Lucynka odeszła w nocy. Serce już nie dało rady. Jeszcze tylko pani dr na dyżurze stwierdziła że nie bije, że na pewno odeszła i Lu teraz śpi na łóżku Mamy.
Mimo tego, że dr nas uprzedził o serduszku,myślałyśmy, że jeszcze chociaż zdążymy na konsultację u dr Niziołka...
Nie była to spokojna śmierć, bo doszło jeszcze do obrzęku płuc i Lucynka kaszlnęła krwią. Później postaram się dokładnie opisać.
Teraz ona śpi, a my zostałyśmy bez niej. Białego łepeczka i czarnych perełek:
