Mysza pisze:No ja właśnie też widzę, że przybyło "badziewia" w podpisie. Nie masz już nadziei na oddanie?
Tak... z tym podpisem, to był mój mały comming out

"Badziewia" oczywiście są do adopcji

Chciałam sobie nawet nawet jakoś ładnie wkomponować napis "Szukamy Domów" w dolny rząd podpisu, ale z grafiki jestem noga.
Bimbołę MUSZĘ oddać. Jest u mnie w domu nieszczęśliwa

W nocy i kiedy wychodzimy z domu (czasem nawet na 12 godzin) musimy ją izolować od reszty. Inaczej są dzikie awantury. Trio - Barmbor, Siupsiupek i Ziutek potrafi konkretnie zgnębić Bimbołę za to, że ta warczy gdy jakiś kot zbliża się do niej na więcej niż metr. Jak jest afera, to Pela też się chętnie dołącza do gonienia Bimboły.
Więc Bimboła siedzi zamknięta w łazience albo w małym pokoju. Nie mogę jej na stałe dać małego pokoju, bo reszty jednak jest 10 i one też lubią sobie siedzieć w małym. Biorąc pod uwagę metraż mieszkania i to, że reszta kotów też ma swoje sympatie i antypatie, przydzielenie Bimbole kwatery w małym pokoju byłoby niesprawiedliwe w stosunku do reszty kotów.
Z adopcją Bimboły będzie bardzo trudna sprawa. Bo niestety ona lubi nawiewać (nie tylko przez okno, ale też przez drzwi) i myślę, że właśnie z powodu nieuwagi poprzednich "opiekunów" dwa razy znalazła się na ulicy. Naprawdę trudno mi będzie komuś zaufać.
Chrupiszon - czarna, starsza kotka. Biorąc pod uwagę szacunki karmicielki ma teraz około 9 lat. Typowy kot, który już w swoim życiu "nabył się na wolności" i teraz ceni sobie uroki kanapy. Nie jest miziasta. Owszem można ją pogłaskać, bo nawet wyczesać jak przychodzi na swoje ulubione danie - chrupki. Potrafi sobie ułożyć stosunki z innymi kotami. Jest u mnie, ponieważ po sterylce bardzo długo chorowała. Jak już wyzdrowiała, to była ciężka zima i nie można było jej wypuścić. W tak zwanym międzyczasie zrobiła się kanapowa. I co? miałam ją wypuścić?
Oboje z TŻ twierdzimy, że gdyby Chupiszon nie jadła, nie srała i nie chorowała, to byłaby kotem idealnym

Kot bezobsługowy, sam się sobą zajmuje. Jej ulubioną zabawką jest tunel z piłką, którym jako jedyna z kotów cały czas świadomie się nim bawi. Według mojego TŻ świadczy to jej inteligencji.
Nie włazi na stół, nie ugniata w nocy pęcherza moczowego, nie chce nawiać, jest bardzo grzeczna i niszczy tylko kanapę.
Chupiszon nic nie daje przy sobie zrobić, co jest poważnym utrudnieniem przy adopcji

Próbę oderwania jej łapek od ziemi na choćby milimetr traktuje jak największą obrazę majestatu. Tabletkę w warunkach domowych można podać poprzez sprowokowanie "PHHHHHHHH!" i szybkie wrzucenie tabletki do otwartej paszczy
Rodzina Adamsów (Łaciaty i Żmije) - troje dzieci Czarnej Cholery. Łaciaty z 2011, Żmije 2012. Cała trójka pomimo, że spotkała się u mnie w domu, pała do siebie miłością straszną. Nawet ostatnio będąc na zwolnieniu lekarskim przyłapałam Żmije na ssaniu sutków Łaciatego, chociaż mają już ponad rok

Łaciaty od początku był dla nich matką zastępczą.
Do adopcji tak naprawdę nadaje się tylko Duża Żmija. Jest to normalny domowy kot, którego można wziąć na ręce i nawet ponosić "jak dzidziusia", chociaż wiadomo, że tego kotom robić nie wolno. Jej to nie przeszkadza pod warunkiem, że się ja wypuści jak uzna, że dość.
Mała Żmija to Zły Dotyk i chyba wszystko na temat, jest dzika-dzika.
Oswajałam Żmije tak samo. Duża jest domowa, Małej nawet podstępem trudno dotknąć.
Nie wiem w jakiej konfiguracji mogłabym ich oddać, aby ich nie skrzywdzić, a już w ogóle wątpię, aby ktoś był chętny na taką konfigurację.
Jak Żmije był mniejsze i ludzie byli chętni, to tylko na Małą Żmiję, bo taka śliczna
Barmbor - nadaje się do adopcji. Jest super domowym towarzyszącym we wszystkim kotem. Pomimo początkowych sporych problemów nauczył się życia w grupie kotów (w przeciwieństwie do Bimboły

). Myślę, że gdyby znowu był jedynakiem, to by się nie obraził

Wady: czarny, dorosły, lubi nawiewać przez drzwi.