Ufff postanowiłam reaktywować wątek, bo ostatnio mam masę pytań - tak żeby nie zaśmiecać forum - skupimy się tutaj

Filipek jest niestety chory - w dodatku jego choroba najprawdopodobniej ma aż tak ostry przebieg ze względu na niekompetencję wetów (aktualnie jesteśmy u 3-ciego i dopiero ten wydaje się sensowny - opinia CoolCaty po konsultacji przypadku

).
Poniżej cała długa historia Filipkowego siooo.
Pierwsze problemy ze strony układu moczowego: lipiec 2008 (kot zrobił siusiu poza kuwetę).
Natychmiast zrobiliśmy badanie moczu - wykazało obecność białka, leukocytów i krwi w dużej ilości oraz bardzo liczne kryształy cystynowe (określone jako takie przez weta po obejrzeniu pod mikroskopem). PH wnosiło 7.
Badanie USG pęcherza wykazało obecność "chmury" piasku w pęcherzu.
Zalecenia: karma Royal Canin RENAL (podobno dobra na kryształy cysty nowe), antybiotyki, Tolfedyna (szybko odstawiona bo wymiotował po niej) i NO-SPA.
Od tamtej pory regularne (co ok 2-3 miesiące) nawroty zapalenia pęcherza, mimo, że kolejne badania USG podobno już nie wykazywały piachu w pęcherzu.
Maj 2009: poza standardowym nieciekawym wynikiem badania moczu (kolejne zapalenie) w badaniach krwi mocznik: 51 mg/dl oraz kreatynina: 2,0 mg/dl (w momencie badania wiek 2 lata i 6 miesięcy). Wetka stwierdziła, że kreatynina trochę niepokoi, ale w sumie na stwierdzeniu się skończyło :-/
W tym momencie zmieniliśmy weta (przeprowadzka to raz, a dwa powoli przestawałam ufać tamtemu – z perspektywy czasu wiem, że powinnam zmienić wcześniej, bo prawie przez rok kota wyleczyć nie mogli! ).
Wet Nr 2 zrobił badanie moczu (w moczu krew, limfocyty, białko, pH 6,0) + posiew (który wyszedł jałowy, aczkolwiek miałam pewne wątpliwości, bo wynik tego posiewu był już po 1 dniu – ale , że wet polecany, niby taki super ekspert, och i ach – uznałam, że to on jest lekarzem i chyba wie co robi).
Do tego badanie krwi:
kreatynina: 2,6 mg/dl
mocznik 65mg/dl
Zrobił też USG: w pęcherzu stwierdził liczne skrzepy krwi mocno przylegające do ściany w okolicy przedniej i na dnie, złogi na grubość 2,5 do 4mm, piasku, ani kamieni PODOBNO nie było. Nerka lewa 3,7mm, nerka prawa 4,2 mm- poza tym bez zmian. Wątroba, pęcherzyk żółciowy, śledziona - bez zmian. Uznał, że to idiopatyczne zapalenie pęcherza, zalecił przejście na karmę RC URINARY oraz steryd - Encortolon (2 tab dziennie).
Kot był na tym sterydzie 3 miesiące (!!!) - moim zdaniem bez istotnej poprawy (nadal nie sikał normalnie, nadal w moczu krew, leukocyty, białko, tylko pH ok. 6,0; nadal podwyższona kreatynina i mocznik), zdaniem weta była poprawa, bo podobno zniknęło trochę tych złogów z pęcherza. Jeszcze raz jednak uznałam, że on jest lekarzem, w dodatku niby takim super (polecany bardzo nawet tu na forum) – więc nadal czekałam na bardziej widoczne efekty tego leczenia.
W czwartek 15 października kot się jakby przytkał (nie całkowicie, ale robił na prawdę maciupeńko) – pojechaliśmy więc do weta. Zrobił mini-cewnikowanie. Piszę mini, bo wtedy nie wiedziałam , jak powinno wyglądać takie cewnikowanie – wet tylko wprowadził cewnik i odrobinę płynu (tak 5ml) potem trochę zassał strzykawką (ok 8 ml), wyjął cewnik i koniec. Stwierdził, że mocz (ten wyssany) wygląda nieźle. Ale przy poruszaniu cewnikiem coś mu tam zgrzytało. Stwierdził, że przy ujściu cewki moczowej był jakiś czopek z resztek tych kamieni cystynowych i to on przytykał kota. Jeszcze raz obejrzał pęcherz na USG – nic „niepokojącego” nie zauważył. Nie podał kompletnie żadnych leków, (poza znieczuleniem do zabiegu) - nic przeciwbólowego na później, rozkurczowego, antybiotyku - co wydało mi się dziwne, bo to cewnikowanie wyglądało dość "brutalnie". Zalecił zwiększyć Encortolon do 3 tab na dobę i wrócić do RENALA. Niestety kot po tym „cewnikowaniu” już ani razu się nie wysiusiał (ani kropelki) choć mocno próbował!!!
W sobotę 17 października pojechaliśmy do innego weta (na dyżur weterynaryjny, bo nasz wet już nie przyjmował – może i na szczęście dla Filipka…) - kot był zatkany i bardzo dziwnie się zachowywał.
Wet nr 3 natychmiast kota cewnikował (tym razem porządnie – przepłukał pęcherz i cewkę moczową kilka razy) i podał kroplówkę, bo Filip miał koszmarny mocznik i kreatyninę: mocznik pow 300 (skala maszyny kończyła się na 300 ), kreatynina - 7,6. Podał też antybiotyk - enrobioflox, tolfine, cimetidine. Wet "wypłukał" z niego kilkanaście kryształków o śr ok 1 mm i tymczasowo wszył cewnik. Zalecił, żeby w poniedziałek z rana zbadać mocz – ale już w zwykłym ludzkim labie (wet nr 2 badał u siebie – paskami…) i zobaczyć, co to za kryształy w osadzie wyjdą.
W poniedziałek rano badaliśmy mocz pobrany z cewnika:
kolor krwistożółty
pH 8,0
ciężar właściwy 1,010
białko 163,7 mg/dl
leukocyty 500
erytrocyty 250
osad:
pojedyncze nabłonki płaskie
gęsto leukocyty
liczne bakterie
erytrocyty świeże luźno pokrywają pole widzenia
erytrocyty częściowo wyługowane 15-20 wpw
erytrocyty wyługowane 1-2 wpw
Co ciekawe w moczu nie było kryształów. A wet podczas cewnikowania w sobotę wyciągnął przecież te okruszki. Ponieważ cewniczek Filipka początkowo troszkę się przytykał, więc zrobiłam tak jak radził wet i najpierw delikatnie wprowadziłam strzykawką odrobinę płynu fizjologicznego, żeby odetkać, a potem pociągnęłam strzykawką z cewnika - w rezultacie "wyciągnęłam" sporą ilości takich paskudnych farfocli:
http://img8.imageshack.us/i/farfocle.jpg/http://img38.imageshack.us/i/farfocle1.jpg/http://img8.imageshack.us/i/farfocle2.jpg/Ze względu na brak kryształów w moczu na te farfocle padło podejrzenie zatykania Filipa.
W ciągu tygodnia ponawialiśmy badanie krwi (mocznik i kreatynina szybciutko spadały) i jeszcze raz moczu (też się poprawił do pH 6,5, białko spadło, z osadu zniknęły erytrocyty wyługowane). Cały czs były kroplóweczki i leki. W czwartek zapadła decyzja o wyjęciu cewnika. Umówiliśmy się u weta na piątek (wczoraj) rano na kontrolę. W domu Filipek ze 2 razy zrobił sam sioo, a potem znowu nic

Wczoraj musiał być znowu cewnikowany. Wet ( w zasadzie wetka, bo to kobieta

)rozważała już wyszycie cewki, ale coś ją tknęło i stwierdziła, ze zrobimy jeszcze raz USG (pokazywałam jej opis USG od weta nr 2 – który twierdził, że w pęcherzu nic nie ma) – tak na wszelki wypadek.
No i wyszło – ogromna chmura piachu!!!! PO prostu w głowie mi się nie mieści, że wet nr 2 jej „nie zauważył”

!!! Na razie cewniczek został wszyty jeszcze raz, a mocz i kryształy, które wetka wypłukała przy cewnikowaniu pojechały do labu. Dzisiaj jedziemy po wyniki i na kolejne płukanie przez cewnik + kroplówkę. Bardzo jestem ciekawa co to za kamienie spowodowały to „idiopatyczne zapalenie pęcherza na tle nerwowym” (diagnoza weta nr 2)

:-/
Będziemy informować i prosimy o kciuki!
I dziękujemy jeszcze raz CoolCaty za wskazówki - teraz patrze wetce na rece i jak zrobi coś inaczej niż pisała CoolCaty od razu będę interweniować

Na szczęście na razie wetka wszystko robi tak jak powinna.