» Sob lip 09, 2016 22:22
Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I
Niemoc twórcza chyba mi przechodzi... Nie wiem jak wypadnie TA opowiastka na tle innych wcześniejszych, mnie samej wydaje się słaba... Ale w końcu to Wy kochane dziewczynki oceniacie więc...
O TYM JAK SIĘ PRZEŁAMAŁAM I ZROBIŁAM COŚ DZIWNEGO
Albo po prostu mi odbiło całkowicie
Na początek pragnę poinformować tych którzy jeszcze o tym nie wiedzą,że jestem dość specyficznym typem człowieka. Otóż: Nie lubię chodzić po sklepach z ciuchami, nie kolekcjonuję butów a sukienki czy spódnice…No cóż, to takie dziwne i mało wygodne elementy garderoby plączące się tam i owam. Noszę bojówki i trapery w ostateczności kiedy trzeba wyjść do ludzi dżinsy i adidasy. Ale wolę mundur. Tyle w temacie szmat. Dlatego też tym dziwniejsze jest to, co zrobiłam ostatnio. ( no ostatnio jak ostatnio, w zimie to było ) Zanabyłam otóż drogą kupna szatę. Długą, powiewną stricte letnią w kolorze tzw „morskim” Dla mnie to niebieski ale spoko, ja się nie znam wiadomo, z kolorów rozróżniam tylko woodland camo, urban camo,olive i black tak,że więc… Na chwilę obecną jako,że panują upały wiadomo, mundur dobry jest w lesie, przynajmniej kleszcze człowieka nie oblezą, ale do łażenia po podwórku zwiewna szata jak znalazł. Zatem założyłam tąże. Spoko,co prawda trochę się plącze i wnerwia i jakoś mi tak dziwnie ale w sumie chłodniej znaczy dobrze jest. No ale czegoś mi tu jeszcze brakuje, no brakuje ewidentnie. W szafie gdzieś mam takie prześliczne sandałki, dawno ich nie nosiłam bo niby jak sandałki do bojówek? Kpina, proszę szanownej publiczności nieprawdaż? No więc właśnie.
No tak, ale z tego co zdołałam zaobserwować, kobiety które noszą sandały robią coś z tymi paznokciami, taki fajny myk, że te paznokcie są różnokolorowe. Czad, c` nie? No to poszukałam na googlach jak to się robi, zakupiłam lakier (swoją drogą do tej pory jedyny lakier jakiego używałam to ten do drewna i metalu ale na internecie napisali,że on się nie nadaje…) i w trakcie oglądania najnudniejszego filmu świata dokonałam czynu rewolucyjnego. Mianowicie: POMALOWAŁAM SOBIE PAZURKI U STÓPEK na nader seksowny kolor znaczy turkusowy. Poza paznokietkami u nóżek pomalowałam jeszcze co następuje: Kawałek kanapy,panele na podłodze ale tylko trochę i dało się zmyć, jeden pazur Trufli bo się podstawiała z tą łapą więc niech też poczuje się kobieco,kawałek ogona Maszeńki i serwetę na stoliku. Czy ja już wspomniałam,że bardziej drewniane łapy mają tylko rzeźby Wita Stwosza? Nie? To wspominam: Bardziej drewniane łapy maja tylko rzeźby Wita Stwosza. Ale z drugiej strony pierwszy raz zawsze jest trudny, jest szansa,że za następnym pójdzie mi lepiej...
Obecnie czuję się niezmiernie wręcz kobieco, aczkolwiek mam nadzieję,że nie potrwa to długo, bo mi jakoś dziwnie z tym jest… Ale nie powiem, nie powiem, całkiem fajnie to wygląda…. A sandałki wyobraźcie to sobie- są prawie tak samo wygodne jak trapery. No kumacie bazę? Sama jestem w szoku …
Jedno tylko mnie denerwuje.Mianowicie nie patrzyłam gdzie lezę i wdepnęłam w całkiem sporą kępkę pokrzyw…I odczuwam DOTKLIWY świąd kończyn dolnych. W traperach taka rzecz jest nie do pomyślenia…
Ej, a wiecie, że tych kolorowych lakierów do paznokci jest w cholerę i ciut? Zaczynam się zstanawiać czy by za jakiś czas nie pomalować pazurków na jakiś inny kolorek… Nie wiem tylko,czy do tego celu muszę kupować kolejną kieckę? Bo cholera, na nowy plecak mi braknie a sezon turystyczny w pełni…