Frajda nienawidzi klatki. Po włożeniu mam zwierzaka z nieszczęśliwą miną, niczym nie zainteresowanego. Zawodzącego z nieszczęścia. Po wyjęciu chętnie pije, coś tam zje, ale nie za wiele. Cewka jeszcze po cewniku rozciągnięta, mocz wypływa swobodnie.
W nocy ok 1 chciałam się położyć, włożyłam do klatki. Zawodziła i tłukła się dwie godziny. Wzięłam podkład na łóżko i wyciągnęłam Frajdę. Od razu przytuliła się, pomruczała i zasnęła jak kamień. Po dwóch godzinach ja byłam już cała zdrętwiała - więc wsadziłam do klatki, klatkę na łóżko - ale udało się, nie zaczęła ryczeć i pospała trochę.
Rano mycie, kolejne leki, o 8.00, 10.00, 11.00, trzy razy gimnastyka i jakoś się toczymy przez dzień.
Trochę czasu mi zajmie, zanim nabiorę we wszystkim wprawy i zanim Frajda przyzwyczai się do nowej sytuacji. Uczymy się

.
Całe szczęście, że uwielbia swoje ćwiczenia.