Buuu... Ilonko, ale nie stała się żadna tragedia... nie bedzięmy rozpaczać....
Dzięki dobrym myślom i moralneu wsparciu rzeszy przyjaznych nam osób... wyszłam na prostą... a to było dla mnie znacznie, znacznie gorsze od akcji Żuber...
Już straszne głupoty wygadywałam... nie będę nawet głośno powtarzać... i jestem...
Trwam...
A Żuber... no cóż... dopadło mnie jak i tak byłam na skraju rozpaczy... toż jeszcze jeden kamyczek w tej lawinie pojawił...
ale już wyłazimy z nory...
Ilonko, ja chyba już wielokrotnie pisałam. Przyjmuję z pełną pokorą informacje jakich Zuber sam o sobie dostarcza... Nie zawsze nam się podobają, nie zawsze umiemy je rozszyfrować... ale to jest żubrokomunikat, który wysyła...
Troszkę to rzeczywiście utrudnia kwestie kontaktu Zubra z innymi stworami dwu- czy nawey czteronożnymi. dzieci, dorośłi, zwiery i inne istoty...
Wracamy do punktu wyjścia... były zakłócenia na łączach... musimy startować od nowa...
Czy musi być tak pięknie, że trochę poświęconego czasu i trochę żubroprzytulania... i Żuber już się rzuca w ramiona i krzyczy... teraz już zawsze będę grzecznym Żubrem.... ?
No nie musi...
Nie wiadomo kiedy się znowu coś wydarzy, ale długi odstęp pomiędzy takimi atakami też może być sukcesem...
Spoko, spoko on teraz mi da przez chwilę odetchnąć... choć gitarę zawraca przez cały czas.
Renifer wrócił po prawie 2 tygodniach. Żuber go zna i nie okazuje strachu... daje sobie zaglądac w paszczękę, obcinać pazury, ale jak ja wstaję i idę na przykład do łazienki, Żuber pędzi za mną usiłując się wcisnąć do toalety... i znowu wraca ze mną... Drepcze za mno to rude, cholerne marchewczeństwo... nie da odetchnąć...
A jednak mnie zatakowało z serii bij, zabij
- może to behawior...
- może jednak problemy natury fizycznej a nawet neurologicznej
- albo wszystko po trochu...
tak jest panie Żubrze... zróbże minę uprzejmą plaskaty nosie...
Cóż możemy zrobić?
Ano sprawdzać Żubra na wszelkie sposoby
- precyzyjna obserwacja behawiorystyczna... dziękuję za sugestię... musimy popróbować...jeśli to behawior, to mnie jest trudno zidentyfikować co odpala Żubroagresję
- skontaktuję się z neurologiem, który prowadzi Milę (jestem bardzo zadowolona przede wszystkim z tego jak precyzyjnie ją badał, jakie ma podejście do trudnych pacjentów... niech no i Żuberancję poogląda, pobada... - przy okazji poproszę, żeby dokładniej sprawdzić, czy nie ma jakichś fizycznych problemów do tej pory nie ustalonych, które mogą wzmagać Żubroagresję)...
ano i tak...
A dla pocieszenia powiem, że Żuber tylko wbił mi pazury, nie pogryzł, nie pokaleczył, nie szarpał za skórę... a ponadto zdarzyło się to w wyjątkowo niekrozystnych dla mnie okolicznościach... ciemny pokój... no i weź tu teraz chłopie... zostaw Zubra niech się uspokoi...
I jakoś takoś wyszliśmy obronną ręką czy też łapą...
Oooo i tak
Upał się znowu robi.
Zaczynam już bzdyrzyć
