Nie ma już Koć, nie ma już Pluszona...

Agneska pisze:Ja się na medycynie nie znam. Ale jak można wyciąć dziurę?

Tak czy inaczej, trzymaj się Plusz :ok:

- za Plusza i Ciebie

Za Plusza i redaf. :ok:

I, po zastanowieniu, za wetów. :ok:

MariaD pisze:Za Plusza i redaf.

I, po zastanowieniu, za wetów.

To chyba już niedługo, c'nie? redaf, sądząc z milczenia w wątku, już ma sraczkę ze strachu. Albo kotki ją napoczęły od głowy.

Ale też poczymam :ok:

redaf pisze:Czuję dyskomfort psychiczny.
Coraz bliżej krążą trzy wygłodniałe żarłacze.
Który pierwszy oderwie mi kawałek mięcha z łydy?

Wszyscy mają szlaban na gary, bo Pluszowi o 13 będzie wycinana dziura w tyłku.

Wcaleniepanikuję... wcaleniepanikuję... wcaleniepankuję

ale że co? Jednej mu mało? :strach:

Ponieważ Pluszuś ophyczał wetkę uznano, że się wystarczająco wybudził.
Przywiozłam biedaka do domu.
Ćwierć kota ogolone na łyso.
Cięcie na 15 centymetrów.
Leży w transporterze pod kocykiem.
Wypuszczę go za kilka godzin, kiedy dojdzie do siebie na tyle, żeby w razie co wtłuc upierdliwemu Gaconowi.

Za jak najszybsze wyzdrowienie :ok:

całujemy gorąco dziurę w kocie i miziamy delikatnie za uszkiem :1luvu:

15 cm

To nie dziura, to kanion

Zakapior miał chyba mniej przy rozcinaniu brzucha w celu opróżnienia jelit...
Niech się ładnie goi :ok:

Wracaj do formy, Plusz :ok:

biedny malutki łysy kotek

za szybkie gojenie dziury na kocie :ok:

jakieś straty w wetach? :wink:

Pluszon, czym sie! Pokemony kibicują :ok:

Właśnie, właśnie, czy kwiat stołecznej weterynarii w komplecie?

Strat w wetach nie było, bo utuliłam malutkiego do snu.
Ale jak zobaczyłam rozłożone fafnaście strzykawek i wenflonów na ciąg dalszy przygotowań do operacji - uciekłam. :oops:

Plusz dostał narkozę w objętości, którą można uśpić kucyka.
Spasł się do 8100. Ledwo go w transporterze dotaszczyłam do lecznicy.
Od dawna wszędzie stały miseczki z żarciem, żeby Frubsza podjadała kiedy tylko chce.
No, to i chłopaki sobie z ukontentowaniem dosmaczały.

Był rżnięty o 13.00, po 16.00 zabrałam zewłok, koło 18.00 wypuściłam z transportera.
Najpierw człapał i się pokładał, ale już koło 20.00 wskakiwał na kuchenny blat w poszukiwaniu michy.
A tu zonk! Głodówa do rana.
To była straszna noc :roll:

ale już nakarmiłaś? Biedny koteczek.

Redaf
Ja chyba dostarczę Ci Jarosława navturnys odchudzający:) co by z wujem Pluszem obaj stracili na masie. Jarotek to już do 12kg dobił...

Nie ma już Koć, nie ma już Pluszona...

Kto przegląda forum