Witajcie Kochani....Jejku ile to lat...Od początku...Urodziła się Tosia...Mieszkaliśmy u moich rodziców. Koty szczęśliwe bo srodek lasu, wielka działka i można biegać

Tylko mankament...Bardzo daleko do pracy. Tosia miała. pół roku, kiedy podjęliśmy. decyzje o powrocie do teściów.. Koty oczywiście. z nami..Po pewnym czasie zaczęły. się problemy. Rambiś zaczal wylizywać sobie futro, a Figarek nie mógł sobie znaleść miejsca...Po wielu dyskusjach, łzach itp podjęliśmy decyzję, że. koty jadą do rodziców. W tej chwili żyją. jak na wiecznych wakacjach..My tesknimy kazdego dnia. Zaczął. sie bardzo trudny etap dla nas..U tesciow z malym dzieckiem i lichymi wyplatami..Trwalo to prawie 3 lata. Michal zmienil pracę, lepsze zarobki, zasłużyliśmy sie po szyję ale dopielismy swego...W czerwcu zeszłego roku wprowadziliśmy się do tego naszego wyczekanego domu...Nie jest jeszcze wykończony cały ale nasz własny. Co za ttm idzie powróciła myśl o kotach..Rambek i Figarek pokochały moich rodzicow ze wzajemnością, więc stwierdziliśmy, ze adopcja. Z Płockiego TOZu znalazła się u nas Klementyna vel Pasia. Potem kilka msc później wylądował u nas Filemon.Tak jak z Pasia nie bylo klopotow, tak Filemon...Chudy...Skóra.i kości.. KK gigant i tak śmierdział, ze na dzien dobry 3 kapiele zaliczyl...Juz doprowadzony do kociego stanu tylko z gilami walczymy i o sadelko walczymy...No to tak w telegraficznym skrócie... Za literowki bardzo przepraszam ale pisze z tel.. A nie ma wersji mobilnej forum

Lece zwiedzac stare katy
