13 stycznia okazał się dniem szczęśliwym dla innego kota. Jego miauczenie usłyszałam późnym wieczorem. Dobiegało z kontenera na śmieci. Mały po szybkiej akcji został wyciągnięty z tego kontenera, a łatwo nie było, bo kontener był pusty. Właściwie nie zastanawiałam się nad tym, co z nim zrobimy, od razu zabraliśmy go do domu. Kot wychudzony, odwodniony, przerażony niemal na śmierć. Raster zaciekawiony - co to takie małe, dziwnie pachnie i furczy w dodatku.
Po wizycie u doktora okazało się, że kociak waży 800 gramów i ma jakieś 3 miesiące. Odrobaczenie, odpchlenie itp. Powolne oswajanie, które trwa do dzisiaj. Boi się maluch bardzo ludzkiej ręki - albo dzikus od urodzenia, albo ktoś mu krzywdę zrobił. Natomiast Rastera pokochał od razu - mruczy do niego, przytula się, naśladuje we wszystkim. Od Rastera całe szczęście szybko nauczył się czystości. Z przesiadywaniem w łazience jednak koniec - kot nie wejdzie, dopóki ktoś tam jest i trzeba kotkowi miejsca ustępować. Następna wizyta po tygodniu - kot ważył już 1200 gramów!
Niestety po tygodniu nasz kot się rozchorował. Najpierw stracił głos, później zaczęły mu ropieć oczy. Pękła mu też ta bruzda na nosie. Pierwsza wizyta -zastrzyk przeciwzapalny i scanomune. Jednak kiedy po trzech dniach nie było poprawy a kot przespał cały dzień, co mu się nigdy nie zdarzało, wybraliśmy się do innego doktora. Dwa zastrzyki i synulox dla obu kotów przez 10 dni. Do tego kropelki do oczu. Zaraził się od Ejzo katarem - mały co prawda oczy miał czyste, ale kichał często. Raster był szczepiony Purevaxem RCPCh Merial we wrześniu - dwa zastrzyki, jednak nie uchroniło go to przed zarażeniem się.
Dzisiaj jest już lepiej, koty od wtorku dostają synulox dwa razy dziennie, ale Rasterowi oczy ropieją cały czas. Dostaje krople dicortineff, ale poprawy to ja za bardzo nie widzę. Czy mogę mu oczy przemywać świetlikiem? Apetyt cały czas koty mają jak wygłodzone wilki. Mały to dopiero dzisiaj przestał jeść na zapas. Do tego miał przez pierwsze dni biegunkę, potem luźna kupa ale z każdym dniem jest lepiej. Doktor powiedział, że taki katar może trwać jakieś 3 tygodnie, co jeszcze mogę dla kota zrobić, żeby się z tymi oczami tak nie męczył? Czy po prostu czekać, aż się samo poprawi? Poczekam chyba do poniedziałku i zadzwonię do naszego doktora, niestety przyjmuje w innym mieście. W lecznicy na miejscu, gdzie byłam wcześniej z obydwoma, za Rastera policzyli mi od razu dwa razy więcej, bo niby wygląda jak rasowy kot

Na zdjęciu łosie udające, że się ładnie bawią, bo normalnie to się targają, aż futro lata po całej chacie.
