Uffff, mija 12 godzina mojej pracy, dopiero co wygrzebałam się spod sterty papierzysków i mogę skrobnąć kilka słów.
Koty znów zaczęły "imprezkę" przed szóstą rano. Nie powiem, pobudka to brutalna - koty latające po głowie z niesamowitą prędkością. Zupełnie jakby nas nie było w łóżku, nic sobie nie robią z naszej w nim obecności. Skaczą, biegają, drą się w niebogłosy, tzn Sonia się drze a Imbir pędzi za nią
A dziś Sonia mu odpłaciła za gryzienie w karczek. Patrzę sobie a ona podchodzi na wprost do Imbirka i "z bani", że tak powiem

Charakterna kobita.
Dobra, zmykam do moich dziabągów bo od rana same bidulki siedzą w chatce.
Pozdrawiam