Syberiada. Kocur ma cukrzycę ;(((((((

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lis 03, 2010 8:33 Re: Kociołkowy wątek. Kłopoty to moja specjalność : /

U moich, zmniejszenie apetytu zwiastuje rychłe wymioty kłakami.

Wojtek

 
Posty: 27968
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Śro lis 03, 2010 8:44 Re: Kociołkowy wątek. Kłopoty to moja specjalność : /

Hipcia niezwykle rzadko wymiotuje prawie, że nie ma takiego odruchu.
Przed chwilą zaserwowałam jej ryby morskie ze szpinakiem pod beszamelem i jaśnie pani wykazała zainteresowanie :D
Zjadła nawet dosyć dużo chyba około połowy zwykłej porcji. Potem naszczekała na gołebie za oknem a teraz udeptała mój koc i po zatoczniu kilku kółeczke wokół własnej osi zwinęła się w kłebek w moim łozku i spi.
No i nie wiem - martwić się czy nie ?
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Śro lis 03, 2010 10:23 Re: Kociołkowy wątek. Kłopoty to moja specjalność : /

Obserwować, nie martwić się jeszcze. Dzwonić do mojej chirurg-onkolog w własnej sprawie. Ras!Ras! :ok:
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19257
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Śro lis 03, 2010 10:35 Re: Kociołkowy wątek. Kłopoty to moja specjalność : /

Tak jak radzi Czitka.

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Czw lis 04, 2010 12:19 Re: Kociołkowy wątek. Kłopoty to moja specjalność : /

Hipcia wczoraj przespała calutki dzien w moim łozku. :(
Wieczorem udalo mi się ją zawołać do kuchni na kolację. Szła wolniutko. Wygląda ze słaba. :( Niestety, jeśc nic nie chciała, obwąchała wszytko, poszła zrobic siooo do kuwety i wrócila do łożka. :(
Przyniosłam jej tam pod pysio miseczkę z wodą to bardzo długo piła. Potem zasnęła i spi do teraz z mała przerwą, jak usłyszała, że rano mieszam w miseczce, to się zwlokła i z wielkim trudem zjadła parę kęsów. Znowu podłozylam jej miseczkę z woda, ale tym razem wypiła tylko odrobinkę.
Nie wiem co o tym sądzić, chyba trzeba by do weta.
Póki co zasięgam języka do ktorego ?
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw lis 04, 2010 17:51 Re: Kociołkowy wątek. Kłopoty to moja specjalność : /

Hipciu, ale to chyba nie Ty będziesz nosić kotkę do lekarza?

Wojtek

 
Posty: 27968
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Czw lis 04, 2010 18:21 Re: Kociołkowy wątek. Kłopoty to moja specjalność : /

Nie.
Mam już wszystko załatwione.
Bogdanowi odwołali ranną próbę, więc pojedziemy razem. :dance:
Znalazłam taka lecznicę http://www.wetbytom.pl/index.php. Ma dobre opinie.
Zadzwoniłam, żeby poprosić o wyznaczenie godziny przedstawiajac sytuację w jakiej jestem i że w związku z tym chciałbym to załatwic w miarę sprawnie. Pani doktor ujęła mnie już na wstepie rozmowy bo od razu wypytała o kocicę w najdrobniejszych szczegółach łącznie z umaszczeniem. :kotek:
Zaprosiła nas przed 9.00 jako pierwszych.
Już się stresuję. :strach:
Hipotylda nie była u weterynarza 6 lat. Do tego jest zołzowatą histeryczką. Wspólczuje TŻ-towi, bo na niego spadnie głowny ciężar załatwienia tej sprawy. Ja jade tylko do towarzystwa, majac nadzieje, że moja obecność choc trochę odstresuje kocicę.
Oj bedzie się działo !!! :strach: :strach:
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw lis 04, 2010 18:49 Re: Kociołkowy wątek. Kłopoty to moja specjalność : /

Hipciu ( koteczku) wystarczy chorowania, nie musisz Dużej wtórować.
Trzymam kciuki za koteczkę :ok:

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Pt lis 05, 2010 10:59 Re: Kociołkowy wątek. Kłopoty to moja specjalność : /

Czekamy na wieści o Hipci.

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Pt lis 05, 2010 17:58 Re: Kociołkowy wątek. Kłopoty to moja specjalność : /

Wyprawą do weterynarza stresowalam sie tak, że już od 4.00 nie mogłam spać.
Kocica bez problemu dała się wsadzić do transportera i o dziwo bardzo dobrze zniosła swoją drugą w życiu podróż autem.
Byłam zdumiona, bo pierwsza to był koszmar.
Miałam wiec nadzieję, że reszta też bedzie łatwa.
Nie była.
Czegos takiego najstarsi górale a raczej weterynarze nie pamiętają. :strach:
W słaba słaniajaca sie na łapach kotkę wstąpil demon zaraz po wyjęciu z transportera.
Nagle bez konkretnego powodu zmieniła się w dzika bestię, której zaczęły się mnożyć pazurzaste łapy i łby zbrojne w armie zębow.
Spłynęliśmy krwią wszyscy.
Weterynarzowi rozorała ścięgno wskazującego palca.
Cudem udało się zmierzyć jej temperaturę.
Okazało sie że ma bardzo wysoką.
Potem ledwo udalo się ja osłuchac. Są szmery w płucach.
Doktor zapytał czy ktos ostatnio chorował w domu, no i wyszło, że to ja sprzedałam kotu moją infekcję. :( Dostała lek przeciwgorączkowy i antybiotyk, bo tylko tyle można było zrobic przy tak zdecydowanej postawie pacjentki. :evil:
Umówiliśmy się, że jeżeli okaze się, że jest poprawa, przyjadę jutro po pozostałą dawkę antybiotyku , jeżeli nie to trzeba bedzie dalej diagnozowac tylko nie wiadomo w jaki sposób, bo kocica jest nieobliczalna. :evil:
Na szczęście mam podstawy przypuszczać, ze antybiotyk działa , bo do domu przywiozłam już innego kota. :kotek:
Po wyjściu z transporterka przeleciala się po całym mieszkaniu pewnie, żeby sprawdzić czy nie ma w pobliżu jakiego weta którego trzeba pożreć w całości.
Na pytanie : Hipcia a nie jesteś przypadkiem głodna ? Rozległ się miauk bezpodstawnie głodzonego kota, ktory nastepnie rzucił się na miskę nie patrzac, że stoi od wczoraj rana i wyżarł wszystko do dna. :catmilk:
Po czym wcale nie padła od razu jak przewidywałam po takiej dawce emocji, tylko jeszcze trochę buszowała po mieszkaniu. 8)
W końcu obie zmęczone zasnęłyśmy. :cowsleep:
W porze obiadowej musiałam przygotować następną porcję jedzonka , a teraz grzeczny kotek wygrzewa brzuszek na podgrzewanej podłodze pod wanną. :D
Jutro pojadę po reszte antybiotyków, choć musże poważnie przemyśleć w jakiej formie je bedę podawac.
Chyba zdecyduję się na zastrzyki, bo tabletki to chyba w ogole nie przejdą . :roll:
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt lis 05, 2010 18:30 Re: Kociołkowy wątek. Kłopoty to moja specjalność : /

Czyli Hipcia nam zdrowieje :P
To bardzo szybka kuracja, może wystarczy jej sam widok weta i gabinetu?
Życzymy coraz większego apetytu! Żadnego chorowania już!
Łapki ściskamy :1luvu:
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19257
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Pt lis 05, 2010 19:39 Re: Kociołkowy wątek. Kłopoty to moja specjalność : /

Przypadek zarażenia (zapaleniem krtani) koteczka znam z autopsji.
Najważniejsze, że leki dzałają.
A jak czuje się Duża Hipcia? Czy ból ustępuje? Jak rehabilitacja?

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Sob lis 06, 2010 21:32 Re: Kociołkowy wątek. Kłopoty to moja specjalność : /

Duża Hipcia poprosi o inny zestaw pytań :evil:

Co do małej to stało się cos nieprawdopodobnego 8O
Rano pojechałam do lecznicy po resztę antybiotyku.
Bohatersko zdecydowałam sie na zastrzyki. :strach:
Jak wróciłam Hipcia spała na kolanach Kasi, ktora odrabiała lekcje przy swoim biurku.
Wzięłam strzykawkę, Kasia wsuneła głebiej pod biurko kolana tak, że wystawał tylko tył kota. Pogłaskałam go, wzięłam skórę i "naciągnęłam" na igłę. Tak według pani doktor mniej boli niż jak się wbija igłę.
Wstrzyknęłm lekarstwo i wyjęłam igłę.
Kocica nawet okiem nie mrugnęła :!: :!: :!: 8) 8) 8) 8) 8)
Myślalam że śnię 8O 8O 8O
Jeszcze trzy.
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob lis 06, 2010 21:40 Re: Kociołkowy wątek. Kłopoty to moja specjalność : /

Córka zrobiła Cię w balona ;) to był pluszak :D

Wojtek

 
Posty: 27968
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Wto lis 09, 2010 3:09 Re: Kociołkowy wątek. Kłopoty to moja specjalność : /

Nie mogę spać. :evil:
Bartuś nie wrócił do domu na noc.
Ostatni raz widziałam go jak wychodził rano do szkoły.
Potem okolo 14.00 przyszła straż miejska. Okazało sie, że synek, który w poniedziałki ma tylko praktyki i kończy bardzo wcześnie, zaraz po lekcjach wyladował u kolegi.
Obaj zamknęli panie, które podaj sie za wolontariuszki Vivy, na podwórku (tam sa drzwi zatrzaskowe, których bez klucza nie da się otworzyć), a następnie rzucali w nie kamieniami. :evil:
Panie zadzwoniły na policję.
Tym razem był TZ w domu.
Wsciekł się i poleciał po syneczka do kolegi. Niestety chłopaki się zamkneli i nie odpowidali ani na domofon ani na walenie do drzwi. :evil:
Potem musieliśmy jechac do Katowic. Bogdan na przedstawienie a ja do zdjęcia szwów. Byłam pewna, że jak młody zobaczy przez okno, że nie ma auta to wróci do domu.
Niestety, kiedy obolała wróciłam do domu wieczorem, zastałam tylko Kasię i nic nie wskazywało, że synek w ogóle był w domu.
Tym razem ja sie wściekłam i poleciałm do sąsiadów, chcąc rozmawiać z rodzicami tamtego chłopaka. Po długim czasie dobijania się do drzwi, otworzył kolega Bartka i powiedział, że jest sam. Bartuś podobno wyszedł od niego 2 godziny wcześniej.
Ale ja mu nie wierzę.
W tym samym czasie nadszedł jego ojciec. Okaząło się, że facet jest jakimś zblazowanym samcem alfa, który uważa, że ja histeryzuje a jedyna reprymendę jaką jego syn otrzymał to był tekst powiedziany tonem melancholika : "no popatrz my staramy się traktowac was po pratnersku tymczasem wy jesteście dla nas czasem trochę niedobrzy ...."
Poszłm stamtąd bo miałam ochote zrobic się dla niego bardzo niedobra. :evil:
Nie mniej jednak jest w tej chwili 3.00 godzina, Bartka nie ma, nie ma przy sobie komórki , jest bez leków i głowę dam, że u nich.
A ja tu wariacji dostaję z nerwów. :cry:
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: nfd, Sigrid i 48 gości