Wiesz Kasiu, my tak naprawdę pierwszy raz w tym sezonie...kiedyś nie do pomyślenia - jeździliśmy codziennie, maniacko...potem był szał na rolki, a w tym roku jakoś tak trochę rolek, sporo spacerów i nic więcej, potem ta kontuzja Piotrka...nasz rytm wypoczywania zależy w ogromnej mierze od pracy Piotrka i jej rytmu. Kiedy pracował w Cefarmie - był w domu już o 16.00, obiad, kawa i mnóstwo czasu wieczorami, ale wstawaliśmy rano o 5.45

Teraz wstajemy, jak ludzie, o 7.00, ale życie rodzinne zaczyna się po 18.00...dlatego wiele przyjemności zostawiamy sobie na weekend. Dziś akurat była swietna pogoda, a po wczorajszym zbieraniu kurek (potem była pyszna kolacja) Piotrka kostka była nadwyrężona i stwierdziliśmy, że rowery są w sam raz

Zuzia zwsze chętna do sportów, Michała trudno wyrwać z domu, a Justysia, na wiele rzeczy jest jeszcze za mała...czasami myślę sobie, że gdyby nie dzieci - robilibyśmy dużo więcej...z drugiej strony...wkrótce urosną i z nimi lub bez...będziemy dalej się rozwijać

Moje koleżanki rodzą pierwsze dzieci, a ja mam syna prawie równego ze mną. Kiedy one zwiedzały świat, ja zmieniałam pieluchy...teraz ja mogę wyjść do teatru bez potrzeby wzywania niańki, a one karmią po nocach...każdy ma swój rytm...ja niczego nie żałuję
