
U mnie taka kropkę tak nie wiadomo skąd miała tymczaska Pysia(notabene nakrapiana panna)- też uroslo na nosku, później tak trochę wyschło(było twarde i chropowate) i odpadło.
Była ranka i smarowałam ja takim brązowym płynem - nie jodyną (ale nie pamiętam nazwy, bo pamięć mam absolutną - absolutnie nic nie pamiętam

)
Ale narośl na nosie Pysi widziała wetka, to było coś grzybowego.
Buborku musisz być twardy - to dla dobra Kropci.
Żebyś ty wiedział jak ja walczę z Bigiem żeby go zabrać do weta.
Ostatnio bym mu głowę odciela kontenerkiem bo tak desperacko sie wyrywał.
Cztery razy go ladowalam, a serce mu tak waliło że bałam sie że zejdzie. Oczywiście podrapał mnie - ale...... to dla jego dobra i mu nie odpuściłam.
Był u weta i jak trzeba będzie to go znowu spacyfikuję.
tak że Paweł - męska decyzja, a jak nie to ja przyjadę

i spacyfikuję Kropcię
