Jesień... teraz domowy...czyli Kroniki Złociejowskie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lut 07, 2008 11:17

caty pisze:no to dzisiaj będą mieć bajeczkę i rano i wieczorkiem :)


Caty ranek już minął i zaraz południe ....
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Czw lut 07, 2008 11:38

Hej, ja mówiłam do madziaków...rano przeczytały to, co miały przeczytac wczoraj, a dzisiaj tradycyjnie :)
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw lut 07, 2008 11:54

Miiiiiaaaudobry, Ciociu :)
Inka

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lut 07, 2008 14:58

ewung pisze:moje ukochane bajusie, te szafowo-kotkowe uwielbiam najbardziej


A ja wszystkie, szafowo-kotkowe, Złociejowskie i pamiętniki :oops: :oops:
ObrazekObrazek Zawsze będe Cię kochać Gemusiu :*
_________________
Obrazek

Trinity36

 
Posty: 4118
Od: Pon lip 09, 2007 20:58
Lokalizacja: Kraina Latających Scyzoryków

Post » Czw lut 07, 2008 15:20

włąsnie nadrobiłam diabli wiedzą jak duże zaległości

uff



:D

cortunia

 
Posty: 1390
Od: Wto lis 07, 2006 17:36
Lokalizacja: Warszawa - Tarchomin wreszcie

Post » Czw lut 07, 2008 15:27

caty pisze:Hej, ja mówiłam do madziaków...rano przeczytały to, co miały przeczytac wczoraj, a dzisiaj tradycyjnie :)


Tak to jest jak nie czyta się ze zrozumieniem :oops: wybacz ale "głodnemu wszystko kojarzy się z jedzeniem" :wink:
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Czw lut 07, 2008 18:21

Opowieść dziewiętnasta


„ Dni stawały się coraz krótsze, a porankami w ogrodzie snuła się nieprzyjemna, wilgotna mgła, nie mająca nic wspólnego z mgłą wrześniową, w której nitki babiego lata połyskiwały jak siwe włosy.
Koło południa słońce przebijało się przez chmury i na parę godzin ogród ożywał ostatnimi kolorowymi refleksami liści.
Orzechy niby grad spadały między liście, a nad odległym lasem, na kształt czarnej chmury kłębiły się wronie stada.
Pewnego dnia nadeszła zima – mimo wczesnej pory w pokoju zrobiło się jasno, a od strony ukrytej za domem drewutni rozlegał się miarowy stuk siekiery.
Z posiłkami przeniesiono się do kuchni, gdzie królował ogromny piec, a w stercie złożonego na podłodze drewna chrobotały myszy.
Mimo panujących za oknami mrozów było jakoś cieplej, i zdarzało się nawet, że po twarzy starszej pani przemykało coś na kształt uśmiechu.
Chłopiec coraz częściej stawał przed kredensem za którego szybą starszy pan postawił fotografię Karoliny i spoglądał na mnie porozumiewawczo.
Być może stało się to za sprawą listu, w którym Karolina osobiście pozdrowiła nieznanego jej chłopca, a może dlatego, że wszyscy zachowywali się tak, jakby nadeszła wiosna.
Pewnego wieczora przed domem zrobiło się gwarno, zaklaskały końskie kopyta, rozbrzmiały ludzkie głosy.
Starszy pan wybiegł przed dom i witał kogoś tak serdecznie, że pomyślałem, że powróciła Karolina z matką, ale byli to tylko ludzie w mundurach…
Zaproszeni do środka usiedli, gdzie kto mógł, pili gorącą herbatę parząc sobie usta, a starsza pani ocierała łzy.
Nawet chłopiec wyszedł z ukrycia i przycupnąwszy na brzegu fotela słuchał opowieści o czymś, co nadchodziło, a nazywało się wolność i o tym, jak każdy marzy, aby powrócić do domu.
Na sama myśl o powrocie do domu mocno zabiło mi serce i zamruczałem – ale na moje szczęście bardzo cicho, bo ukryty byłem za zasłoną obok której w fotelu siedziała starsza pani.
Niespodziani goście opuścili nasz dom po północy , żegnając nas pieśnią i parskaniem koni.
Każdy kolejny dzień przynosił ze sobą coś niezwykłego – dotychczas puste drogi zaroiły się od ludzi, wozów , pędzonego poboczem bydła.
W domu pieczono chleb, kiszono barszcz, a z podwórza dobiegał zapach wędzącej się słoniny.
- Idą święta – rzekł nauczyciel spoglądając w okno. - Trzeba by do lasu, po choinkę.
Wieczorem starsza pani wyjęła z przepastnej szuflady kredensu pudełko ze szklanymi ozdobami, ułożyła je na stole i każdą z nich starannie oczyściła z kurzu.
Starszy pan przyniósł skądś kolorowe bibułki i połyskujący, śliski, kolorowy papier i razem z chłopcem i nauczycielem pochyleni nad stołem wycinali coś i sklejali.
Chłopiec podsunął mi pod nos malutki papierowy koszyczek.
- Do tego włożymy orzechy – powiedział.
Przypomniała mi się choinka ze słomianymi aniołami i płomień świecy pełznący w dół po serwecie.
Jednak moje obawy okazały się płonne.
Po Wigilii starsza pani nakazała zgasić świece , założyła futro i poprawiła kapelusz.
Starszy pan wypalił do końca fajkę, wystukał popiół do kominka i podał chłopcu kożuszek.
- O nie – sprzeciwiła się starsza pani. – Z żydowskim dzieckiem nie pokażę się w kościele !
- Jedźcie sami – powiedział nauczyciel zdejmując płaszcz. – My tu sobie na was poczekamy.
- Ależ, Janku – zaczął starszy pan, ale nauczyciel machnął ręką.
- Dziecko w taki czas nie może zostać samo w domu – rzekł przytulając do siebie chłopca. – Posiedzimy, zagramy w szachy.
Starsza pani poczerwieniał na twarzy.
- Toż Bóg się rodzi ! – wybuchnęła.
Nauczyciel usiadł w fotelu. Odblask ognie rozjaśnił jego twarz.
- Gdzie się rodzi ? – zapytał. – Dla kogo ?
Starsza pani pociągnęła nosem i wyszła. Starszy pan zatrzymał się w progu i porozumiewawczo mrugnął do chłopca..
- Idźcie do stajni, tej nocy zwierzęta mówią ludzkim głosem.
- Ale kto je usłyszy nie przeżyje roku – rzuciła starsza pani i znikła w sieni.
Kiedy na drodze ucichły dzwonki sań nauczyciel popatrzył na chłopca.
- Zapamiętaj sobie, dziecko, Bóg jest jeden i narodził się dla wszystkich. Umarł za wszystkich i wszystkich odkupi.
Chłopiec uśmiechnął się.
- Pójdziemy do stajni ? - zapytał.
- Pójdziemy - zgodził się nauczyciel.


cdn
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw lut 07, 2008 19:28

jesteśmy :D :D :catmilk:
Teraz spokojnie zjemy kolacje i lulu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lut 07, 2008 19:37

...branoc...dobrych snów na noc o kotkach, co nie są głodne, o poduszkach, co są wygodne, o ciepłych kolanach, o paniach i panach...i o tym wszystkim, o czym kotki lubią snić...
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw lut 07, 2008 20:13

caty pisze:...i o tym wszystkim, o czym kotki lubią snić...


o stadach tłustych myszek.... :D

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lut 08, 2008 18:42

Zaraz cd będzie - wstawia mój syn - bo ja jestem z dala od domu ....piszę ze stolicy, od Ewy - ruach. Ja, tzn. caty :)
Obrazek

Ruach

 
Posty: 6908
Od: Pt sty 05, 2007 8:40
Lokalizacja: Warszawa Grochów

Post » Pt lut 08, 2008 18:45

Ruach pisze: ....piszę ze stolicy, od Ewy - ruach. Ja, tzn. caty :)


dzieki za pamięć o wiernych czytelnikach, którzy nie moga zasnąć bez kolejnej opowieści Brązowego Kota

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lut 08, 2008 19:38

Kiedy wyszli wyskoczyłem na stół i upewniłem się, czy świece na pewno są zgaszone…Były, więc wylizawszy parę talerzy ułożyłem się przed kominkiem i zapadłem w drzemkę.
Obudziło mnie skrzypnięcie drzwi i czyjeś ciche kroki.
Otworzyłem oczy.
W progu stał stary człowiek, otulony szarym, długim płaszczem. Usiadł przed pustym nakryciem i sięgnął po kromkę chleba.
- Pokój temu domowi – rzekł, zanim zaczął jeść i uczynił nad stołem znak krzyża.
Kiedy skończył wstał i pochylił się nade mną. Jego dłoń była ciepła i duża, i czułem się przez chwilę tak, jakby otuliło mnie coś miękkiego, ciepło rozlało się po całym moim ciele i spojrzałem prosto w oczy tajemniczego gościa.
A wtedy gość bez słowa otulił się płaszczem i…zniknął.
Przez chwilę miałem wrażenie, ze to był sen, ale gdy spojrzałem na stół zobaczyłem, ze z półmiska znikła ostatnia kromka chleba…
- Widziałem go, widziałem – upierał się chłopiec. – wyszedł z domu i zniknął…
Nauczyciel rozejrzał się dokoła.
- No cóż – rzekł. – W wigilijną moc zdarzają się różne cuda…
Kiedy chłopiec ułożył się do snu , a ja zająłem miejsce na jego poduszce, szepnął :
- Wiem, że i ty widziałeś tego kogoś… Musiałeś go widzieć.
Otarłem się policzkiem o jego włosy i zamruczałem.
Chłopiec uniósł się na łokciu i sięgnął pod poduszkę.
- Widzisz ? – Podsunął mi pod nos nieduże, białe piórko. – To anioł był…
Kiedy przez okno do pokoju wpadł promień światła na twarzy śpiącego chłopca błąkał się uśmiech.
Widocznie śni mu się anioł, pomyślałem. Anioł o złotych włosach i błękitnych oczach Karoliny…
Kończyliśmy świąteczne śniadanie, kiedy przed domem zatrzymał się człowiek na koniu. Z mojego miejsca na parapecie zauważyłem, że miał dziwną twarz o skośnych, małych oczach, a na głowie śmieszną czapkę,
- Chaziajny doma ? – zawołał i, nie czekając na odpowiedź, zeskoczył z konia.
Starsza pani przeżegnała się i pobladła.
Skośnooki wszedł do domu głośno tupiąc, zdjął czapkę i rozejrzał się wokół.
- Vodka jest` ? – zapytał. – Cigariety ?
Starszy pan otworzył kredens i wyjął z niego niedużą flaszkę.
Skośnooki otworzył ją i pociągnął spory łyk, a potem starannie ukrył butelkę w kieszeni szynela. W przedziwny sposób przypominał mi barbarzyńcę – zostawił na podłodze brudne, mokre ślady, niby od niechcenia otworzył szufladę kredensu , wyjął z niej srebrną łyżeczkę, podrzucił na dłoni i…łyżeczka znikła.
Starsza pani poruszyła się niespokojnie, ale starszy pan rzucił jej znaczące spojrzenie.
Zajęty dziwnym człowiekiem nie zauważyłem, jak na podwórze wsunął się długi, milczący korowód wychudłych, obszarpanych postaci, a za nim jeszcze kilku konnych.
- Naszi plennyje – rzucił skośnooki i wziął ze stołu niedopalone cygaro.
Chłopiec wstał od stołu i wyjrzał przez okno.
- Jeńcy – powiedział i po jego twarzy przemknął cień smutku.
A potem podszedł do stołu i wziął z niego bochenek chleba.
Z mojego miejsca na oknie widziałem jak podszedł do grupy ludzi stojących ze zwieszonymi głowami i stojącemu najbliżej nieśmiało podał chleb.
- Paaaaaszli ! – padła komenda i smutny orszak powoli, noga za nogą powlókł się w nieznane.
Starsza pani wybiegła z pokoju, trzasnęły drzwi.
- No, to znaczy, że trzeba się będzie zaszyć w gabinecie – powiedział starszy pan.
Ale starsza pani tym razem zrobiła coś dziwnego – powiewając narzuconym na ramiona płaszczem wybiegła w ślad za odchodzącymi i nie zważając na protesty żołnierzy zaczęła wciskać w wyciągnięte chciwie dłonie świeży, posypany mąką i makiem chleb…
- No proszę, proszę…- starszy pan z niedowierzaniem pokręcił głową. – Kto by się spodziewał…
- Starsza pani jest dobra – powiedział nagle chłopiec. – Tylko sama o tym nie wie…”
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pt lut 08, 2008 19:59

mru mru :D
Dziekujemy!

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lut 08, 2008 20:09

Mruuuuuuuu....
:1luvu:
ObrazekObrazek Zawsze będe Cię kochać Gemusiu :*
_________________
Obrazek

Trinity36

 
Posty: 4118
Od: Pon lip 09, 2007 20:58
Lokalizacja: Kraina Latających Scyzoryków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 29 gości