Aliczek jest skoczny inaczej

.
Dla Kitka nie ma wysokości niemożliwej, tak naprawdę ogranicza go jedynie sufit. Matrixy są na porządku dziennym, Kit bierze solidny rozpęd i mocno przebierając łapkami wbiega po pionowej ścianie na szafę (jak wygląda tapeta w tym miejscu, nie muszę chyba tłumaczyć

). Już w wieku 4 miesięcy najczęściej spoglądał na nas z wysokości panelu oświetleniowego, 15 centymetrów pod "powałą".
Alien wskakując gdziekolwiek potrzebuje mocno wczepić się pazurkami przednich łapek, chwilkę podyndać i pomajtać, następnie wbić pazury tylnych łapek i "pospindrać" się z mozołem w górę. Pewnie dlatego tak dba o swoje szponiki i nigdy nie zapomina ostrzyć ich przynajmniej kilka razy dziennie. A i tak wiele przyjemności znajduje się poza jego zasięgiem

.
Stoi sobie biedak na ziemi i głośno płacze z łebkiem zadartym w górę, gdzie Kit spogląda na niego z wyrazem szatańskiej satysfakcji. "A kuku! Chciałaby dusza do raju, jeno grzechy nie pozwalają

".
Albo choćby takie proste wyjście na balkon. Kitek zręcznie hyc hyc na parapet i wysuwa się przez uchylone okno. Ali lamentuje

. Przecież wejście na parapet jest sztuką niemal akrobatyczną!! Czego tu wymagać od małego biednego kotka! To niebezpieczne i spaść można!
Ali z oburzeniem biega wzdłuż okna, obchodzi komodę (może po niej możnaby się wspiąć... eee, chyba nie, też wysoka). No dobra. Czas zacząć politykę wymuszeń, może dwunożni drzwi balkonowe otworzą... Miau, Miaaaaaaau, MIAAAAAAAUUUUU!!!!
No nie, co za gruboskurne dusze

. Nie ruszą się z miejsca.
Ali zaczyna kombinować. Drepcze chwilkę niepewnie w miejscu, po czym bada możliwości wspięcia się po kaloryferze. W międzyczasie Kitek niecierpliwie wsuwa głowę przez okno. "No właźże melepeto jedna. Nad czym się zastanawiasz, co? Ofiaro zatracona!".
Łaciaty traci rezon. Znowu niepewnie drepcze. Tym razem postanawia wziąć dwunożnych na litość. U-U-U-A-A-A-E-E-Mriyju!

A cóż to za dźwięki??? Kitek przyzwyczaił nas do szerokiego repertuaru miauknięć, mruknięć, warknięć i szczeknięć, ale jak żyje odgłosów małpiego gaju u niego niesłyszano!!!
Wreszcie malutek wznosi się na szczyt determinacji. Odbicie, skok, wytrzeszcz oczu, pazurki bezradnie drą parapet, eeeeech, jeszcze trochę, aaaach no nareszcie. Victory!!!
Brawa dla tego pana
