Święta to był dla Rimy cudowny czas na psoty. Bardzo ciekawią ją lampki na choince, ale, na szczęście, nie przystąpiła do ich niszczenia.
Jest jak dziecko-zasypia tam, gdzie stoi lub siedzi, jest niesamowicie żarłoczna, myślałam, że trochę jej już to przeszło, ale nie. Myślę, że to dlatego, że ona rośnie i po prostu potrzebuje dużo i treściwie zjeść.
Muszę mieć oczy dookoła głowy, pilnować, żeby nie zrobiła sobie krzywdy- wszędzie wejdzie i zajrzy, wyjmuje śmieci z kosza, jak uda jej się wejść do szafki. Ostatnio odkryła, jak fajnie jest wchodzić na rower stacjonarny, drapać siodełko i zasypiaqć na ramie.
Teraz leży w połowie na moich kolanach, a w połowie na biurku i śpi.
Bestyja jedna. Zdrówko się polepszyło, przestała kichać i nie ma już ropy w oczkach. Leki zadziałały.
Po świętach zabiorę ją razem z Pućką do weta na przegląd techniczny, zapytam o jej oczopląs.