wspólne życie - proszę o zamknięcie wątku

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob mar 31, 2012 12:27 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny

:ok:
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Sob mar 31, 2012 12:46 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny

kamari pisze:Kiedy miałam 20 coś tam lat i wszystkie moje koleżanki dawno powychodziły za mąż i powiły potomstwo, a ja nie, wydawało mi się to tragedią 8) Do czasu :mrgreen:
Warto było poczekać na Romusia. Jest moim całkowitym przeciwieństwem. Spokojny, zrównoważony, powszechnie lubiany, bez głupich pomysłów i narowów. Zawsze wiem, gdzie jest i co robi. Lubi zajmować się domem: sprzątać, robić pranie, myć okna... Właśnie poleciał do sklepu, bo zachcialo mi się naleśników.

I w życiu wam go nie pokażę, bo mi jeszcze któraś gwizdnie :mrgreen:

weż mi go sklonuj :mrgreen:
www.pomagam.pl/przeponazosi młoda kotka adoptowana ze schroniska pilnie zbiera na operację przepukliny przeponowej

Karolek(ona)

 
Posty: 22686
Od: Wto lip 05, 2011 19:33

Post » Sob mar 31, 2012 12:49 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny

Karolek(ona) pisze:
kamari pisze:Kiedy miałam 20 coś tam lat i wszystkie moje koleżanki dawno powychodziły za mąż i powiły potomstwo, a ja nie, wydawało mi się to tragedią 8) Do czasu :mrgreen:
Warto było poczekać na Romusia. Jest moim całkowitym przeciwieństwem. Spokojny, zrównoważony, powszechnie lubiany, bez głupich pomysłów i narowów. Zawsze wiem, gdzie jest i co robi. Lubi zajmować się domem: sprzątać, robić pranie, myć okna... Właśnie poleciał do sklepu, bo zachcialo mi się naleśników.

I w życiu wam go nie pokażę, bo mi jeszcze któraś gwizdnie :mrgreen:

weż mi go sklonuj :mrgreen:

:lol: :lol: :lol: to jak cos dla mnie też..moze nic nie robic,aby koty obsługiwał i tak ciepło o nich mówił i do weta jeździł i jedzonko przyrzadzał :ok:
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Sob mar 31, 2012 12:54 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny

BOZENAZWISNIEWA pisze:
Karolek(ona) pisze:
kamari pisze:Kiedy miałam 20 coś tam lat i wszystkie moje koleżanki dawno powychodziły za mąż i powiły potomstwo, a ja nie, wydawało mi się to tragedią 8) Do czasu :mrgreen:
Warto było poczekać na Romusia. Jest moim całkowitym przeciwieństwem. Spokojny, zrównoważony, powszechnie lubiany, bez głupich pomysłów i narowów. Zawsze wiem, gdzie jest i co robi. Lubi zajmować się domem: sprzątać, robić pranie, myć okna... Właśnie poleciał do sklepu, bo zachcialo mi się naleśników.

I w życiu wam go nie pokażę, bo mi jeszcze któraś gwizdnie :mrgreen:

weż mi go sklonuj :mrgreen:

:lol: :lol: :lol: to jak cos dla mnie też..moze nic nie robic,aby koty obsługiwał i tak ciepło o nich mówił i do weta jeździł i jedzonko przyrzadzał :ok:


Akurat kocie sprawy to moja działka. Musiałabyś mnie sklonować :mrgreen:
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Sob mar 31, 2012 12:59 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny

kamari pisze:
BOZENAZWISNIEWA pisze:
Karolek(ona) pisze:
kamari pisze:Kiedy miałam 20 coś tam lat i wszystkie moje koleżanki dawno powychodziły za mąż i powiły potomstwo, a ja nie, wydawało mi się to tragedią 8) Do czasu :mrgreen:
Warto było poczekać na Romusia. Jest moim całkowitym przeciwieństwem. Spokojny, zrównoważony, powszechnie lubiany, bez głupich pomysłów i narowów. Zawsze wiem, gdzie jest i co robi. Lubi zajmować się domem: sprzątać, robić pranie, myć okna... Właśnie poleciał do sklepu, bo zachcialo mi się naleśników.

I w życiu wam go nie pokażę, bo mi jeszcze któraś gwizdnie :mrgreen:

weż mi go sklonuj :mrgreen:

:lol: :lol: :lol: to jak cos dla mnie też..moze nic nie robic,aby koty obsługiwał i tak ciepło o nich mówił i do weta jeździł i jedzonko przyrzadzał :ok:


Akurat kocie sprawy to moja działka. Musiałabyś mnie sklonować :mrgreen:

Chyba jednak wolimy twojego pana :mrgreen: da nam radę :ryk:

lidka02

 
Posty: 15916
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Sob mar 31, 2012 13:05 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny

lidka02 pisze:
kamari pisze:
BOZENAZWISNIEWA pisze:
Karolek(ona) pisze:
kamari pisze:Kiedy miałam 20 coś tam lat i wszystkie moje koleżanki dawno powychodziły za mąż i powiły potomstwo, a ja nie, wydawało mi się to tragedią 8) Do czasu :mrgreen:
Warto było poczekać na Romusia. Jest moim całkowitym przeciwieństwem. Spokojny, zrównoważony, powszechnie lubiany, bez głupich pomysłów i narowów. Zawsze wiem, gdzie jest i co robi. Lubi zajmować się domem: sprzątać, robić pranie, myć okna... Właśnie poleciał do sklepu, bo zachcialo mi się naleśników.

I w życiu wam go nie pokażę, bo mi jeszcze któraś gwizdnie :mrgreen:

weż mi go sklonuj :mrgreen:

:lol: :lol: :lol: to jak cos dla mnie też..moze nic nie robic,aby koty obsługiwał i tak ciepło o nich mówił i do weta jeździł i jedzonko przyrzadzał :ok:


Akurat kocie sprawy to moja działka. Musiałabyś mnie sklonować :mrgreen:

Chyba jednak wolimy twojego pana :mrgreen: da nam radę :ryk:


No pięknie :evil: mnie to już nikt nie chce? Nie lubicie znajdować co chwilę nowych "krzaczków"? 8O
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Sob mar 31, 2012 19:22 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny

Witaj Mario :D .
Chciałam tylko nieśmiało przypomnieć, że rezerwacja na jednego z braci Twojego męża jest nadal aktualna :mrgreen: .
" There are people who have an extraordinary, spiritual connection with animals. And when such a man dies, it happens, that he connects with the animal that he was closest to and loved most. "

vip

Avatar użytkownika
 
Posty: 14774
Od: Pon maja 23, 2011 10:55

Post » Sob mar 31, 2012 19:44 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny

Maria to ja mam pomysła - wezme was obu
ty będziesz ogarniac kuwety, a mąż za gosposie
:mrgreen:
www.pomagam.pl/przeponazosi młoda kotka adoptowana ze schroniska pilnie zbiera na operację przepukliny przeponowej

Karolek(ona)

 
Posty: 22686
Od: Wto lip 05, 2011 19:33

Post » Sob mar 31, 2012 19:50 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny

Karolek(ona) pisze:Maria to ja mam pomysła - wezme was obu
ty będziesz ogarniac kuwety, a mąż za gosposie
:mrgreen:


Sprytne, ale nic z tego. Ja się ze swojego zadupia nie ruszam :mrgreen:
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Sob mar 31, 2012 19:59 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny

W ramach leczenia kaca udałam się na obiad do tatula. Chociaż mamy do siebie 5 minut na piechotę, to za często się nie spotykamy. Ale jak już się spotkamy...to odbywamy bardzo poważne dyskusje. Tato jest naukowcem agnostykiem, ja samoukiem o niezachwianej wierze. Uwielbiam nasze naukowo-religijne dyskusje.
Tato w ramach argumentów wyciąga Biblię, ja Einstein'a.
Dzisiaj prawie rozwiązaliśmy sprawę wielkiego wybuchu, ale męża zaczęła boleć głowa i musieliśmy się udać do domu. Tak więc sprawa początku wszechświata nadal pozostaje otwarta :roll:
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Sob mar 31, 2012 20:26 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny

Otware pole do następnych dyskusji :D
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16134
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Sob mar 31, 2012 20:40 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny

Jeżeli zniknę, to proszę się nie dziwić mojej nieobecnosci. Właśnie robię wszystko, żeby dostać bana. Ale nie mogę sie zgodzić z niesprawiedliwością.

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=137587&start=780
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Sob mar 31, 2012 20:50 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny

nawet nie wiem co napisać bo nie znam ładnych słów na te okoliczność :twisted:
www.pomagam.pl/przeponazosi młoda kotka adoptowana ze schroniska pilnie zbiera na operację przepukliny przeponowej

Karolek(ona)

 
Posty: 22686
Od: Wto lip 05, 2011 19:33

Post » Sob mar 31, 2012 21:33 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny

A ja nadal w temacie Bożenki.

Kiedy brałam z forum pierwszego kota, Amelkę, targały mną tylko emocje. Wcale nie myślałam o tym co dalej.
Udało mi się ją wyprowadzić, więc jestem "bohaterką". To samo z Ominią, chociaż tu najlepszą robotę zrobił nasz "konował".
Gdyby pierwszy kot z forum mi zmarł, byłabym najgorszą osobą na świecie.
Ale miałam farta. Większość forumowych kotów żyje. A forumowa Niusia odchodziła na waszych oczach.
To nie jest tak, że się zbiera koty. Po prostu nie można przejść koło biedy i udawać, że się jej nie widzi. To nie jest kwestia odpowiedzialności czy jej braku. Kiedy widzisz nieszczęście, to się nim zajmujesz. Po prostu.
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Sob mar 31, 2012 23:02 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny

Nie wiem co się z ludźmi dzieje. Ktoś kto jest wrażliwy na los zwierząt, zawsze się pochyli nad losem potrzebującego. Nie zastanawia się najczęściej wtedy czy będzie miał ZA CO leczyć i pomagać. Zwykle liczy się na to, że „jakoś to będzie”, albo na cud. To jest przecież ludzkie. Osoba wrażliwa nie pozostawi takiego stworzenia dlatego, że nie ma pieniędzy. (Czy gdyby zostawiła to byłoby lepiej? Pytanie retoryczne.)

I potem czyta się uzasadnienia odmowy pomocy, z którymi nie sposób się zgodzić. A to, że ktoś ma za dużo zwierząt, albo że jest zbieraczem. Czy nie prościej byłoby napisać – nie mamy pieniędzy aby pomóc wszystkim? Zamiast robić wywód na temat osoby proszącej o pomoc.
Mnie kiedyś spotkała przykrość ze strony pewnych wolontariuszek. Mam do dziś SMS-a, w którym napisano, że jest DT dla dwóch małych kotów, dla których poprosiłam o pomoc. Wiadomo było dokładnie jakie to są koty, dawałam nawet zdjęcia. Zostałam poproszona o ich przygotowanie, czyli sterylizację i szczepienia. Dowieziono mi klatkę-łapkę. Kociny złapałam i zrobiłam wszystko zgodnie z „instrukcjami”.
Gdy kotki były gotowe, dowiedziałam się, że „dzikunami” panie się nie zajmują. W ciągu kilku dni przeczytałam tutaj, że jednak zajęły się „dzikunami”, tyle że innymi. Ile potem dowiedziałam się rzeczy na swój temat w prywatnej wprawdzie korespondencji, ale jakże niesprawiedliwej.

A wystarczyło powiedzieć, przepraszamy – zmieniła się sytuacja i nie możemy Ci pomóc. Mam dzisiaj te koty u siebie, choć nie powinnam z uwagi na trudną sytuację życiową. Oczywiście kocham je bardzo i staram się, aby było im jak najlepiej. W międzyczasie powiększyło się moje stadko o dodatkowe 2 „dzikuny”, bo nie umiałam przejść obojętnie wobec ich krzywdy, mało tego – przez 5 miesięcy szukałam jednej kociny, bo się zagubiła. Wiem, że postąpiłam bardzo nierozsądnie, ktoś kto zna moją sytuację przyzna mi rację, ale czy to oznacza, że powinno się mnie skrytykować? Bo powinnam je zostawić na pastwę losu, bo nie mogę im poświęcić tyle czasu ile powinnam?
Przepraszam, że zabieram głos w tym miejscu, bo przypuszczam, że tu będę zrozumiana. Piszę małymi literami, bo nie chcę robić zamieszania.
Ostatnio edytowano Sob mar 31, 2012 23:11 przez Iwonami, łącznie edytowano 6 razy
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 137 gości