Imiona te stają się zrozumiałe, gdy:
-zostanie się znienacka ugryzionym lub podrapanym,
-widzi się skalę zniszczeń poczynionych przez kota (oprowadzałam Killathę, może być świadkiem),
-słyszy się ,,prośby" kota o wyjście z nim na podwórko (Parszywek jest kotem spacerującym jak piesek. Potrafi aktywnie i głośno domagać się swoich praw. Przeszkadza mu tylko ulewny deszcz albo kilkunastostopniowy mróz. Co ciekawe, wzięłam go z domu niewychodzącego, w którym się urodził i dorastał),
-rozumie się, że kocia miłość wyraża się czasem w posikiwaniu na ulubione przedmioty właścicielki (buty, torebka, szalik, itp.),
-trzeba skłonić kota do jakichkolwiek zabiegów higienicznych, np. obcięcie pazurów, czyszczenie uszu. O podawaniu leków już nie wspomnę.
