Z pasożytów niewidocznych gołym okiem jest np. nużeniec... tylko on nie atakuje silnych kotów (podobnie jak wiele innych pasożytów), lecz z osłabioną odpornością (przy czym stres też obniża odporność) - poczytaj np.
tutaj, gdzie napisano m.in.
Nużyca u kotów występuje bardzo rzadko. Wywoływana jest przez 2 gatunki pasożyta z rodzaju Demodex (innych niż u psów). Choroba przede wszystkim występuje wtórnie do innych schorzeń związanych ze spadkiem odporności - FIV, FeLV, cukrzycy. Dlatego zawsze należy zidentyfikować i poprawić każdy czynnik predysponujący do wystąpienia tej choroby.. I wg
tego artykułu Żeruje aktywnie nocą, a za dnia wgryza się głębiej w skórę, bytując w gruczołach łojowych i torebkach włosowych.
Magnolia też miała aż strupy i wydzierała brzuch w nocy (też mi wet mówiła o pasożytach po tym jak wyszło badanie na grzybicę dobre, ale dodała, że i tak priorytetem jest podnoszenie odporności, bo herpes i do tego czy grzyb, czy pasożyt ma się dobrze przy niskiej odporności) - trzy dni w kołnierzu plus pryskanie octeniseptem pozwoliły podgoić strupy, a do dzisiaj jest śniadanko o 3... bo jak nie dam /a ona doskonale wie, kiedy się obudzę od jej tupania/, to lizanie brzucha i to bardzo nerwowe; jak zje, to idzie od razu spać i brzuszek cały czas coraz mocniej zarasta (a był totalnie łysy na starcie, a później wręcz w strupkach).
Wstęp do pierwszego w/w art. mówi:
Nużycę wywołują naturalnie bytujące w skórze roztocza - nużeńce (Demodex canis), żywiące się komórkami skóry oraz łojem. Nadmierny rozwój tych pasożytów związany jest z zaburzeniami funkcji układu odpornościowego, również o podłożu genetycznym.
a skoro Mona była bez Ciebie, to się zapewne stresowała (stres = spadek odporności), więc jeśli to nużeniec, to miał dobre okoliczności; ale równie dobrze to może być stres albo nawet alergia na plastikową miskę lub proszek do prania czy wełniany koc (dlatego używam ceramicznych - tak na wszelki), niemniej jednak jakby były wykluczone u Mony grzyby i nużeniec /choć dziwna lokalizacja, że tylko na brzuchu/, to już by było mniej rzeczy do sprawdzenia (gł. ból brzuszka, alergia, problemy behawioralne - przy czym alergie raczej nie lokują się głównie na brzuchu, aczkolwiek każdy kot jest inny i wszystko możliwe). No nic - mam nadzieję, że w końcu uda się pomóc Monie - to jak z ludźmi: czasami dopiero 20 lekarzowi udaje się trafić w dobrą diagnozę, bo objawy są niespecyficzne albo wskazują ogromny katalog chorób. Za Monę
Co do Emirka... dużo kciuków

Magnolia już chyba trwale przejęła wieczorami mój frotowy szlafrok - wpełza pod niego i śpi jak pod kołdrą zajmując pół naszego legowiska. Dzisiaj dalej utyka, ale apetyt ma i bawi się, a do tego nie lizała kolan ani żadnych innych stawów, więc chyba jej nie bolą już tak (pytanie, czy herpes znowu dostał w łeb, bo i z noska nie cieknie, czy to wygrzewanie na słońcu, czy trochę zaczyna działać arthrofos /pierwszy raz dostała tydzień temu/ i urinodol). Teraz trzeba jej przede wszystkim czasu, odpoczynku... i dużo białka do regeneracji mięśni, ale tego akurat ma pod dostatkiem i to głównie z mięsa indyka, bo gł. na jego bazie ma mokre.
Co do zwisu... ona go ćwiczy codziennie o ile pojawi się choć odrobina słońca - kotuś wie, że na takie naderwane mięśnie dobrze odpoczywać i wygrzewać

kotuś mądra bestia

no i miziasta coraz bardziej - dzisiaj wieczorem tak bardzo do mnie chciała, że jak siedziałam w kuchni pijąc herbatkę z Mamą, to stęskniona wpakowała mi się na kolana i tak sobie spała (jak się wystraszy, to potrafi dla odmiany wskoczyć mi na ręce i łapki dać wokół szyi - Mama się śmieje, że wygląda wtedy jak małe dziecko: a z początku mowy nie było, żeby ją z ziemi podnieść, bo się wyrywała). Najlepsze jak coś jej nie spasuje - wtedy chowa się za mną, wystawia główkę i ofurcza wroga - no po prostu jest niesamowita

No i za Tygrysia

jedz chłopaku, jak Ci smakuje! Co zjesz, to Twoje

...