» Sob wrz 15, 2007 18:32
W ciągu tygodnia – bo tyle czasu zajął Dziadkowi Ramolowi i Dziadkowi Rupolowi powrót do jakiej takiej sprawności – miasteczko zdążyło się przyzwyczaić do widoku dwu staruszków truchtających z parku do cukierni, gdzie wypijali po szklance soku z marchwi lub z buraczków zagryzając kapuśniaczkiem lub drożdżówką.
Nikomu jednak nie przyszło do głowy, że owa nagła zmiana trybu życia obu przyjaciół związana była z heroicznym zamysłem pojmania najgrozniejszego przestępcy wszechczasów – Mariusza Szlugera , którego ponure oblicze spędzało sen z powiek co wrażliwszych mieszkańców Złociejowa...
W tym też celu Dziadek Ramol wysłał pilny telegram do swego prawnuka licząc na drobną pomoc z jego strony...
I jeśli mieszkańcy Złociejowa byli przekonani, że w ciągu ostatnich dni zobaczyli wszystko, co tylko mogli zobaczyć, byli w błędzie.
W piątek, w samo południe, gdy pani Madzia wywieszała na drzwiach cukierni kartkę z napisem PRZERWA OBIADOWA, a Pacynka zasiadała do śniadania po kolejnej zarwanej nocy, na rynku, pod starym jesionem zatrzymał się rozklekotany motor, z którego zsiadł młody człowiek w zakurzonej, skórzanej kurtce.
Młody człowiek zdjął z głowy wojskowy hełm i rozpiął kurtkę. Parę razy pomachał długimi włosami i wyprostował ramiona.
- Rozpadam się na kawałki – powiedział do przechodzącego obok dużego, grubego, czarnego kota.
- Trzeba ćwiczyć – rzucił mimochodem kot i znikł , a młody człowiek gwałtownie zamrugał oczyma , przyłożył dłoń do czoła i osunął się na ławkę..
A kiedy otworzył oczy dostrzegł dwie niewyrazne postaci ubrane w firmowe dresy adidasa, które powoli zbliżały się w jego stronę.
„ I tu dresiarze...” jęknął w duchu szukając czegoś, czego mógłby użyć do ewentualnej obrony. Jego błądząca pod ławką ręka natrafiła jednak tylko na sporej wielkości gumową kość pozostawioną wieczorem przez służbowego psa
„ Dobre i to ” pomyślał, lecz w tej samej chwili jeden z domniemanych dresiarzy szeroko rozłożył ramiona i zaczął się zbliżać energicznym truchtem wołając przy tym „ Wnusiu !”
Młody człowiek odetchnął z ulgą , niepostrzeżenie wepchnął kość pod ławkę wyjął ze stacyjki kluczyk i serdecznie pocałował czoło pradziadka.
Zanim dotarli do domu, który zajmował Dziadek Ramol młody człowiek był już do końca wtajemniczony w plan spisku i rozkładając na stoliku laptopa pomyślał, że czeka go miłe urozmaicenie, ponieważ od tygodnia uczył się pilnie do sesji poprawkowej i solennie przyrzekł sobie, że nic, prócz Ważnych Spraw Rodzinnych nie oderwie go od nauki...
- Zaraz wszystko wygugłam – powiedział spoglądając na podobiznę ponurego draba. Zaś Dziadek Ramol i Dziadek Rupol wymienili między sobą znaczące i nie wróżące niczego dobrego spojrzenia.
A gdy wszystko stało się jasne Dziadek Ramol rozłożył na stole szachownicę i młody człowiek spotkanie z gadającym kotem ostatecznie złożył na karb przegrzania i zmęczenia drogą...
...Emerytowany profesor szkoły średniej, Mariusz Szluger otworzył skrzynkę pocztową i jak co rano, zabrał się do przeglądania korespondencji. Prócz miłej wiadomości z redakcji „Delty” i kilku kartek z wakacji od swoich byłych uczniów wśród korespondencji znajdowała się elegancka koperta w kolorze kości słoniowej starannie zaadresowana kaligraficznym pismem. Na odwrocie nie było jednak adresu nadawcy , a pocztowy stempel był zatarty.
Mariusz Szluger rozciął brzeg koperty i wyjął ze środka elegancki kartonik.
Kartonik okazał się być zaproszeniem na zjazd absolwentów Wydziału Matematyki i Fizyki który odbyć się miał na złociejowskim zamku w najbliższą sobotę
c.d.n

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!