Proszę , wychowa Ci się pers wychodzący Alab...!
A u nas remont.
Kuchni nie ma , została opróżniona , ze ścian zerwano tapetę i płytki.
Panuje w niej nieziemski bałagan , więc jest zamknięta na amen i NIKT nie wchodzi.
Nikt poza Amelką.
Ameczka jako BIAŁY kotek MUSI wchodzić w kurz i brud.
Najlepiej jest się w czymś takim w ogóle położyć. I tak wczoraj mieliśmy Ameczkę w kolorze ceglastym (doczyściłam wieczorem) dziś jest lekko żółta w brązowe plamy.
I nawet całodzienne zamknięcie kotów w sypialni nie pomaga- mała dwukrotnie się dziś przedarła.
Raz uciekła między nogami MK , a potem Małżowi.
Jezdem śfjetna wew remontancji... mówi i z zadartym ogonkiem pędzi w kierunku gdzie pracuje wiertara i jest ulubiony KURZ.
Amelka zaprzyjaźniła się już dawno z panem złotą rączką , który robi nam zwykle remonty .On mówi o niej "
ta mała biała" i częstuje ją swoim mięskiem z obiadu (pan je obiady u nas albo u mojej mamy bo my teraz nie gotujemy rzecz jasna)i bierz na kolana , a ja patrząc na jego spodnie ubrudzone wszystkimi remontami świata tylko wzdycham.
Pan czasem bierze Amkę w ręce i mówi : "...patrz to jest dziuuuura...ale kota tam nie włożymy..nieeee...dziurę zamurujemy a kot pójdzie pospać na parapet..."
Amelia jest zachwycona panem i tym ,że ją uczy fachu.
Jak nic zajmie się murarką i płytkarstwem...
Fio postanowiła remont godnie przespać.
Przeszkadza jej zmiana lokalizacji kuwet i troszkę się obawiam ,że Fio z nich nie korzysta.
Kufeta ma być tam dzie ja chce bo to nje jezd zgodmne zez rugu...rega...reglaminem...!!!Ja wjem jak ma być i ja protesmtujem i zaprae...zarep..zarep...zaraportujem!!!Nie wiem po kim ona to ma, na pewno nie po nas- rodzicach...
Muszę z nią poważnie porozmawić.
Bo niestety nasza starsza córeczka nie korzysta z kuwety , kiedy ta stoi NIE TAM GDZIE ZAWSZE.
Dopiero kiedy ustawiliśmy w stałym miejscu po wyjściu pana złotej rączki nastąpił wielki sik i kosmiczna kupa.
Cóż...Fiona ma tzw "silną osobowość"...
I lekko poprzestawiane w łebku na dodatek...
Leosiowi wzmógł się apetyt , chyba ze stresu.
Opycha się a potem leeeeżyyyy leniwie i podsypią.
Może ma to związek z ozdrowieniem zębowym , bo przestał się ślinić i wygląda na szczególnie zadowolonego.
Co u niego i u Mela zawsze ma związek z aspektem spożywczym rzeczywistości.
Mel jest za to nieszczęśliwy: przerwałam w ważnym punkcie jego romans z Amelką.
Na czas remaontu jamnik musiał przenieść się do babci na górę.
Oczywiście Ameczka z istnienia tego romansu kompletnie nie zdaje sobie sprawy.
Mel tęskni i popłakuje.
Wczoraj MK zaprowadził ukochaną melońską do babci na górę żeby psinę uciszyć ale jamnicza bogdanka olała wypłakującego za nią oczy długisia i pognała przylać Felkowi.
Mel pociesza się ryciem: dziś rano Małż odkrył solidny podkop pod bruk na podjeździe do garażu.
Gdyby dziura się zapadła na jamniczą łepetynę nieźle by kopacza obiło.
Brukiem by obiło.
Posiadanie przedstawiciela świata ryjących ma niestety ten aspekt ,że można zawsze skręcić nogą w jakimś podkopie, jak MK w sobotą.
Mel wykonał serię pułapek w okolicy furtki, tak ,że po deszczu i roztopach wysadziło krawężnik.
O tenże karwężniczek zawadził wracający w nocy z imprezy MK i noga została...ryki były (MK) i trzeba było pomocy udzielać, z łóżka w nocy wstawać itp.
I nawet Felek bierze udział w remoncie: dziś otworzyłam drzwi własnego mieszkania a z pokoju MK wychynęła bardzo zadowolona ruda twarz :
fstrentna maua biaua se siedzi wew sypjalmni a je se chodze po jej a ona po mojem- nje...Ot- małe a ciszy, a raczej -
maue a ...
