Ojjj Marcia wracaj do zdrowia.
A wytresowanymi Dużymi jesteśmy świetnie, najlepiej na świecie. Nyś to doskonały treser. Wyjątkowo uzdolniony.
Nysiek obraził się za coś na mojego TŻta, swojego Dużego Uchochanego, Wymruczanego. Nie do końca wiadomo skąd to obrażenie, ale obrażenie i foch ogromne są więc powód musiał być potężny. Może za zrzucanie z plecaka. Bo Nyś bardzo lubi plecak TŻta i robi Nim dzikie jazdy po pokoju (rozbiega się i jest daleka jazda), pakuje się do środka no takie tam Nyśkowe zabawy. Może się zirytował za to, że TŻ na Niego nafuczał jak przechodził obok siedzącego na stołku Nysia, kiedy ten Go pacnął. W każdym bądź razie Ancy obraził się tak, że TŻ to odczuł dotkliwie i kilka razy mi o tym wspominał. Ja na Nysiowe fochy mam metodę inwazyjną.To znaczy w ramach przeciwdziałania porywam Go w ramiona i tak długo ściskam i miętole aż Nysiek zapomni, że był obrażony i zamiast tego zezłości się na mnie. Wtedy możemy podjąć negocjację z wiadomymi zmiennymi

Ale wracając do wątku głównego i obrażenia nieznanego pochodzenia. TŻ zgnębiony mówi mi rano, że chciałby żeby Nyś do Niego przyszedł i poleżał mu na brzuchu, mówiąc to wskazuje brzuch z wyjątkowo smutną miną (nie wspominając o tym, że już wcześniej marudził o obrażeniu Nyśka, podejmował próby ale Ancy za każdym razem szedł, bo były jakieś ważne rzeczy do zrobienia). Woła Go a Nysiek nie słyszy, trochę się zdziwiłam ale ignoruję obu. Krzątam się, robię jakieś na pewno wyjątkowo ważne rzeczy TŻ dalej leży ze smętną miną i nas obserwuje. Wreszcie słyszę - a może położysz mi Go na brzuchu to wtedy zostanie
No i niedługo znowu wyprowadzamy się z Nysiem do nowego domku, teraz może już na dłużej. Nysiek będzie miał lepiej, bo TŻ więcej w domu bywa więc... no cóż złemu nie poddajemy i walczymy jak umiemy! Swoją drogą Ancymon zmasakrował szafki kuchenne

no cóż widocznie nie były zaplanowane do szalonych wypraw i biegów z dalekimi skokami.
PS Wieczorem późniejszym postaram się nowe foteczki Ptysiowego kawalera podrzucić.