A ja nie mogłem doczekać się wieczora.
Jak na złość późnym popołudniem przyjechali goście - starsza pani kropka w kropkę podobna do naszej i rozsiedli się przy stole akurat w tym pokoju, gdzie stałem ukryty za firanką.
Kurz z ciężkiej, aksamitnej zasłony łaskotał mnie w nosie i siłą tylko powstrzymywałem się, aby nie kichnąć…
Kiedy goście rozeszli się było już dobrze po północy. Zeskoczyłem na podłogę i sunąc wzdłuż ściany, w każdej chwili gotowy, by uskoczyć w najciemniejszy kąt dotarłem do pokoju chłopca.
Chłopiec spał, zmęczony całodziennym spacerem i musiałem się porządnie namęczyć, aby go obudzić. Gdy mruczenie do ucha czy delikatne skubanie za włosy nie pomogły, zebrałem wszystkie swoje siły i ściągnąłem kołdrę ze śpiącego.
- Co się stało – zapytał siadając na łóżku i przecierając oczy.
Miauknąłem cichutko, a chłopiec podrapał mnie pod brodą.
- Nie możesz spać ? – Chłopiec zachęcająco poklepał poduszkę.
Zeskoczyłem z łóżka i zrobiłem parę kroków w stronę drzwi.
- Aha, chcesz wyjść…- uśmiechnął się chłopiec, wstał i zszedł na dół. – Taka piękna, księżycowa noc – powiedział uchylając drzwi.
Stałem w miejscu spoglądając znacząco w stronę pokoju. Zrobiłem parę kroków w kierunku szafy i zatrzymałem się.
- Co się stało ? - zapytał chłopiec.
Wspiąłem się na tylne łapy i oparłem o drzwi szafy.
Chłopiec przekręcił klucz w zamku.
- Co, co tam jest ? Mysz ?
Poruszyłem nosem. Dotknąłem pierwszej półki, potem drugiej.
List musiał być ukryty na trzeciej, gdzie nie mogłem już sięgnąć.
Wsuń tam rękę, sięgnij pod pościel , myślałem intensywnie wpatrując się w twarz chłopca.
Chłopiec powoli wyciągnął rękę…
Oślepiło nas światło.
W drzwiach stal starszy pan z naftową lampą w ręce.
W ostatniej chwili zdążyłem ukryć się na najniższej półce, a chłopiec, zmieszany, zamknął drzwi.
- Ta szafa kryje w sobie niejedną tajemnicę – uśmiechnął się starszy pan i wyjął spomiędzy serwet pudełko cygar.
Usiadł w fotelu i zapalił.
- Siadaj, chłopcze – powiedział . – Noc taka piękna.. Aż żałuję, że nie jestem młody…zaś co do tajemnic…Ta szafa była w moim domu od zawsze. Gdy byłem chłopcem, takim jak ty, chowałem się do niej i przeżywałem tysiące przygód…jak to w starej szafie. Zresztą…spróbuj sam.
Starszy pan wstał z fotela, zgasił cygaro i podszedł do szafy.
Drzwi otworzyły się skrzypiąc cicho.
- To teraz zostawiam cię w krainie przygód – starszy pan poklepał chłopca po ramieniu i wyszedł.
Odważyłem się wyjść dopiero wtedy, gdy na schodach ucichły jego kroki.
Spojrzałem na chłopca i dałem susa wprost na trzecią półkę.
Sięgnąłem łapą między pościel…koperta, jak duży biały liść upadła prosto pod nogi chłopca.
- List…- szepnął zdumiony.
Usiadł w fotelu, z którego przed chwilą wstał starszy pan i otworzył kopertę. Czytali dłuższą chwilę a potem spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- To dlatego była taka dziwna przy obiedzie…teraz rozumiem…
Oparł czoło na dłoniach i chwilę siedział w milczeniu.
- No i co mam teraz zrobić, kocie ? Starsza pani nie chce, aby pan Jan się dowiedział…jedli pan Jan się o tym dowie pokłócą się…
Siedziałem obok chłopca wpatrując się tępo w smugę księżycowego światła na podłodze.
Nagle chłopiec zerwał się na równe nogi.
- Wiem ! – zawołał.- Wyruszymy tam obydwoje, ja i ty.
Wydałem z siebie cichy pomruk dezaprobaty, ale chłopiec machnął ręką.
- Tam będzie Karolina z matką, rozumiesz ? A ja zostawię panu Janowi list, że pojechaliśmy do domu…
Gdybym umiał posługiwać się ludzką mową wytłumaczyłbym chłopcu, że to najbardziej absurdalny, najbardziej szalony pomysł, jaki mógł mu przyjść do głowy, ale mogłem tylko smutno zamiauczeć, co zresztą zostało przez chłopca zrozumiane zupełnie na odwrót.
- A więc jutro – powiedział. Na palcach pobiegł do siebie, a ja poszedłem za nim.
Mój los był przesądzony – wiedziałem, że nie mogę zostawić chłopca samego, i wiedziałem również, ze nie może się to skończyć niczym dobrym.
Ale, prawdę mówiąc, i we mnie była jakaś niezrozumiała siła, która od nadejścia pierwszych, cieplejszych dni wprawiała moje zaczarowane serce w pełne niepokoju bicie…”