Hm.
Powiem szczerze,że ja osobiście w magię i czarodziejstwo nie wierzę.Ani w KalmAidy, ani w obróżki ani nawet w krople Bacha.Stosowane za radą weterynarza (tak,tak!) leki psychotropwe niewiele zmieniły u mojej kotki.Kontakt z renomowanym behawiorystą zaowocował wydaniem 250 zł i radą "pozbądźcie się państwo psa"(kot bił niemiłosiernie psa).Aczkolwiek być może ten behawiorysta nie był najlepszy na Świecie ,tylko w Poznaniu.
Są lepsi.
Zapewne.
Podobno na Wyspach Brytyjskich jest pani zajmująca się zaburzeniami zachowania kotów.Piszę "podobno" bo czytałam o niej na innym kocim forum zaledwie.Śmiałej rady co do wyprawy z kotem do Anglii nie udzielam-od tego są tu inni.
Tym niemniej Meksykanko powiem Ci to co ja usłyszałam (od weterynarza zresztą, który jest mocno zaprzyjaźniony) i z czym trudno się czasem pogodzić -"temu kotu potrzeba czasu i miłości,stałości i dobrej opieki".
Przeczytałam sobie raz jeszcze cały wątek i ja tu widzę ogromne postępy.
I zgodnie z tym co powiedziałam Asher na wątku persów- myślę,że Ty robisz wszystko co można i najlepiej jak potrafisz.
I szczerze Cię za to podziwiam.
Masz naprawdę trudnego kota.
Wspieram dobrym słowem choćby

I powiem na pocieszenie: moja Amelka też zachowuje się gorzej kiedy ja mam gorszy okres.
Trzymam kciuki jak zwykle i nieprzerwanie:)
Powodzenia Meksykanko...!