Witajcie w przedweekendowy czwartek..
Coś Wam pokażę..
Taki widok mam za oknem..
to fotka z wczorajszego wieczornego, przeddeszczowego zachmurzenia..
A tak o tej samej porze wyglądało moje ulubione miejsce na ziemi..
Chyba teraz widać wyraźnie dlaczego wolę to miejsce z drugiej fotki..
A u kociastych na razie spokój.. I oby jak najdłużej..
Dyszka już całkiem odzyskała formę i dobry nastrój..
Do tego jeszcze wyładniała na pysiu..
Miała malutką korektę noska.. Dziurki, do tej pory mikroskopijne, zostały lekko skorygowane i teraz pyś jest weselszy, oczka mniej smutne i wreszcie skończył się katarek na zawołanie, który potrafiła pokazać w mgnieniu oka, szczególnie podczas wyjazdów do weta albo przy okazji niecnych zamiarów Dużej, która chciała wykąpać panienkę..
Ubytek wargi jest mniej widoczny a właściwie wcale tego nie widać..
No i wszystko tam się pięknie wygoiło i nic się niedobrego nie dzieje..
Za tydzień zdejmujemy szwy z noska..