Początki historii Ptysia już znacie.
Była sobie piwnica, której okienka wychodziły na skarpę. I był tam Ptyś z matką. Wcześniej także z bratem (brat już "zaopiekowany"

).
Teraz skarpy nie ma, a piwnice okazały się lokalami z baaardzo rozległym widokiem z okna...

Tam, gdzie wcześniej była trawka i buszowały koty, jest wykop i gruzowisko.
Karmicielka wywalczyła te widoczne na zdjęciu pomosty, ale na razie nie ma ich na całej długości ściany. Dochodzi do dramatycznych sytuacji - karmicielka nawołuje koty, z okienka piwnicznego wychyla się kotka i chce do niej podejść, ale pod nią 3metry przepaści...
A co do samego Ptysia - historia jest trafienia do redaf ma kilka etapów:
* oczekiwanie - na pojawienie się Ptysia i jego mamy oczywiście. Karmicielka nawołuje koty, a silna ekipa pod wezwaniem (jopop, ja i mój TŻ) wzmacnia siły konsumując kebaby. Przy okazji mój TŻ podstępnie próbuje dokonać zamachu na jopop, podsuwając Jej do picia sok wiśniowy, na który jest uczulona

Zamach nie przynosi przewidywanego skutku, jopop po wypiciu 2 łyków odmawia dalszej konsumpcji, nawet bardzo nie kaszle i w ogóle nie sinieje...
* mobilizacja - Ptyś z matką na horyzoncie. Wycofujemy się na z góry upatrzone pozycje, a karmicielka przy pomocy klatki łapki i transportera usiłuje capnąć koty. Najpierw łapie się do klatki matka, początkowo nawet nie bardzo się orientuje co się stało i dalej zajmuje się konsumpcją. Na szczęście, bo dzięki temu nie wypłoszyła Ptysia, którego karmicielka zwabia do transportera
* podróż - Ptyś z mamą udają się w upojną podróż. Są niewątpliwie zachwyceni, a swoje szczęście manifestują radosnymi mieuuuu...

Ptyś na starcie ma przekichane - trafia w objęciu redaf, która od razu ciągnie biedaka do weta. Co koteckowi robił zły pan dochtór widać na fotkach.
Zmaltretowanego tymi zabiegami Ptysia instalujemy u redaf na tarasie. Redaf bowiem niegościnna jest i nie chciała podejmować Ptysia oraz jego pchlich i świerzbowych towarzyszy w salonie
Mamusia trafia do lecznicy, będzie za kilka dni sterylizowana.
* wielki finał - czyli wszyscy zgodnie wznosimy toast za sukces akcji (każdy wznosi czym tam może

)