Moja Caillou boi sie petard, więc w okresie jesień/ zima nie chce wchodzić do parku po ciemku.
To znaczy, jeśli do parku wchodzimy jak jest jeszcze jasno, a w trakcie chodzenia po parku i po okolicznych łąkach zrobi się ciemno, prawie nie ma problemu.
Ale problem jest jesli wychodzimy z mieszkania po ciemku i kierujemy sie w kierunku parku, żeby do niego wejść . Caillou strzyże uszami, napina się, rozgląda się nerwowo.
Na razie wcale jeszcze nie strzelają. No, ale zanim wrócę z pracy jest już ciemno.
Więc wczoraj wzięłam ze sobą parówki.

I w takim miejscu, gdzie zaraz wchodzi się do parku -kazałam zrobić Caillou kilka sztuczek z wskakiwaniem i czekaniem i siadaniem, i nagrodziłam parówkami/ kawałeczkami. I pokazałam jej, że mam jeszcze 4 parówki.
Kupiłam te lepsze parówki/ w mięsnym.
Caillou prawie sama mnie ciągnęła do parku. Bo wiadomo, że w parku łatwo dostać kawałek parówki w nagrodę, za skakanie czy siadanie czy inne łatwizny jak chodzenie po murku.
W parku cały czas myślała tylko o parówkach, bo żadnego stresu nie było u niej widać, tylko co chwilę patrzyła mnie czy już/czy już ma coś wykonywać. Może skakać? a może siadać?
Poskakała, posiadała i poszliśmy do domu.
Caillou w terenie , jak czegoś szuka, to właśnie górnym wiatrem, nie po śladzie.
Jak się np psom chowałam, gdy miały głowy w wykopanych dziurach, to Sweetie jak wyciągnie łeb z dziury i mnie nie widzi, wpada w panikę. Biega w tą i w tamtą stronę. bez sensu.
Aż w końcu Sweetie gryzie Caillou w doopsku wystające z dziury, tyle razy az Caillou wkurzona wyciągnie głowę. I wtedy Sweetie jakoś Caillou tłumaczy, ze ja zaginęłam, bo Caillou zaczyna się rozglądać i podnosi nos do góry i wącha chwilę/króciutko, a potem idzie dokładnie do mnie najkrótszą trasą, nawet jak ja specjalnie przyszłam się schować za drzewo czy krzaki całkiem inną trasą.
A potem Caillou bieeeegnie z powrotem do swojej dziury. A Sweetie tańczy ze szczęścia, że się odnalazłam.
Zdaniem Caillou wcale nie zaginęłam, siedziałam sobie po prostu za drzewem przecież. Jak Sweetie mogła mnie nie widzieć?
Mogłabym szukać z Caillou Młodego w parku.

Tak sie właśnie ostatnio zastanawiałam, co by teraz nowego wprowadzić na spacerach. Chciałam coś takiego naturalnego, co i tak psy robią, i co by było dla nich zabawne. I dla mnie.
Szukanie będzie super.
W parku mogą szukać Michała będąc na lince.
Sweetie i tak go zawsze szuka, jak idziemy razem, a Michał odejdzie na chwilę (po ciastka/po tortille/do toalety).
Caillou, jak Młody odejdzie, na wspólnym spacerze, to raz czy dwa sie obejrzy, popatrzy na mnie, i jak widzi że w porządku, to idzie ze mną dalej czy czeka ze mną. bez niepokoju.
Sweetie się niepokoi zawsze jak Michał odejdzie. Na początku to wpadała po prostu w panikę i nie chciała iśc dalej/zapierała się łapami, dopóki on nie wrócił.
Ale zauważyła, że jak on odchodzi i wraca, to zawsze ma coś dobrego, i nawet jak my się przemieścimy, to on z tym czymś dobrym i tak nas znajduje. i teraz jest już spokojniej z odchodzeniem Młodego. Sweetie się niepokoi, rozgląda się za nim, ale w przyzwoity sposób,bez paniki.
Ale, kiedyś tam, jak byliśmy z Młodym w górach i spaliśmy w schronisku górskim, późnym wieczorem Młody wyszedł do toalety, ja już leżałam łózko i zasypiałam, a Caillou całkiem spała, - to Caillou mnie obudziła jak Młody po normalnym czasie nie wrócił z toalety.
Budziła mnie bardzo intensywnie.
To takie schronisko, gdzie ma normalnego prądu, tylko jest agragat prądotwórczy, i ok 22 wyłączają światło wszędzie i nie ma tez prądu w kontaktach, więc jak zasypiałam to jeszcze był jasno, a potem światło zgasło.
Wiec jak Caillou mnie obudziła to było już całkiem ciemno. Może to jej sie nie spodobało, że światło zgasło,a Młodego nie ma.
Poszłyśmy go szukać z latarką.
Młody się zatrzasnął jakoś w toalecie

wtedy był młodszy, światło zgasło i nie umiał sobie otworzyć. I czekał na ratunek.
