Agusia pisze:Ważne, że wrócił

Coraz bardziej się boję, że wrócił tylko po to, żeby...
Agusiu, nic raczej nie wskazuje na to, że boli go coś w jamie ustnej czy w gardle. To wygląda tak, jakby nic nie pachniało mu jedzeniem, chyba wręcz mu to śmierdzi... Widać, że chciałby, ale ma ogromne obiekcje.
Na szczęście czasem się przełamuje i zaczyna jeść - parokrotnie nawet z umiarkowanym zapałem. Niestety szybko zwalnia i znów zaczyna podejrzliwie wąchać... Czasem zje jeszcze parę kęsów i ostatecznie zostawia.
Wczoraj ze wszystkich smakołyków, jaki mu podsuwałam, najbardzijej przypadł mu do gustu KK... I dziś też (ten wczorajszy)

Gotowanego kurczaka nie tknął, świeżo otwartej saszetki whiskasa czy puszli animondy - też nie. Wieczorem zjadł jeszcze trochę surowej wątróbki. Nie takie rzeczy powinien jeść, ale co zrobię. Teraz się już cieszę, gdy tknie cokolwiek.
Pęcherz ma pusty, więc chyba sika do kuwety. Nie wiem, czy robił kupę. Parafinę musiał wydalić, bo miał jej ślady pod ogonem (to po niej trochę jadł), ale to jeszcze nie świadczy, że nie jest zatkany.
Na razie też nie wymiotował (tylko ten jeden raz), ale czy znów nie magazynuje wszystkiego w żołądku, by w końcu wyrzucić?
W czwartek, wraz z Beżką, zabieram go to weta, wcześniej niestety nie udało mi sie umówić. Zrobią mu rentgen z kontrastem i w zależności od tego co wykaże - albo dalsze badania, albo operacja
Agnieszkoanno - Twoją wpłątę otrzymałam i jeszcze raz Ci gorąco dziękuję!
---