Ptysiaki dziś przeżyły pierwszą wizytę u weterynarza we Wrocławiu
Zabrałam je, przez to ich miauczenie w kuwecie. Młoda Pani weterynarz zbadała kociaki, stwierdziła, że może jeszcze nie są przyzwyczajone do mojego mieszkania i nowego żwirku i byc może to przez niego marudzą. Ponadto zostały kolejny raz odrobaczone i umówione na 2 porcję szczepionek
Ponadto balbinka dziś ma dzień dbania o figurę... Rano jak dałam im jeść, a było to koło 7 rano, coś tam dziubła, dziś zostałam wcześniej wypuszczona z pracy i byłam koło 14 i od mojego powrotu do godziny 18:30 - 19 nic praktycznie nie jadła... Jednak dziś gotowałam im kurczaka i zjadła skórę... Nie żebym panikowała, ale wolę, aby to z mojej decyzji nie jadły - w sensie, że albo zjedzą, albo były głodne, niż jak same mają sobie uprawiać dni głodu bez mojej wiedzy... A na marginesie Ptysiu oczywiście wyczyścił michy za siebie i Balbinke
Aaa Ptysie były dziś ważone
"maleństwo" Ptyś waży (końcówki nie pamiętam) 2 200 g

"maleństwo" 3,5 miesięczne....
drugie "maleństwo" Balbinka (też nie pamietam końcówki) 1 800 g

i ponownie to 3,5-miesięczne kocie..
Mam dosłownie małe lwy, bądź z racji umaszczenia, małe pantery w domu
