Jesień... teraz domowy...czyli Kroniki Złociejowskie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt wrz 14, 2007 15:03

super baja :smiech3:
Czyżby jakiś romans z Złociejowie się szykował..? ;) ;) ;)

Patr77

 
Posty: 2341
Od: Wto wrz 12, 2006 0:05
Lokalizacja: Ottawa/Poznań

Post » Pt wrz 14, 2007 17:45

Hi, hi, hi...
Romans nie romans, ale teraz będzie naprawdę strasznie - dlatego miłosiernie / lub niemiłosiernie / podzielę Wam to banie się na odcinki :)
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pt wrz 14, 2007 18:50

Brygada RR



Wizyta dzieci w biurze komendanta straży miejskiej obiła się szerokim echem po całym Złociejowie i kto tylko mógł odwiedzał niewielki posterunek mieszczący się w narożnej kamieniczce w rynku, aby na własne oczy zobaczyć poszukiwanych przestępców, zaś w szczególności Mariusza Szlugera, który ciągle jeszcze pozostawał na wolności.
Musiał być to rzeczywiście wyjątkowy zwyrodnialec, gdyż po wizycie w biurze komendanta kilkoro dzieci obudziło się w nocy z krzykiem i pani wychowawczyni musiała zabrać je do swojego pokoju i poczytać „Bajki z szafy”, ciepłe i pogodne opowiastki o zwierzętach, które zawsze woziła ze sobą na wypadek, gdyby któryś z podopiecznych zachorował, albo miał złe sny, albo zjadł za dużo słodyczy i rozbolał go brzuch.
Prawdę powiedziawszy „Bajki z szafy” miały równie dobroczynne działanie jeśli chodziło o migreny , na które pani wychowawczyni cierpiała przy zmianach pogody.
Mieszkańcy Złociejowa obejrzawszy ekspozycję czarnych charakterów szczerze pogratulowali Pacynce talentu i wyobrazni, zaś co poniektórzy tak bardzo wzięli sobie do serca widmo czającego się w oddali niebezpieczeństwa, że powielona w miejscowej drukarence podobizna Maiusza Szlugera w krótkim czasie przyozdobiła nie tylko lokalny urząd pocztowy, ośrodek zdrowia i gabinet weterynarza, ale również słupy kilkunastu latarni w centrum miasta.
- Nareszcie coś się dzieje – powiedział Dziadek Ramol zajmując zwykłe miejsce przy małym stoliku w środku parku i rozkładając szachownicę.
- Oj, tak, tak – pokiwał głową Dziadek Rupol i gdy jego przeciwnik zapatrzył się w ponurą gębę spoglądającą z latarni zgrabnie zamienił miejscami wieżę i konia.
- Młodzi to potrafią tylko gadać – mruknął Dziadek Ramol podejrzliwie przyglądając się układowi pionków na szachownicy.
Dziadek Rupol jak gdyby nigdy nic rozejrzał się dookoła i wyjął z kieszonki kamizelki fajkę.
- Oj, tak, tak – powiedział z przesadną starannością czyszcząc cybuszek. A potem, nie spuszczając oczu z kolegi nabił fajkę tytoniem i zapalił.
Dziadek Ramol postukał palcem w szachownicę , a Dziadkowi Rupolowi nagle wpadło cos do oka.
- Pozostaliśmy tylko my – powiedział nagle Dziadek Ramol i energicznym ruchem zsunął pionki na stolik, po czym zaczął układać je w pudełku.
- Zaraz, zaraz – zaprotestował Dziadek Rupol. – A rewanż ?
- Rewanż będzie pózniej – dziadek Ramol zamknął z trzaskiem pudełko – Teraz trzeba oczyścić miasto.
Dziadek Rupol spojrzał spode łba na przyjaciela.
- Sprzątanie Świata będzie dopiero we wrześniu. Zresztą...zapomniałeś, że robią to dzieci ze szkoły ?
Dziadek Ramol wzniósł oczy do nieba i głucho jęknął.
- Prze-noś-nia – powiedział. – Mówiłem o elemencie przestępczym. Podobno ten Mariusz Szluger jest ciągle na wolności.
- Mariusz Szluger...- powtórzył Dziadek Rupol. – A....Mariusz Szluger...A co on właściwie takiego zrobił ?
Dziadek Ramol podrapał się w głowę. Chwilę pomyślał, za potem rzekł
- Wszystko. Zrobił dokładnie wszystko.
- Jak tak to tak – zgodził się Dziadek Rupol i wstał z ławeczki. Chwilę rozcierał krzyże narzekając na reumatyzm, a potem pokiwał głową, co miało znaczyć, że zgadza się z przyjacielem.

c.d.n
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pt wrz 14, 2007 23:01

Dziadek Ramol i Rupol ja nie mogę :lol:
Caty sliczna Baja jak zwykle
Znowu moge czytac Mamie :D

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Sob wrz 15, 2007 1:10

Po czym obaj staruszkowie udali się do cukierni, gdzie Dziadek Ramol zamówił herbatę z cytryną, a Dziadek Rupol bawarkę i na dodatek obaj poprosili o kremówki.
Dziwnym trafem zbiegło się to z krótką wizytą burmistrza, który odebrawszy z rąk sprzedawczyni niewielka paczuszkę i rzuciwszy podejrzliwe spojrzenie na parę staruszków w pośpiechu opuścił przytulny lokal.
- Oczywiście panowie niczego nie widzieli – szepnęła słodkim głosem pani Madzia przechylając się przez ladę.
- Ja tylko widziałem jak burmistrz kupował kremówki – powiedział Dziadek Ramol, a Dziadek Rupol, który nie dosłyszał na lewe ucho, którym akurat był zwrócony w stronę przyjaciela zawołał :
- Że burmistrz kupował CO ???
Szczęściem, o tej porze cukiernia była pusta, więc pani Madzia uśmiechnęła się
mile i zaproponowała dwu starszym panom talerzyk czereśni od firmy.
Kiedy Dziadek Ramol i Dziadek Rupol opuszczali cukiernię żaden z nich nie pamiętał o burmistrzu i kremówkach, za to mieli z grubsza gotowy plan działania.
Następnego dnia rano mieszkańcy Złociejowa zdziwili się ogromnie widząc dwu starszych panów ubranych w sportowe dresy i biegnących drobnym truchtem w stronę parku. Dziadek Rupol, co prawda , zatrzymywał się co parę metrów aby rozetrzeć kręgosłup, a Dziadek Ramol pokaszliwał, ale radzili sobie całkiem niezle.
Babcia Tekla wychodząca z apteki ( gdzie zakupiła zioła brakujące do sporządzenia kropli na uspokojenie dla dzieci z kolonii ) z niedowierzaniem pokręciła głową.
Jak świat światem, w Złociejowie nigdy nie działo się aż w tak krótkim czasie.
„No, może podczas wojny” podszepnęła ironicznie Babcia Weteranka zamieszkująca ciało Babci Tekli.
Tymczasem Dziadek Ramol i Dziadek Rupol zniknęli w głębi parku.
- Rozpadam się na kawałki – orzekł Dziadek Rupol łapiąc się za krzyże, a Dziadek Ramol nie odpowiedział nic, bo walczył z zadyszką.
- Jhut...ro bhę...dzie....lhepiej – wydyszał opierając się o pień starej brzozy.
- Brzoza ma dużo pozytywnej energii – powiedziała Babcia Tekla przechodząc obok. – Jutro zostawię u Bajanny maść na reumatyzm – dodała i poszła w swoją stronę.
Dwaj staruszkowie spojrzeli za nią nie tając zawiści.
- Pewnie dostała recepturę z Łysej Góry – mruknął Rupol, a Ramol pokiwał głową.
Maść Babci Tekli bynajmniej nie pochodziła z Łysej Góry, zaś składała się głównie ze zmielonych drobno kasztanów zmieszanych z gęsim smalcem i, czego nie omieszkał zauważyć Dziadek Rupol była nadzwyczaj skuteczna, możliwe jednak, że Rupolowe łamanie w kościach i Ramolowa zadyszka ustąpiły na skutek uprawianych co rano ćwiczeń.
Faktem jednakoż było, że poranny bieg tudzież seria skłonów i przysiadów zdecydowanie poprawiła kondycję obu starszych panów i dwa okrążenia dokoła parku nie sprawiały im już aż takich trudności...

c.d.n
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Sob wrz 15, 2007 3:34

:ryk: :ryk: :ryk:
cudne! Caty, prosimy... o ciąg dalszy!!

Patr77

 
Posty: 2341
Od: Wto wrz 12, 2006 0:05
Lokalizacja: Ottawa/Poznań

Post » Sob wrz 15, 2007 9:57

Hihi :D
A może i ja powinnam rozpocząć takie przebieżki na poprawę kondycji :roll:

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob wrz 15, 2007 10:38

Będzie c.d.n, oj będzie. W zasadzie rozdzial jest gotowy, ale....
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Sob wrz 15, 2007 13:31

Caty, cierpisz na bezsenność????

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob wrz 15, 2007 14:49

Tak trochę. Mam jakies grypsko i pod wieczór łamie mnie w kościach, więc kładę się o ósmej...koło północy łamac przestaje no to wstaję :)...bo normalnie to idę spać koło 24, a wstaję piąta-szósta
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Sob wrz 15, 2007 14:54

Grypa won od Caty ,ale już
Obrazek


Zdrowiej Kasieńko
Obrazek

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Sob wrz 15, 2007 18:32

W ciągu tygodnia – bo tyle czasu zajął Dziadkowi Ramolowi i Dziadkowi Rupolowi powrót do jakiej takiej sprawności – miasteczko zdążyło się przyzwyczaić do widoku dwu staruszków truchtających z parku do cukierni, gdzie wypijali po szklance soku z marchwi lub z buraczków zagryzając kapuśniaczkiem lub drożdżówką.
Nikomu jednak nie przyszło do głowy, że owa nagła zmiana trybu życia obu przyjaciół związana była z heroicznym zamysłem pojmania najgrozniejszego przestępcy wszechczasów – Mariusza Szlugera , którego ponure oblicze spędzało sen z powiek co wrażliwszych mieszkańców Złociejowa...
W tym też celu Dziadek Ramol wysłał pilny telegram do swego prawnuka licząc na drobną pomoc z jego strony...
I jeśli mieszkańcy Złociejowa byli przekonani, że w ciągu ostatnich dni zobaczyli wszystko, co tylko mogli zobaczyć, byli w błędzie.
W piątek, w samo południe, gdy pani Madzia wywieszała na drzwiach cukierni kartkę z napisem PRZERWA OBIADOWA, a Pacynka zasiadała do śniadania po kolejnej zarwanej nocy, na rynku, pod starym jesionem zatrzymał się rozklekotany motor, z którego zsiadł młody człowiek w zakurzonej, skórzanej kurtce.
Młody człowiek zdjął z głowy wojskowy hełm i rozpiął kurtkę. Parę razy pomachał długimi włosami i wyprostował ramiona.
- Rozpadam się na kawałki – powiedział do przechodzącego obok dużego, grubego, czarnego kota.
- Trzeba ćwiczyć – rzucił mimochodem kot i znikł , a młody człowiek gwałtownie zamrugał oczyma , przyłożył dłoń do czoła i osunął się na ławkę..
A kiedy otworzył oczy dostrzegł dwie niewyrazne postaci ubrane w firmowe dresy adidasa, które powoli zbliżały się w jego stronę.
„ I tu dresiarze...” jęknął w duchu szukając czegoś, czego mógłby użyć do ewentualnej obrony. Jego błądząca pod ławką ręka natrafiła jednak tylko na sporej wielkości gumową kość pozostawioną wieczorem przez służbowego psa
„ Dobre i to ” pomyślał, lecz w tej samej chwili jeden z domniemanych dresiarzy szeroko rozłożył ramiona i zaczął się zbliżać energicznym truchtem wołając przy tym „ Wnusiu !”
Młody człowiek odetchnął z ulgą , niepostrzeżenie wepchnął kość pod ławkę wyjął ze stacyjki kluczyk i serdecznie pocałował czoło pradziadka.
Zanim dotarli do domu, który zajmował Dziadek Ramol młody człowiek był już do końca wtajemniczony w plan spisku i rozkładając na stoliku laptopa pomyślał, że czeka go miłe urozmaicenie, ponieważ od tygodnia uczył się pilnie do sesji poprawkowej i solennie przyrzekł sobie, że nic, prócz Ważnych Spraw Rodzinnych nie oderwie go od nauki...
- Zaraz wszystko wygugłam – powiedział spoglądając na podobiznę ponurego draba. Zaś Dziadek Ramol i Dziadek Rupol wymienili między sobą znaczące i nie wróżące niczego dobrego spojrzenia.
A gdy wszystko stało się jasne Dziadek Ramol rozłożył na stole szachownicę i młody człowiek spotkanie z gadającym kotem ostatecznie złożył na karb przegrzania i zmęczenia drogą...
...Emerytowany profesor szkoły średniej, Mariusz Szluger otworzył skrzynkę pocztową i jak co rano, zabrał się do przeglądania korespondencji. Prócz miłej wiadomości z redakcji „Delty” i kilku kartek z wakacji od swoich byłych uczniów wśród korespondencji znajdowała się elegancka koperta w kolorze kości słoniowej starannie zaadresowana kaligraficznym pismem. Na odwrocie nie było jednak adresu nadawcy , a pocztowy stempel był zatarty.
Mariusz Szluger rozciął brzeg koperty i wyjął ze środka elegancki kartonik.
Kartonik okazał się być zaproszeniem na zjazd absolwentów Wydziału Matematyki i Fizyki który odbyć się miał na złociejowskim zamku w najbliższą sobotę

c.d.n
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Sob wrz 15, 2007 18:41

Caty, wiem co to grypa...u nas ostatnio epidemia ropdzinna... najpierw właśnie owe grypsko a potem zapalenie gardła i tchawicy..

Zyczę szybkiego powrotu do zdrówka :)

Bajeczki boskie, czytam i jak widze koncówke to juz chciałabym ciąg dalszy :wink: .. ot niecierpliwa natura jestem :lol:
Obrazek

dzikus

 
Posty: 8809
Od: Nie paź 02, 2005 16:42
Lokalizacja: śląsk

Post » Sob wrz 15, 2007 20:48

Profesor szkoły średniej, Mariusz Szluger spojrzał na kalendarz i błyskawicznie obliczył w jakim czasie chemiczna pralnia wyczyści jego wyjściowy smoking. Jako, że obliczenia wypadły na korzyść profesora, Mariusz Szluger otworzył atlas samochodowy i nie znalazłszy w okolicy miejscowości o podobnej nazwie spojrzał na skorowidz.
- Zlociejowo...Zlociejowo... – mruczał pod nosem będąc pewnym, że gdzieś , kiedyś, dawno, dawno temu spotkał się z tą nazwą.
Intuicja podpowiadała mu , ze powinien udać się odrobinę na południe a potem odrobinę na wschód , a na dnie wspomnień plątały się jak wyblakłe fotografie sceny ze studenckiej wycieczki...
Skutkiem tego, w sobotni wieczór, profesor Mariusz Szluger siedząc za kierownicą zielonej skody Oktavii zbliżał się czterdziestką do bocznej drogi przy której pochylony drogowskaz oznajmiał światu „ Złociejowo, 10 km”.
Po obu stronach drogi rosły stare, poważne lipy, a spomiędzy nich, tu i ówdzie prześwitywały białe pnie brzóz.
Zachodzące słońce rzucało czerwonawe refleksy na pobocza i profesor Mariusz Szluger poczuł, jak niepostrzeżenie powraca w krainę wspomnień młodości.
Kiedy jego oczom ukazały się światła miasteczka a wspomnienia stały się jeszcze bardziej wyraziste, nagle dostrzegł leżący w poprzek drogi sporej wielkości konar.
Profesor wyszedł z samochodu przeszedł parę kroków i...
...coś miękkiego opadło na jego głowę jednocześnie krępując mu ręce i jak przez mgłę usłyszał szyderczy chichot.
Czyjeś silne ramiona zaciągnęły go do jego własnego samochodu, wtłoczyły do bagażnika i samochód ruszył naprzód podskakując na wybojach.
„ Pewnie to jeszcze jeden głupi pomysł Jurka” pomyślał ze stoickim spokojem profesor Mariusz Szluger, przypominając sobie uniwersyteckiego kolegę i delikatnie wyprostowawszy nogi zaczął układać się nieco wygodniej w bagażniku.


c.d.n
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Sob wrz 15, 2007 23:03

No to teraz przyjdzie spokojny senek Obrazek
Obrazek

graszka-gn

Avatar użytkownika
 
Posty: 3964
Od: Wto maja 29, 2007 19:04

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 35 gości