» Czw lut 07, 2008 18:21
Opowieść dziewiętnasta
„ Dni stawały się coraz krótsze, a porankami w ogrodzie snuła się nieprzyjemna, wilgotna mgła, nie mająca nic wspólnego z mgłą wrześniową, w której nitki babiego lata połyskiwały jak siwe włosy.
Koło południa słońce przebijało się przez chmury i na parę godzin ogród ożywał ostatnimi kolorowymi refleksami liści.
Orzechy niby grad spadały między liście, a nad odległym lasem, na kształt czarnej chmury kłębiły się wronie stada.
Pewnego dnia nadeszła zima – mimo wczesnej pory w pokoju zrobiło się jasno, a od strony ukrytej za domem drewutni rozlegał się miarowy stuk siekiery.
Z posiłkami przeniesiono się do kuchni, gdzie królował ogromny piec, a w stercie złożonego na podłodze drewna chrobotały myszy.
Mimo panujących za oknami mrozów było jakoś cieplej, i zdarzało się nawet, że po twarzy starszej pani przemykało coś na kształt uśmiechu.
Chłopiec coraz częściej stawał przed kredensem za którego szybą starszy pan postawił fotografię Karoliny i spoglądał na mnie porozumiewawczo.
Być może stało się to za sprawą listu, w którym Karolina osobiście pozdrowiła nieznanego jej chłopca, a może dlatego, że wszyscy zachowywali się tak, jakby nadeszła wiosna.
Pewnego wieczora przed domem zrobiło się gwarno, zaklaskały końskie kopyta, rozbrzmiały ludzkie głosy.
Starszy pan wybiegł przed dom i witał kogoś tak serdecznie, że pomyślałem, że powróciła Karolina z matką, ale byli to tylko ludzie w mundurach…
Zaproszeni do środka usiedli, gdzie kto mógł, pili gorącą herbatę parząc sobie usta, a starsza pani ocierała łzy.
Nawet chłopiec wyszedł z ukrycia i przycupnąwszy na brzegu fotela słuchał opowieści o czymś, co nadchodziło, a nazywało się wolność i o tym, jak każdy marzy, aby powrócić do domu.
Na sama myśl o powrocie do domu mocno zabiło mi serce i zamruczałem – ale na moje szczęście bardzo cicho, bo ukryty byłem za zasłoną obok której w fotelu siedziała starsza pani.
Niespodziani goście opuścili nasz dom po północy , żegnając nas pieśnią i parskaniem koni.
Każdy kolejny dzień przynosił ze sobą coś niezwykłego – dotychczas puste drogi zaroiły się od ludzi, wozów , pędzonego poboczem bydła.
W domu pieczono chleb, kiszono barszcz, a z podwórza dobiegał zapach wędzącej się słoniny.
- Idą święta – rzekł nauczyciel spoglądając w okno. - Trzeba by do lasu, po choinkę.
Wieczorem starsza pani wyjęła z przepastnej szuflady kredensu pudełko ze szklanymi ozdobami, ułożyła je na stole i każdą z nich starannie oczyściła z kurzu.
Starszy pan przyniósł skądś kolorowe bibułki i połyskujący, śliski, kolorowy papier i razem z chłopcem i nauczycielem pochyleni nad stołem wycinali coś i sklejali.
Chłopiec podsunął mi pod nos malutki papierowy koszyczek.
- Do tego włożymy orzechy – powiedział.
Przypomniała mi się choinka ze słomianymi aniołami i płomień świecy pełznący w dół po serwecie.
Jednak moje obawy okazały się płonne.
Po Wigilii starsza pani nakazała zgasić świece , założyła futro i poprawiła kapelusz.
Starszy pan wypalił do końca fajkę, wystukał popiół do kominka i podał chłopcu kożuszek.
- O nie – sprzeciwiła się starsza pani. – Z żydowskim dzieckiem nie pokażę się w kościele !
- Jedźcie sami – powiedział nauczyciel zdejmując płaszcz. – My tu sobie na was poczekamy.
- Ależ, Janku – zaczął starszy pan, ale nauczyciel machnął ręką.
- Dziecko w taki czas nie może zostać samo w domu – rzekł przytulając do siebie chłopca. – Posiedzimy, zagramy w szachy.
Starsza pani poczerwieniał na twarzy.
- Toż Bóg się rodzi ! – wybuchnęła.
Nauczyciel usiadł w fotelu. Odblask ognie rozjaśnił jego twarz.
- Gdzie się rodzi ? – zapytał. – Dla kogo ?
Starsza pani pociągnęła nosem i wyszła. Starszy pan zatrzymał się w progu i porozumiewawczo mrugnął do chłopca..
- Idźcie do stajni, tej nocy zwierzęta mówią ludzkim głosem.
- Ale kto je usłyszy nie przeżyje roku – rzuciła starsza pani i znikła w sieni.
Kiedy na drodze ucichły dzwonki sań nauczyciel popatrzył na chłopca.
- Zapamiętaj sobie, dziecko, Bóg jest jeden i narodził się dla wszystkich. Umarł za wszystkich i wszystkich odkupi.
Chłopiec uśmiechnął się.
- Pójdziemy do stajni ? - zapytał.
- Pójdziemy - zgodził się nauczyciel.
cdn

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!