Wróciłam, ale czy żyje, to nie wiem
Przyleciałam wczoraj w środku nocy, bo oczywiscie samolot się opóżnił, a dziś po pracy załatwiałam sprawy towarzysko-rodzinne i nie miałam na nic czasu
Koty bardzo stęsknione, moje myszeńki kochane
Nawet nie utuczone, choć po baryłce Pędzlu trudno w sumie stwierdzić. widać, że przywiązali się do mojego taty - Franio biegnie do niego z podniesionym ogonem
Jak to miło było spać znów w otoczeniu swoich futerek.... nawet Tosia na swój autystyczny sposób okazuje zadowolenie z mojego powrotu.
Podobno byli bardzo grzeczni, Franio łowił chrabąszcze, ale ich nie zjadał tylko przynosił dziadkowi

Najbardziej cieszyli się, gdy zostawał na noc - Franio i Pędzel sypiali wtedy z nim w łóżku

Szok kompletny. Mój Franio kochany, jak on się ładnie przełamuje.
Ale biedaki jeszcze nie wiedzą, że zaczęłam pracę i znów całymi dniami mnie nie bedzie, he he.
A Genewa, cóż, piękna, jest to jedno z niewielu miast, w których mogłabym mieszkać. I muszę przyznać, że naprawdę widać tam inną jakość życia. Nie widziałam tego w innych dotychczas odwiedzonych krajach, tam - zdecydowanie tak. Zrobiłam ponad 200 zdjęć. No i co mnie cieszy - założenie jest takie, że jak tylko mój dział bedzie miał dużo pracy, to będą mnie wzywać do Genewy na pomoc... nie mam nic przeciwko, ale już może na krócej niż dwa tygodnie, bo mi za bardzo tęskno do futerek było.
O futerkach mówiąc - nie widziałam tam bezpańskich zwierząt.
Kotów ogólnie przez te dwa tygodnie widziałam całe pięć - jeden na smyczy w centrum miasta, i dwa piękne, wielkie w typie MCO podróżujące ze swoim panem-kataryniarzem po Genewie. Dwa pozostałe to były miejscowe koty w przeuroczym miasteczku Hermance, 15 kilometrów od Genewy - i te dwa własnie są poniżej. Pierwszy ( pierwsza?) rozkosznie się tarzał, a drugiemu nie mogłam zrobić zdjęcia, bo przychodził barankować i ósemkować - dwie fotki jakie mu pstryknęłam to efekt kilku minut prób. Gadatliwy był poza tym
Ale tak w ogóle - dobrze być w domu. Mam nadzieję, że jutro znajde chwile by coś więcej napisać - no i nadrobić zaległości w czytaniu miau.... Aha, jeśli chodzi o nowa prace, to już dziś, w pierwszym dniu, wyłapałam dziewczynę, która ma dwie kotki - jedną bezłapkę i jedną bezoczkę. Muszę ja namówić na miau
