Nowe fotki "syjamskiej" kotki.
Dongi wyniesiona na podwórko z uporem maniaka zwiewa do domu:
Jakaś puchata się zrobiła (takie ma grube łapki i ogon):
Dziąsła ma podobno ślicznie różowe bez śladu stanu zapalnego (chrupie hillsa na ząbki). Wetka mi mówiła, że podrażnienie dziąseł mogło też się wzmagać po myciu zębów a ja jej te ząbki szorowałam, bo jej się robił kamień. Kitka podobno pakuje się na kolana i szturcha głową ręce aby ją głaskać. Pierze Mirka jak ten się do niej zbliży i wygląda na to, że ona jest kocią jedynaczką. Mirek na szczęście zlewa takie zachowanie zupełnie.
Zakoralowany Zenek (balbisiowe korale - już się chwaliłam w innym wątku ale ten jest nasz):
Od kilku dni mamy Feliway w kontakcie i w sumie nie wiem czy zmiany jakie się dzieją to jego zasługa. Zenek jest jakby innym kotem. Wczoraj pół dnia biegał, miział się, gadał a to niezbyt podobne do niego. Liże się nadal ale nie wiem czy to nie jest normalna toaleta ale nie pozwalam mu lizać brzucha, na którym zaczynają się pojawiać kolorki futra. Wczoraj zrobił coś co mnie wprawiło w osłupienie. Leżał obok mnie i go zaczęłam głasiać po brzuchu. Wywalił brzucho do góry i nadstawiał miejsca gdzie jeszcze chce mizianko (normalnie tego nie robił). Nagle patrzę a on zupełnie wysunął siusiaka i tak leżał rozanielony. Normalnie w szoku byłam

. Mam Zenka dwa lata i nigdy to się nie zdarzyło. Wyluzował sie facet zupełnie ale czy to zasługa Feliwaya to ja nie wiem. Najważniejsze, że kot jest wreszcie kotem a nie znudzonym grubasem. Biega, skacze na meble, rozrabia (wczoraj rano użarł mnie w policzek, bo mi się nie chciało wstać dać mu jeść). Ale się fajny zrobił.