsikać się tam, gdzie siedzi, i tak - o ile nie zapamiętała, gdzie stoi kuweta - będzie przed tym miauczeć...
ja bym ją jednak jeszcze jutro zamknęła na czas nieobecności. nie masz się co martwić [ja przy pierwszym kocie (Julianie zresztą :roll: ) też nie mogłam usiedzieć spokojnie na zajęciach: że mi tam w domu kocina zejdzie z samotności i braku przestrzeni w łazience :wink: a Julian przeżył i męczę się z nim już trzeci rok :roll: :wink: ], ona po jakimś niedługim czasie wyczuje, że nikogo nie ma w domu i przestanie płakać, po prostu pójdzie spać tak samo, jakby to pewnie zrobiła na wolności :) a kto wie, co jej przyjdzie do łebka, jeśli będzie wszędzie mogła zajrzeć: gdzie wskoczy, co zwali itd. w pokoju... po paru dniach, kiedy będzie mieszkanie miała już dokładnie zwiedzone podczas Twojej obecności, będzie spokojniejsza sama w dzień i wtedy na pewno nic nie zmaluje :wink:

PostNapisane: Pon sty 01, 2007 17:25
przez Dagmara
no dobra, ale jak Bekse wyjac i nie dac sie podrapac :D

PostNapisane: Pon sty 01, 2007 18:01
przez Wielbłądzio
pewnie wyjdzie sama rano, jak usłyszy nakładanie jedzenia do miseczki :wink:

PostNapisane: Pon sty 01, 2007 18:15
przez Dagmara
na dzwiek porannego karmienia nie przyszla. zjada wtedy, gdy nikt nie patrzy. najczesciej w nocy :) dobra uzbrajam sie w cierpliwosc :D

aha, jeszcze jedno. co to znaczy jak Beksa skrzeczy? najczesciej przy drapaniu :)

PostNapisane: Pon sty 01, 2007 18:22
przez Wielbłądzio
jeśli nie uda się rano jej przymknąć, to może chociaż postaw jej kuwetę gdzieś bliżej miejsca schowania się...? sama tylko nie wiem, czy takie przestawianie w przypadku każdego kota się sprawdza :oops:, moje po jednym razie chodziły już tam, gdzie powinny (ew. właśnie miauczały w poszukiwaniu, a ja byłam w domu), z tego, co pamiętam, ona też :? zresztą Szal i tak przecież po Twoim wyjściu z domu wynurzy się z kąta i będzie zwiedzać :?
jeśli się uda, na pewno lepiej będzie zostawić Beksię :wink: w łazience (to nowe imię to sezonowe, prawda? mam nadzieję, że za kilka dni w ogóle przestanie płakać :ok: )

PostNapisane: Pon sty 01, 2007 18:26
przez Dagmara
mam nadzieje, ze wyjdzie i spokojnie ja zaniose do lazienki. do rana jeszcze troche czasu :) no wlasnie ja nie wiem, czy ta Beksa to nie byl dosc nieprzemyslany pomysl, bo zaczynam nieswiadomie na Szal tak mowic. choc dzis poza koncertem porannym (krotszym niz wczoraj) juz nie plakala :)

PostNapisane: Pon sty 01, 2007 18:38
przez Wielbłądzio
ja do niej mówiłam różnie, podobnie jak do reszty moich Futer (biedne stworzenia, nigdy nie mogą być pewne, jak się nazywają :oops: ), ale chyba wiedziała, że Kaszalot to ona :wink: na dźwięk tego imienia (Kaszalotku, Kaszaloteczko :wink: ) strzygła uszami albo nawet kładła się brzuszkiem do góry z podwiniętymi łapkami :love: a kiedy tak do niej mówiłam mając ją na rękach, śmiesznie kładła uszy po sobie (śmiesznie, bo koty robią tak w złości, a ona zła wtedy nie była :wink: ) i głaskana zaczynała mruczeć...
jeszcze parę dni, niech ona tylko się upewni, że ją kochasz i może być u Ciebie bezpieczna - i na pewno będzie wspaniałą Przyjaciółką :lol: mnie niestety nie mogła mieć na wyłączność, nie mogła pokazać całej ufności i uczuć - a i tak było je widać :lol:

PostNapisane: Pon sty 01, 2007 18:42
przez Dagmara
jak tylko sie ze soba oswoimy to przyjedziesz do nas na inspekcje i sama zobaczysz, ze zle jej nie jest :)

poki co nie widze i nie slysze, ze mam kota. tak sie zakopala, ze sladu po niej nie ma :)