Balbinka i Pikasia, zdjęcia stare i nowe

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt wrz 29, 2006 0:47

ariel pisze:Smil. masz bardzo wesoły tydzień :twisted: i pomysłową panienkę.

Mój Małi wpadł na pomysł, że można jeść bułki i chleb, trzeba wszystko chować, bo inaczej znajduję jakieś wymamłane, wymaćkane :twisted: .


[i]Ależ Ciociu! :)
Bułki i chleb to spoko wodza, jadamy od zawsze :wink: :pig:

A najsmaczniejsze są, jak wygrzebią z siatki zakupowej :twisted:
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt wrz 29, 2006 1:06

A ja myślałam, że te moje takie oryginalne są :twisted:
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18681
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pt wrz 29, 2006 15:16

smil pisze:Balbina niedawno rozpruła zafoliowane porządnie parówki sojowe 8O


no ja kiedyś walczyłam z Mruf o ostatnią parówkę z lodówki.
I wygrałam :lol:
Obrazek
Nie ma Sopelka :(

tanita

 
Posty: 2891
Od: Śro lip 27, 2005 22:17
Lokalizacja: Warszawa-Bródno, forpoczta Mafii Tarchomińskiej

Post » Pt wrz 29, 2006 15:35

tanita pisze:
smil pisze:Balbina niedawno rozpruła zafoliowane porządnie parówki sojowe 8O


no ja kiedyś walczyłam z Mruf o ostatnią parówkę z lodówki.
I wygrałam :lol:


My nie walczyłyśmy. Bo Jej Wysokośc raczyła zrobic to po cichutku, w skupieniu. I warunki były, bo ponagryzała każdą jedną sztukę, po kawałeczku. Panna Precyzyjna się znalazła :twisted:
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 01, 2006 0:50

Balbinka chyba troszeczkę poczuła się zazdrosna, że wszystko sie kręci wokół Pikasi... I postanowiła jeszcze bardziej pomagać w domu :)

Poza zaskakującym - jak na nią - monitorowaniem Pikasi (noski, wylizywanie główki 8O ) przeprowadziła profesjonalny monitoring suszenia wypranej pościeli. Najwyższą ocenę przynznała kładąc się na poszewce kołdrowej rozpostartej na suszarce, ale tej chwili jakże waznej nie udało mi się zdokumentować :oops:

Jest za to etap przygotowań

Obrazek

Oraz sędzia oddalający się w niecierpiących zwłoki, bardzo ważnych sprawach :wink:

Obrazek
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 16, 2006 10:05

smil pisze:Oraz sędzia oddalający się w niecierpiących zwłoki, bardzo ważnych sprawach :wink:

Obrazek



Może chciała skonsultować werdykt z Pikasią? :lol:
Obrazek
Nie ma Sopelka :(

tanita

 
Posty: 2891
Od: Śro lip 27, 2005 22:17
Lokalizacja: Warszawa-Bródno, forpoczta Mafii Tarchomińskiej

Post » Czw mar 22, 2007 20:45

Długo czekałam na odświeżenie wątku w nadziei, że może wydarzy się w naszym życiu coś ciekawego. No i doczekałam się :evil:
Wątpliwą "sprawność" foliożercy zdobyła Pikasia :?

Zaczęło się od tego, że w ubiegły piątek po powrocie do domu zastałam w kuchni pawia. Paw składał się z kłaczka oraz dziwnego kawałka tasiemki foliowej, takiej grubszej, nie reklamówkowej, tylko takiej dziwnej. Z racji kłaka i dziwnego czegoś podejrzenie padło na Balbinę.
Ale obie koty były bardzo głodne, więc dostały kolację, zjadły i przez jakiś czas nic nie budziło podejrzeń. Parę godzin minęło i Pikasia wprost z kuwety (w której zostawiła co trzeba) udała się na dywan w sypialni i zrzuciła całą kolację. No i zaczęły się schody. Pikasiątko biedne bardzo kuliło się, podpierało na łapkach, siedziało osowiałe - widać było, że cierpi :cry: Wzięłam ją do łóżka, siedziała tak długo, główki nie mogła położyć, kuliła się tylko. Wiedziałam już, że z rana pędzimy na sygnale do lecznicy. Nie wiem, ile godzin minęło, w każdym razie Pi w pewnym momencie głęboko westchnęła i ... zwinęła się w kłębuszek po swojemu 8O
Spała tak do piątej rano, kiedy to obie panny kategorycznie zażądały śniadania. Śniadanie rzecz jasna dostała tylko Balbinka, ale biedny chory kotek zdołał capnąć jej gryza z miski.
Mimo cudownej poprawy nieubłagana kibitka powiozła małego straceńca do lecznicy. Wizyta zapowiadała się obiecująco, bo Pi pozwoliła sobie zmierzyć temperaturę i utoczyć dwie probówki krwi na badania cichutko tylko marudząc (czapka z głowy przed panią Karoliną z Białobrzeskiej). Ale główne atrakcje były dopiero przed nami. Przy kroplówce Pikasia uznała, że strasznie się zasiedziałyśmy i czas lecieć do domu. Dzięki Pani Karolinie udało się podać tyle ile trzeba, ale czekały nas jeszcze cztery zastrzyki, w tym - o zgrozo - jeden domięśniowy. No i to już było dla Pikasi absolutne przegięcie, co podkreśliła dosadnie solidnym dziabnięciem mnie w palec. Solidnym na tyle, że na kilka dni stałam się jednoręczna :twisted:
W domu humor dopisywał, apetyt też. Biedny chory kotecekz uporem maniaka zaglądał pod drzwi wejściowe do mieszkania. Zaintrygowana zajrzałam i ja. I znalazłam rozwiązanie zagadki - do drzwi od spodu przyklejona była sztywna folia. Na klej!:evil: Tyle lat tu mieszkam i nawet mi do głowy nie przyszło, że coś takiego mogę mieć w chałupie! Zdarłam natychmiast wszystko i wywaliłam w diabły.

Wyniki badań były dobre, więc odetchnęłam i zgodnie z zaleceniem na kolejny zastrzyk udałyśmy się w poniedziałek. Dr Cetnarowicz obmacała delikwentkę prawiąc jej raz po raz komplementy, raz tylko kujnęła w dupkę i pojechałyśmy do domu.

Naszym priorytetem było objawienie się kupy. I owszem, pierwsza pokazała się w niedzielę, potem jeszcze jedna (poparafinowa). I na tym ruch się zatrzymał :?
W poniedziałek siedziałam spokojnie, we wtorek już wypatrywałam urobku w kuwecie. Nic, zero - nawet nie próbowała się napinać. Ale do miski latała, jak szalona - jeść i jeść! Wieczorem zapowiedziałam jej, że jak się nie wykupka, to rano nie będzie śniadania. No i w środę nad ranem wydaliła z siebie coś uformowanego, o dziwnej konsystencji i kompozycji kolorystycznej :evil: Średnio mi się spodobało, ale i tak jechałyśmy do lecznicy, więc zeznałam, jak sprawa wygląda (trochę mnie martwiła tak długa przerwa w wypróżnianiu). Pi dostała antybiotyk, a ja nakaz dalszych obserwacji akcji kuwetowych.

Dziś można powiedzieć, że rekonwalescentka jest w dobrej formie, kuwecie oddała co trzeba w formie standardowej (cieszyłam się jak głupia), gania po mieszkaniu, jeździ na dywanikach i bardzo się stara od czasu do czasu coś komuś ukraść :twisted:
Mnie tymczasem zeszła opuchlizna z palca i dziś już mogę w miarę śmigać po klawiaturze.

Jutro jedziemy na kontrolę i mam nadzieję, że ta niemiła przygoda ma się ku szczęśliwemu zakończeniu.
Ale o kciuki poproszę.
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw mar 22, 2007 20:50

:lol:
:ok:
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24787
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Czw mar 22, 2007 20:52

:ok: :ok: :ok:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw mar 22, 2007 22:06

Witamy w Klubie Kotów Foliofilnych :twisted:

Dobrze, że się tak skończyło :roll:

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Czw mar 22, 2007 22:06

:ok:
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18681
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Czw mar 22, 2007 22:17

Uschi pisze:Witamy w Klubie Kotów Foliofilnych :twisted:


Prawde mówiąc, to sie podłamałam, bo dotąd tylko Balbina była skrytożercą, zresztą wszystkofilnym - bardzo lubi gryźć tekturę, papiery, obgryzła mi parę książek (twarda oprawa), w swojej karierze przegryzła kabel od słuchawek w czterech miejscach oraz zeżarła 20 cm gumki powlekanej materiałem (którą, chwalić Boga, zwróciła, ale miała podrażnienie przełyku przez jakiś czas).
Do niedawna myślałam, że chociaż jeden z moich kotów jest w miarę normalny. Już nie mam złudzeń, bo Pi właśnie zaczyna obgryzać tekturowe pudło :twisted:
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw mar 22, 2007 22:28

Niezły tydzień...
Kciuki za idealny urobek po wsze czasy ;)
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.

sibia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8128
Od: Śro gru 07, 2005 17:15
Lokalizacja: Praga Północ (okolice trójkąta bermudzkiego)

Post » Sob mar 24, 2007 21:47

Za kciuki wszystkie dziękujemy, pomogły :)
Wczorajsza kontrola przebiegła pomyślnie, nie było już potrzeby kujdupci robić :D Pikasia została baaardzo gruntownie obmacana przez dr Czubek, która orzekła, że kryzys mamy zdecydowanie za sobą (jedynym zaleceniem było podawanie Bezopetu, bo pobieżna analiza skarbów zostawianych w kuwecie jednoznacznie wskazuje na to, że Pi się kłaczy).

Z ciekawostek - pani Doktor orzekła, że Pikasia to piękna, dorodna, wysoka i szczupła kotka; no i zapytała, czy Pikasia nie bywa przezywana Marylin :wink: Niestety, sama "Marylin" była średnio zadowolona z tego spotkania, bo darłą się tak, że słyszała ją cała poczekalnia (jak wyszłyśmy z gabinetu, to jedna pani zapytała mnie, co robiono kotkowi :twisted:).

W domu oczywiście szaleństwo - od wczoraj gania, jak nakręcona, dywaniki śmigają w powietrzu, kanapa jeździ - czyli powrót do zdrowia został potwierdzony.

A z nieco innej beczki - dziś kociny zrobiły mi Dzień Dobroci dla Człowieka . Nie było pobudki nad ranem, spałam do ósmej :D
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob mar 24, 2007 22:24

Doczytałam ostatnia stronę, chociaż opowieści o folii i dniu dobroci słyszałam. Ale odmelduję się, żeby dostawać powiadomienia 8)
Masz do mnie rano zadzwonić - bardzo rano :twisted:
Obrazek Przestępcy iSiedzieć

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30209
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016 i 329 gości