Wszystko zaczęło się od tego, że kicham nieustannie już drugi tydzień. Duzi przed świętami chcieli mnie zapoznać niby z moim weterynarzem.. widzieliscie żeby kot miał swojego weta???

Lekarz podobno chce sprawdzić, czy ten katar to ciągnie się dla tego, że wirus taki paskudny, czy może coś innego mnie jeszcze osłabia.
A dziś to ja nie byłem wcale grzeczny u tego doktora. Moją krew to będzie musiał zmywać chyba ze wszystkich ścian. Duża to musiała nawet do domu wrócić po jakiś rękaw, bo tak normalnie to nie dało się nawet mojej łapki wygolić.. silny jestem, a co

no, ale za drugą dziurką się udało.. bylem taki biedny i płakałem tak cichutko...
Wyniki mają być ok. 15, więc poproszę o kciuki, żeby jednak tam nic nie znaleźli.. bo po co mam chorować? ja zdrowy kot jestem nie.. a katar to już niedługo pójdzie precz! O!
no i jeszcze powiedzcie tej drugiej koci, żeby mnie nie biła... i nie ganiala.. ja już nie raz oberwałem od kota i się boję.. a ona to widzi i się rządzi... a ja chcę się z nią zaprzyjaźnić.. no powiedzcie jej coś.. no...
Jeż