Już odpowiadam - Władek mieszka w Nowym Domku, któren jest śffinia, i choć forum podczytuje, to mu się pisać nie chce

. Nowy Domek kocha Władka szalenie, zezul ma tam jak pączek w maśle, rozpuszczony jest jak dziadowski bicz i choć ND ciągle się odgraża, że go zamorduje (m.in. za budzenie o 4 rano i zasikiwanie kapy na łóżku [wyniki moczu ok, więc raczej hormonalnie-behawioralnie]), jakoś do kotobójstwa jeszcze nie doszło, wręcz przeciwnie

. Planujemy za jakieś dwa tugodnie nalot, zeby Władzia zobaczyć na własne oczy, ale jak na razie mam zawsze w słuchawce podczas rozmów tel z ND cały repertuar miauków, popiskiwań i wyzwisk pt. "czego ty gadasz przez ten gópi telefon, baw się ze mną natentychmiastjuż!"
A u nas - stara bida. Dziś tanita wymyśliła fajne określenie na Sopisia.
Bo to jest tak - Sopiś, przez nas na butelce od drugiego tygodnia życia odchowany, ma nas w głębokim poważaniu i w ogóle nie jest kotem przytulnym ani nakolankowym, za to uwielbia nas podgryzać i łapoczynować za każdą próbę pogłaskania. Do gości za to jest pierwszy, wdzięczy się i przymila.
Więc tanita, po raz kolejny spostponowana dziś przez S., stwierdziła, ze on to taka głowa rodziny, co tłucze żonę i dzieci, ale jak przychodzą goście, to się miło uśmiecha i usługuje przy stole
