Wróćmy do tematu.
Wydaje mi się, że wczoraj wyraziłam swoje stanowisko najjaśniej jak umiałam, dlatego dzisiejszą kontynuację dnia minionego uważam za zbędną.
Zastanawiam się w jaki sposób reanimować atmosferę kototerapii, ale nic nie przychodzi mi do głowy.
Sama tego nie zrobię, to pewne.
Skoro nie mam pomysłów, zacznę marzyć.
Hm... a nie tak dawno pisałam komuś, że nie mam marzeń.
Już mam.
Nie wiem, czy pamiętacie jaki cel nadrzędny przyświecał założeniu wątku.
Kototerapia miała być miejscem wytchnienia, odskocznią od trosk, powodem do uśmiechu.
Aby ten wątek miał rację bytu, trzeba żeby wszyscy odwiedzający nie pomijając mnie o tym celu pamiętali.
To jest moje pierwsze marzenie.
Drugie jest prostsze i wyrazić je mogę zasadą - nim klikniesz "wyślij", pomyśl.
Długo myślałam nad tym postem.
Długo zastanawiałam się, czy chcę bawić się tu nadal.
Słuszności w/w nie jestem pewna.