Witam
Mam święta "jeżdżące"...
W sobotę pojechaliśmy z TŻ-tem do Chojnic.. spędziliśmy tam Wigilię..
W pierwszy dzień świąt pobudka o 6

i jedziemy na śniadanie do moich dziadków do Bydgoszczy. Zjedliśmy tam śniadanko, ciacho jakieś.. i do jedziemy do Obornik do rodziny TŻ-ta...
Trasa nowa, nieznana

Ale mamy dobrą mapę

Ja jestem pilotem
Za parę dni znowu wyprawa w nieznane...

Po cudowną Malwinkę
Noo.. i posiedzieliśmy u TŻ-ta w domku i wieczorem pojechaliśmy do siebie.. Mikuś w końcu szczęśliwy, że w domu jest w końcu

I dzisiaj na śniadanko przyjechaliśmy do Obornik.. i jak na razie tutaj siedzimy
A wiecie co.. Tośka jeszcze nie zaakceptowała Mikusia... pewnie dlatego, że on koniecznie chce do niej iść, a ona się go boi. Ale.. w sumie.. takie poznawanie kotów.. po 2 dni i przerwa miesiąc i znowu 2 dni.. to nie jest dobre i się wyników rewelacyjnych spodziewać nie można

Tośka jak torpeda uciekała.. aż prawie w ścianę wpadła na zakręcie

Jak widzieliśmy, że Mikuś podchodzi do Tosi.. i ona go zauważa, to wszyscy się odsuwali na bok, bo Tosia zaraz będzie sprintem dawać...
Co ciekawe.. Mikuś i Maksio zaakceptowali się bez problemu..
Mam nadzieję, że z Malwinką będzie lepiej.. zresztą.. będzie więcej czasu i będą mogły się spokojnie poznawać

A na 200m^2 będą w sumie mogły się spokojnie na początku omijać
