Dajesz Mikuś, dajesz!


Lara wyczekiwała wylaźnięcia mistrza drugiego planu spod łóżka (po lewej na długich

)
A dziś...
Mikutek miał kołtuna z przytupem. Za lewym uchem. Wyczułam go już przy pierwszym mizianiu kocurzej makówki. Nie mogłam się doczekać momentu, kiedy się do tego kołtuna dobiorę...
I dziś nadszedł ten dzień.

Twarda gula sierści o średnicy pół centymetra tuż przy delikatnej skórze głowy – ależ mu to musiało dokuczać... Usuwanie intruza zajęło mi jakieś dziesięć minut. Miki był dosyć spokojny, ale ile się przy tym nagadał... Dźwięki, jakie z siebie wydawał, wyrażały wielkie zniecierpliwienie i bulwers okrutny. Brzmiał niczym wkurzony indor.


Grunt, że daliśmy radę.
Gratulować mnie tu, ale już!

Update: Uprasza się o zrozumienie, jeśli chodzi o bajzel żwirkowy. Przez wzgląd na Mikusia od piątku żyjemy bez odkurzacza. Już ledwo ciągnę...
