Dzis bardzo pracowity dzień miałam - łapałam kocie sioo
Zaczęłam już wczoraj wieczorem, najpierw podeszłam sprytnie Figę, "podłączyłam" pojemniczek chwilę za późno, ale ułapałam 20 ml

Około północy namierzyłam Dymka - on zawsze się chwilę "kokosi" więc sukces był stuprocentowy. Potem pojemniczki do lodówki (dobrze, że moja mama niczego się nie domyśla) a ja spać. Nad ranem ciąg dalszy polowania - tym razem upolowałam urobek Whisky. Żebyście mogli zobaczyć jej minę, jak skończyła i zaczęła szukać w kuwecie a nic nie znalazła

I to był koniec sukcesów - Sońka mnie przechytrzyła, jej sioo nie złapałam

Powiozłam wszystko do laboratorium i jak wróciłam do domu to już czekal na mnie mail z wynikami. Wyniki są lepsze niż 2 miesiące temu (osad mierny, flora bakteryjna mierna, reszta parametrów w normie), tylko Dymek ma jeszcze troszkę struwitów. No wszystkie koty mają odczyn moczu obojętny ( a powinny mieć lekko kwaśny). Uzgodniłam z naszą doktor, że jeszcze przez jakiś czas będę kotom podawała karmę urinary.
Oczywiście jak wróciłam to Sonia pięknie oddała mocz do pojemniczka, ale już nie miałam siły jechać do Warszawy, "zbadałam" paskiem, wyniki jak i u reszty.