Nola wykształciła w sobie pewne odruchy Pawłowa i nie odpuści, dopóki nie osiągnie rezultatu.Więc otwieram balkon, żeby móc w spokoju pracować. Spokój jest pozorny, bo jednak uwagę mam podzieloną na tu i tam. Jednym okiem spoglądam na ekran komputera, drugim zerkam na balkon. Zez murowany.
We wtorek dzień był słoneczny i nieoczekiwanie bardzo ciepły. Wypuściłam Nolcię i pozwoliłam jej rozkoszować się swobodą na świeżym (nawet bez pyłów zawieszonych) powietrzu.
Wypuszczona z "niewoli", najpierw zrobiła inspekcję na balkonie sąsiadki, głośno objawiając swoją obecność. Potem przebiegła się po promenadzie do swojego kącika widokowego. Była szczęśliwa.
Wczoraj było szaro i ponuro. Nolcia nawet nie zbliżyła się do drzwi balkonowych.






