Dzięki za wszystkie kciuki i dobre słowa, dzięki.
Na razie nikt nic nie wie, zaraz jadę zobaczyć co się dzieje. Udziabnięcie w gardło nie, ona w tej całej duszności je bardzo ładnie. Teraz jest opcja: ustabilizować, badania głębsze jutro. Ale jeżeli Cosia nadal się dusi, to muszę ją na noc wrzucić do innej kliniki, takiej z namiotem tlenowym i całodobowej, na szczęście koło mnie. Po prostu ją przewiozę...A jutro zabiorę...Ja już sama nie wiem co robić.
Bo w nocy co...
I ten cholerny upał...