Mialam dzis koszmarna noc- wczorajsze wizyty i rozmowy z wetami wprawily mnie w szok/konsternacje/zrezygnowanie/chaos w roznych kombinajcjach.
Padalam juz z nog wiec przytuliwszy sie do Lunka nad ranem zasnelam.
Nie uslyszalam gdy Moje Dziecko wstalo (zeskoczylo z lozka samo

a mowilam zeby mnie obudzil jakby chcial zejsc

) i poszlo zrobic kupalka do kuwetki.
Obudzilo mnie lupniecie o podloge. Wstaje (3 rano0 i patrze ze Moje Slonce jezdzi tylkiem po podlodze, ciagnie caly zad po ziemi i jest przerazone
Wiadomo co pomyslalam... postepujacy niedowlad, paraliz tylnych lapek...
Dopiero po chwili jako ze polprzytomna bylam i ze snu i ze strachu dotarl do mnie "zapaszek" No i oczywiscie okazalo sie ze kupalek sie przykleil kotkowi, jakis towarzyski i nieodklejalny
Bylo zatem ekspresowe wycieranie pupy husteczkami Pampers, troche pozmywaam podloge...Teraz Lunio spi, jak bedzie okazja zobacze i oczyszcze gruczoly jeszcze.
Co ja sie z nim mam...