Milka, Kropka, Frodo i Frycek. Część 8.

A może Frycek chciał tylko pokazać na co go stac... i jak nie będzie spokoju to im tak będzie dawał do wiwatu
Tosia była przy domu od początku jego powstawania , wiec chciałaby go wziąść w posiadanie,
a Kropka jako przywódczynu stada nie zamierza odpuścić.
Wydaje mi sie ze z Fryckiem to chwilowe, ale Tosia i Kropka to będzie ciagła walka
Wychodzi na to, że najlepiej w tym odnalazł sie Frodo
:ok:

za spokój

AYO pisze:Się głupio zapytam - może to tylko początek?

Chociaż oczywiście rozumiem Twój dylemat i podziwiam racjonalność jednak - może da się jeszcze coś zrobić?

AYO, może powinnam wykazać się większą cierpliwością, ale kocie wrzaski i spięcia słyszę i obserwuję już drugi miesiąc (rezydenci + Tośka). Teraz to się spotęgowało. Mam najnormalniej w świecie dość. Metody, które podpowiedziała Avian może sprawdzają się na zamkniętej przestrzeni. Ale nie zamknę teraz rezydentów w domu na całe najbliższe tygodnie, żeby wąchały feilway'a i łykały krople Bacha, próbując oswoić się z nowymi kotami. Widzę, że żyjąc w swoim stadzie i wychodząc swobodnie są szczęśliwe i nie chcę im tego odbierać. Długo na to czekały...

Nie odpuściłabym chyba :roll:

AYO pisze:Nie odpuściłabym chyba

Ty jesteś twarda baba :ok:

.
Ja strasznie przeżywam każde kocie spięcie. Dziś prawie nie zmrużyłam oka, wypatrując w nocy Milki. Może do tzw. trudnych dokoceń potrzebni są sami ostrzy zawodnicy. Ja stanowczo się nie nadaję

Frycek poczuł się pewnie i zawalczył o pozycję

.
AYO, to nie takie proste w sytuacji, gdy nie można czasowo kota izolować w osobnym pomieszczeniu, żeby rezydenci mieli wytchnienie.

Wiem, że to nie jest proste i nie neguję żadnych działań Joasi - ona wie najlepiej.
Kieruję się emocjami bo strasznie żal byłoby, gdyby należało wyadoptować Frycka :roll:

Monostra pisze:AYO, to nie takie proste w sytuacji, gdy nie można czasowo kota izolować w osobnym pomieszczeniu, żeby rezydenci mieli wytchnienie.

Dokładnie. Tośkę, którą Michał uparcie zapraszał do domu, twierdząc, że koty jakoś się w końcu dotrą, po prostu wypraszałam na taras, gdy dziewczyny za bardzo się ze sobą ścięły. Wczoraj wyniosłam tam rozbuchanego Frycka, żeby się uspokoił w chłodzie wieczoru. Dziś facet ma katar jak złoto. To kot po ciężkiej zimie spędzonej na dworze, a ja nie mam innej możliwości izolacji. Mam sobie jeszcze dokładać do tego wszystkiego wizyty u weta?

Ciężko mi na sercu, ale naprawdę kompletnie nie widzę tego dokocenia

Uciekam już z forum. Załatwię jeszcze kilka spraw i pojadę do domu. Może Milka pojawi się wcześniej. Musi być już strasznie głodna

Szkoda ...

Dobrze że to nie ja muszę podejmować decyzje :wink:

ale podejrzewam że byłaby taka sama

Przede wszystkim masz swoje stadko i szkoda by było żeby przez nowego lokatora mieszkały w lesie :roll:

MarciaMuuu pisze:Joasiu, postapiłabym tak samo

Ja też, uszy do góry. Inne Domy też zasługują na takiego super gościa jak Frycek :ok:

A rezydenci nie mogą mieszkać w lesie

AYO pisze:CHOLERA NO

Że sobie pozwolę zacytnąć :evil:

Joasiu, to tak jak z dziećmi, wychowujesz jak umiesz najlepiej, ale inni wokół dają Ci mnóstwo dobrych rad. Słuchasz, przyjmujesz, czasem nawet skorzystasz (bo czasem mądre są), ale działasz tak, jak podpowiada Ci Twoja intuicja, rozsądek i bógwieco.
Także ode mnie, kciuki jak stąd do Włoszczowej. Za Ciebie, za TŻta, za stado, za Frycka :ok:

Z drugiej strony: cholernie smutno. No.

Rozumiem Cię Joasiu.
Dokładnie taką samą decyzję miałam do podjęcia w sprawie mojej tymczaski Savanah...
Pokochałam ją, a ona odwdzięczyła się tym samym uczuciem względem mnie.
Jednak ciągłe ataki Savci (w kooperacji z Gabrysiem!) na Misię spowodowały wyadoptowanie tymczaski do innego domku.

Płakałam za nią kilka tygodni... nadal mam gulę w gardle na wspomnienie tej wspaniałej koteczki... ale wiem, że podjęłam dobrą decyzję!

Jestem z Tobą, Kochana! Cokolwiek zrobisz

melduję się w kolejnym wątku i trzymam kciuki za pozytywny rozwój akcji :ok:

a co tu taka cisza

Och, szkoda, że tak się nie układa...a wydawało się, że będzie dobrze. No ale czasem tak też bywa, że się nie da.
To nie jest jakaś podbramkowa sytuacja - Fryckowi można przecież szukać innego domku - nic się złego nikomu nie dzieje. Ma gdzie mieszkać, dobrych ludzi, opiekę - będzie dobrze

A że szkoda trochę...może i tak ale trudno.
A z Tosią się zobaczy jeszcze... :wink:

I co słychać u szczęśliwej trójeczki?

Agata&Alex pisze:a co tu taka cisza

Bo nic specjalnego się nie dzieje. Rezydenci szczęśliwi, bo wreszcie tylko w swoim gronie, Tośka za balkonową szybą, Frycek w drukarni (gdy mam zrobić mu ogłoszenia, zaczynam ryczeć i nic z tego wychodzi). Muszę dojrzeć do oddania go. Na razie opornie mi idzie... Odezwę się, jak coś w końcu postanowię.

Jestem beznadziejnym przypadkiem. W ogóle nie powinnam mieć zwierząt...

Milka, Kropka, Frodo i Frycek. Część 8.

Kto przegląda forum