
Jak uzgodnicie ostateczną wersję, dopiszę do wydarzenia na FB.
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Lucjan został znaleziony na jednym z krakowskich osiedli jako leżąca na parkingu kupka futra. Skąd się tam wziął... nie wiadomo... Pani, która go zobaczyła, była pewna, że to już tylko samo futerko, że kota już tam nie ma. Tymczasem na odgłos kroków futerko poruszyło się i schowało pod najbliższy samochód. A więc żyło...
Lucjanowi nie dzieje się w tej chwili krzywda. Jest leczony, karmiony i bezpieczny. Jednak przymusowy pobyt w lecznicy weterynaryjnej bardzo źle wpływa na jego psychikę - jest po prostu przerażony i zachowuje się tak jakby w każdej chwili oczekiwał kolejnego ciosu, który zabierze mu to niezbędne minimum, które osiągnął. Mimo właściwej i kompetentnej opieki Lucjan marnieje w oczach, pozbawiony poczucia bezpieczeństwa. Na szczęście je, ale przerażenie nie pozwala mu NAPRAWDĘ zawalczyć. O życie.
Lucjan to wyzwanie dla cierpliwego i odważnego miłośnika kotów, dobrej duszy, która się nie przestraszy "dzikuska" i wytrzyma być może długie "ciche dni", jednym słowem: da czas, aż kot dojdzie do siebie.
Tyle prawdy o kocie, który szuka domu, a wcale nie potrzebuje wiele...
Conchita pisze:Witam, co tam u Lucjana i u Zdzisławów?
Caillou królik nie służył i wróciła na Hypo RC? U mnie nadal całe stado na króliku (z lenistwa).
kiche_wilczyca pisze:kurczę ciężka sprawa widzę z Luckiem. Ale on jest w lecznicy, to też inne warunki, może w domu jednak się oswoił
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości