To może ja tych wieści troche zamieszczę:) Myslę, że Mgiełeczce u nas dobrze, zwłaszcza, że każdy kaprys panny Mgiełki jest spełniany, poniewaz Jej wielkie oczęta sprawiają, że nic nie jestem w stanie Jej odmówić

Zwłaszcza jeśli chodzi o jedzonko:)) ostatnio nawet, jak skończyły się Jej saszetki Felixa (bo innych nie tknie, wręcz nie powącha, tylko odchodzi obrażona:), specjalnie szłam do sklepu w ten mróz, a Ona ledwie powąchała i odeszła z podniesionym ogonkiem, ponieważ był to "zaledwie" łosoś:) a juz tuńczyka to wogóle nie uznaje, na czym korzystają inne koty, bo zamawiam w pakiecie:)) znalazłam nawet już sposób na panią Wybredną, daję na talerzyk tylko troszkę karmy z saszetki, zeby zobaczyć, czy akurat dziś ma ochotę na ten smak:)) bo wcześniej nieraz całe saszetki musiałam wyrzucać, bo coś było nie po nosku

a tak ogólnie to ciągle się bawi i bawi, nie spodziewałam się, że tak sprytnie będzie Jej to szło

nawet pustą rolką po papierze toaletowym się bawi, dosłownie wszystkim, co wpadnie Jej w łapki

właśnie wskoczyła na kolana i nie pozwala pisać

nawet projektu do szkoły ostatnio skończyć nie dała, bo akurat wtedy zachciało Jej się bawić

niedługo prześlę Asi parę zdjęć, to je zamieści, bo ja pewnie znów coś namieszam:))