W poniedziałek zawiozłam jednego z Gadulców do weta - dziwnie chwieje mu sie główka, nie może jej utrzymać bez ruchu. Do tego baaaardzo chudy ...
Wpakowałam bez problemów do transporterka, zawiozłam, wyciągam w gabinecie ... i zaczęła sie jazda
Kot był wszędzie - fruwał po ścianach, suficie, szafach, roletach, lampach
Efekt półgodzinnego łapania - krew na ścianach (moja), pusta poczekalnia, przerażone, schowane w kącie pani doktor i stażystka, porozrzucane wszelkie luźne przedmioty, które napotkał na drodze

Niestety, nie dał sie obejrzeć, ale najważniejsze, ze nie zrobił sobie krzywdy.
Wczoraj przyszedł, więc nie czuje urazy
A na działkach coraz wiecej ludzi przychodzi mi meldować, że widzieli sreberko. Niestety, wciąż jest dla mnie nieuchwytne ...