
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
iwoo1 pisze:Jestem teraz w pracy, więc tutaj tylko z doskoku. Dzisiaj zabieram Miszkę do domku. Za godzinkę zadzwonię tam i powiem że ma grzybicę i może zarazić dziecko i ich
lidka02 pisze:iwoo1 pisze:Jestem teraz w pracy, więc tutaj tylko z doskoku. Dzisiaj zabieram Miszkę do domku. Za godzinkę zadzwonię tam i powiem że ma grzybicę i może zarazić dziecko i ich
Może lepiej nie dzwoń tylko idź od razu bez dzwonienia żeby cię wpuścili .Tak z zaskoczenia najlepiej..
lidka02 pisze:iwoo1 pisze:Jestem teraz w pracy, więc tutaj tylko z doskoku. Dzisiaj zabieram Miszkę do domku. Za godzinkę zadzwonię tam i powiem że ma grzybicę i może zarazić dziecko i ich
Może lepiej nie dzwoń tylko idź od razu bez dzwonienia żeby cię wpuścili .Tak z zaskoczenia najlepiej..
iwoo1 pisze:lidka02 pisze:iwoo1 pisze:Jestem teraz w pracy, więc tutaj tylko z doskoku. Dzisiaj zabieram Miszkę do domku. Za godzinkę zadzwonię tam i powiem że ma grzybicę i może zarazić dziecko i ich
Może lepiej nie dzwoń tylko idź od razu bez dzwonienia żeby cię wpuścili .Tak z zaskoczenia najlepiej..
Już zadzwoniłam, za godzinę jadę po niego. Ale oni koniecznie chcą jakiegoś kotka.
iwoo1 pisze:Szok !!!
Pojechałam po Miszkę. W pokoju, oprócz Tych państwa, którzy go adoptowali siedzą ich rodzice. Zwyzywano mnie że po co daję kota, jak później zabieram, że tak naprawdę nie kocham kotów ani dzieci, bo dziecko płacze a ja mu zabieram kota. Że opiszą mnie w internecie, żeby nikt ode mnie kotów nie brał, że sami mogliby go leczyć, że kot się przyzwyczai, że miałby dobrze, że jestem głupia, że jak tak można. Na końcu leciały epitety już mniej delikatne, zostałam wyzwana od wariatki i idiotki. Wszystko było jedną awanturą, dziecko się darło, kot siedział skulony za szafą, w przerwach między jedną a drugą napaścią na mnie, próbowałam tłumaczyć, że to dla ich dobra i dobra dziecka. Ale nie mogłam im nic wytłumaczyć, nie słuchali mnie, bo jestem taka wredna i zabieram dziecku kota a ono płacze.
W każdym razie wytargałam głodnego kota zza szaty, podobnie jak wczoraj spod wanny. Wsadziłam do transportera, anulowałam umowę adopcyjną i prawie wybiegłam z tego jazgotu, za mną jeszcze sypały się wyzwiska.
Kiedy wypuściłam Miszkę w domu, chłopak pobiegł do misek, pojadł i teraz słodko bawi się nową super zabawką, jest szczęśliwy i wesoły.
iwoo1 pisze:Jak to miło patrzeć na rozbrykanego, najedzonego i szczęśliwego kota![]()
![]()
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości